Hinata Hyuuga,nowopanująca w Świątyni Wiatru Arcykapłanka, po spełnieniu swych codziennychobowiązków, udała się do sacrum ów Świątyni.
Dziewczyna wniosła wieledobrego w życie kapłanów i kapłanek. Przede wszystkim zniosła zakaz kontaktudla służby świątyni obu płci.
Hinata, idąc do sacrum,była pozdrawiana przez mieszkańców ów przybytku. Miała na sobie jednolitą,skromną lawendową szatę z drobną biżuterią, która delikatnie powiewała naspokojnym wietrze.
Bez patetycznegoceremoniału weszła do sacrum. Przyklękła, sprawiając, że jej szata rozłożyłasię majestatycznie i zdjęła z szyi lniany woreczek, który chował w swoimwnętrzu już trzy Klucze.
Sukcesorka wyjęła Ametysti wrzuciła go do wody. Dzięki swojej Chakrze, utworzyła na wodzie posąg boginiKazeyo, który dzięki mocy ametystowego kamienia przemówił szeptem wiatru.
- W czym mogę Ci pomóc,Hinata-hime? – spytała bogini, a jej wodne usta rozszerzyły się wzachęcającym uśmiechu.
- Kazeyo-sama, nie mogęprzywołać Sayuri. Myślę, że powodemjest fakt, że kontroluję Wiatr dzięki Wodzie. Nie mam absolutnej kontroli nadFuuton. – wyznała bez ogródek.
- I nigdy nie będzieszmieć, Hinata-chan. Twoja Dusza płonie Ogniem Determinacji, a całym swoim cieleuświadczysz czystą Chakrę Natury Wody. Ziemia i Wiatr byłyby dla Ciebieniedostępne. Jednakże masz coś, co pozwala Ci na kontrolowania Doton i Fuuton wich istocie. – odpowiedziała bogini, wskazując na trzymany w swoich wodnychdłoniach Ametyst Kazeshirine. – Ale by przywołać Sayuri nie używaj Amtystuna ziemi. Fuuton połączy się z innymi Elementami. To jego natura.
- Więc gdzie, Kazeyo-sama?– spytała lekko zrezygowana.
- Komnata Koka.Miejsce, w którym Ametyst przebywał tyle czasu. Jestem pewna, że tam tozadziała. Życzę Ci powodzenia, Hinata-chan. – wyjaśniła i pożegnaładziewczynę.
Młoda Arcykapłanka bezsłowa wstała, ukłoniła się i wyszła na poszukiwanie kapłanki Noriko. Wciąż byłajej jedyną przewodniczką po Świątyni Wiatru.
Wkrótce stanęły obie przedgrawrowanymi wrotami Komnaty Koka.
Brunetka bez słowaotworzyła ją przy pomocy Ametystu. Kiedy komnata została otwarta,Piętnastolatka odebrała zwój przywołania od byłej Arcykapłanki i wfrunęła dojej wnętrza.
Srebrne wrota powoli sięzamknęły, oddzielając Hinatę od wszelkich innych pierwiastków poza Powietrzem.
Pomimo, że Hyuuga znałasię na pieczęciach jak nikt, jako że miała z nimi do czynienia od samegopoczatku arcykapłańskiej edukacji: od pieczęci Ognistej Wody, Więzienia w Duszyi wiele, wiele innych, to w tym momencie czuła się co najmniej zagubiona. Przezdłuższą chwilę stała w nicości jak zaczarowana, nie wiedząc co ze sobą zrobić.Wkońcu jednak przypomniało jej się, dlaczego się tam znalazła. Pragnienieposiadania przy boku osoby, której może się zwierzyć, która towarzyszyła jej wkażdej chwili w Świątyni Ziemi. Przedtem jednak musi wysilić się tylko raz. Abyprzywołać innego Białego Strażnika, o imieniu Sayuri.
Hinata chwyciła zwój ijednym, gwałtownym pociągnięciem go rozwinęła. Jednak na tej czynności jejdziałania się zakończyły. Dziewczyna wpatrywała się ślepo w słowa, próbującdosięgnąć ich sensu. Wszystko wydawało się tak proste, a jednak wewnątrz siebienie czuła się gotowa. Pełna była wątpliwości.
Otulona Ziemskim Wiatrem,przysiadła w arcykapłańskiej szacie w powietrzu i zamknęła oczy. Zapragnęła sięich pozbyć, by móc pójść na przód.
- Ametyście boginiZiemskiego Wiatru. Proszę, udziel mi swojej mocy, aby przywołać BiałąStrażniczkę Sayuri. – za przewodnictwem przyjaznego szeptu, kamień zalśniłlawendowym blaskiem, a cała komnata Koka wypełniła się Fuuton. Hinata wiedziałao tym, ponieważ jej oczy płonęły Chakrą, dając swój wyraz w Byakugan.
W tym jednym momencie,przy pomocy wiatru, rozcięła swoją dłoń, a krople jej krwi zawisły w powietrzu,by zaraz potem zostać rozmyte na niewidzialnym płótnie wiatru. Trzymając wdłoniach Ametyst, brunetka wykonała serię pieczęci.
Hinata trwała w głębokimskupieniu. Ze źródła swojej Chakry, które fizycznie tkwiło w okolicy jejbrzucha, ciągnęła tyle energii ile tylko mogła.
Bardzo szybo sięprzekonała, że nie był to dobry pomysł. Dynamiczny taniec lawendowych drobinzastąpiła ciemność.
Hyuuga straciłaprzytomność.
Szarawa ciemność naglezaczęła przechodzić w perłowobiałą poświatę szklanych ścian Duszy dziewczyny,która była zarazem rezydencją bogini Kyokuyi.
Dziewczyna rozejrzała siępo przestrzeni. Woda, spirytualna postać jej Chakry, była spokojna. Szafirowatafla była gładka, a jedynie Hinata mogła ją wzburzyć.
W centralnej częściznajdowała się huśtawka, zawieszona na nieistniejącym suficie. Nazmaterializowanym Boskim Wietrze siedziała dziewczynka. Mogła mieć okołojedenastu lat. Jej przepiękne, srebrzysto-białe delikatnie faliste włosy tonęływ odmętach Chakry Hinaty Hyuuga.
- Kyokuya-sama... – jejszept rozległ się echem po szklanej komnacie.
- Hinata-chan. – natwarzy boginki pojawiła się jawna ulga i dziwna, przejmująca radość. – Znówtu jesteś. Cieszę się.
- Urosłaś, Kyokuya-sama. –rzekła powoli piętnastolatka, ostrożnie kierując się w stronę boskiejdziewczynki.
- Nie cieszysz się,prawda, Hinata-chan? – odpowiedziała nagle Kyokuya, a jej głos stał sięnienaturalnie dojrzały, a jej twarz ukazała smutny uśmiech. – Nie martw się.Nie ma potrzeby abym opuszczała moje więzienie. Ganozue póki co nam niezagrażają. A Kyuubi-sama także jest poza moim zasięgiem. – westchnęłaciężko, po czym dodała. – Tak bardzo się boisz, że Kamikaze już nigdy nieznajdzie się na ziemi?
- Oczywiście, przecież tobyłoby...
- Świat tylko razdoznał Boskiego Wiatru. I bardzo szybko o nim zapomniał. – wtrąciła bogini.– Tak naprawdę obawiasz się, że jego Źródło zniknie z Twojego Serca, prawda?– Hinata stała jak sparaliżowana. – Wiem, że mam rację. Znam Cię od dniaTwoich narodzin. – powiedziała miękkim głosem, a na jej twarzy pojawił sięszczery, szeroki uśmiech. – Więc idź. Znajdź go i chroń. – Sukcesorkazadrżała od tych słów.
- Dziękuję Ci,Kyokuya-sama. – brunetka nieświadoma swoich łez, uśmiechnęła się szeroko iszybko podbiegła do wielkich, cudownie grawerowanych wrót jej Kokoro.Wystarczyło jedno dotknęcie jej dłonie, by skrzydła się rozpostarły.
Serce Hinaty byłoproporcjonalnie zamglone do jej wątpliwości.
Jednak z chwiląprzestapienia przez próg, wszelka mgła się rozproszyła, pozostawiając po sobiejedynie delikatną, perłową mgiełkę.
Wreszcie dziewczyna mogładostrzeć prawdziwą postać swego Kokoro. Serce Hinaty było przestrzenią niczymnieograniczoną. Panował tam delikatny blask, który oświetlał całą tęnieskończoność. Dziewczyna stała na wodzie, która równie dobrze mogłaby byćziemią. Delikatna mgiełka unosząca się ponad wodą sprawiała, że Kokoro byłocudownym miejscem ze snu.
Brunetka rozejrzała się poprzestrzeni, próbując dostrzec kształt osoby, dla której tu była. Ale nigdziego nie było.
- Naruto-kun! – krzyknęłanagle, a jej delikatny głos poniósł się echem. Nagle do jej wytężonych słuchemuszu doszedł ledwo słyszalny płacz. Tak prędkiej reakcji nie zdołałby dokonaćżaden członek klanu Hyuuga, nawet przy ataku Jyunken.
Hinata natychmiastodnalazła źródło płaczu. Okazał się nim być właśnie mały Naruto. Jego twarzbyła schowana w ramionach, które opierał na kolankach. Dziewczyna dostrzegaładrżenie każdego jego słonecznego włoska.
- Naruto-kun... – szepnęła miękko. Chłopczyk zadrżał od jej głosu iszybko uniósł główkę, ukazując zapłakaną twarz. Hinata była niemalże pewna, żeod tego widoku całe jej Kokoro legnie w gruzach. Natychmiast uklękła przed nimi ukryła w ramionach, obleczonych delikatnym materiałem arcykapłańskiej szaty,która w sposób magiczny ustąpiła białej sukni bez rękawów, ramiączek,odkrywająca połowę jej pleców w chwili gdy chłopczyk wtulił się w ciałodziewczyny, jakby znalazł wreszcie to, czego pragnął od tak dawna.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️