Uzumaki Naruto podążał zakapłanem korytarzami zalanymi półmrokiem, który gwarantowało złote światłopochodni. Odkąd przekroczył próg tej części Świątyni Ognia, czuł się dziwnie.Przytłaczała go czyjaś moc.
Nie wiedział, którędyidzie. Mijał drzwi jedne, drugie. Przebijał się przed rozwidlenia. Aż wreszcie,doszli do schodów, które prowadziły w dół.
Był przerażony niepokojemswojej duszy. Gdzie oni idą?
Zatrzymali się przeddużymi, mosiężnymi drzwiami, z grawerowanymi klejnotami, pucharami i innymikosztownościami. Mimo to ich mistrzowskie wykonanie w żaden sposób niezaintrygowało blondyna.
Jego wzrok wpatrywał się wjeszcze potężniejsze wrota, znajdujące się poniżej nich poziomu, tam, gdzie ceglaneschody prowadziły jeszcze niżej. Naruto czuł stamtąd niewiarygodna potęgę.
- Naruto-san! – dobiegłpiętnastolatka głos swojego przewodnika. Chiriko przeraził się, spotykając woczach Uzumakiego zamiast niebiańskiego błękitu, krwawą czerwień. – Wszystkodobrze, Naruto-san?!
- Chiriko-sama, co tamjest? – głos chłopaka drżał. Sam obawiał się o swój stan. Czuł jak ChakraKyuubiego zaczyna wariować.
- Weźmy szybko to, czegopotrzebujesz i wyjdźmy stąd. – zakomenderował Chiriko, po czym wykonałodpowiednią pieczęć i otworzył skarbiec Świątyni Ognia. Była to ogromna sala,gdzie znajdowały się złote posągi, puchary, wypełnione kamieniami. Wszczególności było to rubiny. Poza tymi bogactwami Naruto dojrzał na pułkachzłote zwoje oraz parę skrzyń. Oboje podeszli do nich.
- To ta... – powiedziałcicho Chiriko, bez ustanku obserwując stan Naruto. Piętnastolatek starał się zewszystkich sił zapanować nad swoim stanem, ale było mu coraz ciężej.Usłyszawszy słowa zastępczego Arcykapłana, nie myślał nic, tylko chwyciłskrzynię i razem ją wynieśli.
Blondyn wspinał się zuporem po schodach, pragnąć jak najdalej znaleźć się od tego miejsca, nawet niewiedząc, czym ono jest.
Chłopak z każdym krokiem,jak oddalał się od serca Hoshirine, tym lepiej się czuł. Gdy przekraczali próg,Uzumaki upadł i na chwilę utracił przytomność. Kiedy się obudził leżał naschodach do Hoshirine, a nad jego bezpieczeństwem czuwał kapłan.
Chiriko z głęboką ulgązauważył, że oczy chłopaka znów mają swoją naturalną barwę.
- Wszystko dobrze, Naruto-san?– spytał mężczyzna, patrząc jak piętnastolatek siada na schodku i obejmuje swojągłowę w dłonie.
- T-tak. Chyba tak... Co tobyło? Co się ze mną działo? Co to było za miejsce? – pytania potokiem wypłynęłyz jego ust.
- Tamte wrota, którewidziałeś, to serce Hoshirine, najskrytsza jego część, zwana Kobe. Tam byłtrzymany Kitsune no Kyuubi zanim znalazł się w Tobie.
- N-naprawdę? Ale ta moc...To nie była Chakra Kyuubiego.
- Zgadza się. Widzisz,Naruto-san. Jak Ci wspominałem w Hoshirine czcimy boginię Ognia, Kakyu-sama. WKobe Jej moc i łaska leje się strumieniami.
- Ale dlaczego tak sięstało?
- Kyuubi-sama nie należydo istot najcierpliwszych, prawda? Więc wyobraź sobie spędzić dziesięć tysięcylat w samotności. To naturalne, że się wzburzył. Będzie się trzymał wszystkimiswoimi ogonami, byleby nie znaleźć się tam znów. To jego znienawidzonewięzienie. – odrzekł Chiriko, spoglądając w dal. – Najważniejsze jednak, żeteraz już możesz gasić swoje pragnienie wiedzy... – wskazał na skrzynię owymiarach metr na pół. Miała półokrągłe wieko, na którym wystrugano nieznanymnarzędziem znaki i sygnatury, Uzumakiemu kompletnie nie znane. Sama skrzyniabyła z czerwonego dębu, a jego złote uchwyty oraz zamek odbijał blask księżyca,który powoli wyłaniał się z nad horyzontu.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️