W cudownym sercu Hinaty Hyuuga

146 2 2
                                    

Po potężnej burzy ponowniewyszło zachodzące słońce. Mieszkańcy Świątyni Wiatru mogli wreszcie odetchnąćod upałów. Arcykapłanka przybytku bogiń Wiatrów miała za sobą długi iwyczerpujący dzień: niemiłosierne upały oraz ogromny wysiłek przy przywołaniuswego przyjaciela sprawiły, że udała się naspoczynek zanim jeszcze słońce zaszło na dobre. Hyuuga Hinata za gorącą namowąNoriko, która nieustannie przekonywała Sukcesorkę, skorzystała z należącej doniej komnaty w Kazeshirine. Nie będąc w stanie się kłócić, dziewczyna ostatkamisił wzbiła się w powietrze. Spodziewawszy się błędnie, że znalezienie łożkazajmie jej znacznie więcej czasu niż przypuszczała, z radością i głęboką ulgąrzuciła się na posłanie, kiedy tylko je zobaczyła.

Miała piękny sen. Czułasię w nim niezwykle podekscytowana oraz szczęśliwa. Zdawało jej się, że jest wswoim Kokoro. Przestrzeń tamtejsza bowiem była nieskończenie wielka, jasna iprzyjemna. Czuła na swoim mentalnym ciele delikatny, ciepły i zwiewny materiał.Tak, musiała trafić do swego Serca. I byłaby nawet przyznać, że torzeczywistość, gdyby nie jeden bardzo istotny element. Słyszała głos, którybrzmiał znajomo, ale nie potrafiła go zidentyfikować. Pytał kim jest i co to zamiejsce. Uczucia jakie przez nią przepływały, a przekonana była, że to zasprawą nowo przywołanego Shaorana, chwyciła się za ramiona, by uspokoić swojepodekscytowane ciało. Usłyszała jak nieznajomy nazwał ją Aniołem. Zatrzęsła sięjeszcze bardziej. Nie wiedziała dlaczego tak się czuje. Była zdumiona. Zapytanadlaczego jest w tym cudownym miejscu, odpowiedziała pełnej światła nicości:

- Jestem tu, gdzie jestem.To moje Serce. – zaraz potem głos spytał ją o imię. Chciała mu powiedzieć, alenie zdążyła, ponieważ coś gwałtownie złapało ją za ramię. Poczuła mocny ale iprzyjaźnie ciepły uścisk. Jak ogromne było jej zdumienie, kiedy przed oczamimignęła jej burza blond włosów. Mrugnąła parokrotnie, by upewnić się, czy abynie ma przywidzeń. Nie mogła w to uwierzyć. Jego twarz była tak blisko od jejwłasnej. Poznała go po oczach, błętkich niczym letnie niebo. Oraz po uśmiechu,który teraz rozświetlał całą jego twarz, dojrzałą twarz młodego mężczyzny.Spłonęła rumieńcem. Czuła w swojej piersi niesamowite ciepło.

- T-ty... – szepnął zdumionyNaruto. Tego się nie spodziewał. Hokaru przeprowadził go taki kawał drogi, bywreszcie ją poznał. Kyuubi tak długo i nagminnie próbował mu wmówić tę prawdę.Arcykapłan Chiriko tyle razy o mało co nie wypowiedział jej imienia, zastępującje trafnie na tytułu księżniczek czy inne, które równie adekwatnie mogłyopisywać tę cudowną istotę. – Znam Cię. – wyszeptał wreszcie, a jego oczyrozbłysły, pełne ognia. – Hinata Hyuuga. – wymówił powoli jej imię, patrząc głębokow oczy. Była gotowa zemdleć teraz, zaraz, natychmiast. Tyle w niej skotłowałosię emocji. Znalazły one swoje ujście w pieśni. Ciałem, trzymanym jużdelikatnie w ramionach młodego mężczyzny, oraz jej piękną i skromną sukniąwstrząsnęły fale muzyki. Po jej Kokoro rozniosła się cudowna pieśń. Zawstydzonaukryła twarz w dłoniach. W zamian usłyszała swój ukochany śmiech. – Naprawdęnią jesteś! – nie mógł ogarnąć tego wszystkiego czego właśnie doświadczał. Otobyła Hinata Hyuuga. Trzymał ją delikatnie w ramionach. Była niewyobrażalniemiękka. Była taka piękna. I patrząc tak na nią, zarumienioną, zawstydzoną, naprawdędostrzegał tę dawną dziewczynę z klanu Hyuuga. To była ta sama dziewczyna,która pierwsza go dostrzegła. Pierwsza chciała mu pomóc, wtedy kiedy miał pięćlat. Ale czy i teraz tak było? Czy nie myślała teraz o nim jak o kimś, kto byłintruzem. Czy wiedziała kim był naprawdę? Czy brzydziła się go? Czy wiedząc towszystko, nienawidziła go? Całe jego jestestwo poczuło przerażający ból na samąmgielną myśl. Widząc jak broniła się przed nim, otulając się własnymiramionami, przestał jej dotykać, choć sprzeciwiało się temu całe jego mentalneciało i upadł przed nią na kolana, opuszczając głowę, niczym skazaniec.

Odsłoniła na chwilę oczy,poczuwszy zmianę. Jakie było jej zdumienie, widząc go klęczącego przed nią.

- N-nie... – wyrwało się zjej ust. – N-n-naruto-kun, czy to naprawdę Ty? – szepnęła, sięgając bardzonieśmiało kosmyka jego włosów w kolorze słońca. Gwałtownie podniósł głowę.Zaprzestała natychmiast tego działania.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz