Pierwsze lody - przełamane!

137 6 0
                                    

Cały szpital w Wiosce Ukrytego Liścia został postawiony nanogi.

Najpierw do ośrodka zdrowia wpadł brunet w okularach, niosącna rękach zakrwawione ciało przyjaciela. Zapytany, co się jemu stało,usprawiedliwił się niewiedzą i opowiedział, co robili. Po powierzchownychbadaniach bez zastanowienia zawieziono poszkodowanego na salę operacyjną, gdzieprzystąpiono do zabiegu transfuzji krwi.

Kilka godzin później do szpitala wpadł inny młody shinobi,który o mało nie wywarzył drzwi frontowych. Krzyczał niczym opętany o jakimśtragicznym wypadku. Upadku z dużej wysokości w górach. Udało się go w końcuuspokoić i dowiedziawszy się, co właściwie zaszło, wysłano natychmiastowooddział specjalistów w pobliskie góry wraz z niezbędnym sprzętem.

- Godaime-sama! – do gabinetu Hokage wpadła brunetka. –Wracam prosto ze szpitala!

- Co się stało?

- Kiba-kun i Neji-kun...Są ciężko ranni!

- Nani?! – kobieta wstała, po czym pobiegła czym prędzej doszpitala. – Chodź, Shizune! Opowiesz mi wszystko po drodze.

- H-hai!

Kobiety bardzo szybko znalazły się w instytucji zdrowotnejWioski Ukrytego Liścia. Hokage natychmiast zwróciła się do głównego ordynatoraz pytaniem o stan obu chłopców.

- Inuzuka-san właśnie jest na Sali operacyjnej,przeprowadzana jest transfuzja krwi. Gdy go dostarczono był ledwo żywy.

- A Hyuuga?

- Mają go wkrótce donieść. To są skutki morderczegotreningu. Oni się trochę powinni opanować z tym doskonaleniem. – podzielił sięrefleksją lekarz.

- Dziękuję. A kto przyniósł Inuzukę?

- Ja, Godaime-sama. – Tsunade odwróciła się, by zobaczyćubrudzonego krwią Kiby Shino.

- Opowiedz mi, co się stało.

- Hai. Trenowaliśmy. Kiba uparł się, aby poćwiczyć użycieChakry w nozdrzach i chyba przesadził. Kiedy dotarłem do niego, był cały wekrwi.

- Rozumiem...

- ...ciśnienie?

- Niskie.

- ...uszkodzenia wewnętrzne? – Tsunade natychmiast zostawiłaShino i przyłączyła się do ekipy reanimacyjnej, która wpadła jak burza doszpitala, niosąc na noszach nieprzytomnego Nejiego Hyuugę.

- Złamanie prawej ręki i nogi. Pęknięcie trzech żeber iczaszki.

- Na salę z nim! – zakomendowała Hokage, po czym ruszyła sięprzebrać do operacji. Najbardziej niepokoiło ją pęknięcie czaszki. – Shizune,poinformuj rodziny!

- Hai, Tsunade-sama! – blondyna zniknęła za podwójnymidrzwiami, nad którymi zabłysnęła czerwona lampka.

Piętnastolatka powoli otwierała oczy. Słyszała w kroplespadającego deszczu, ale ich nie czuła. Nagle usłyszała głośny, przerażającygrzmot, przy czym poderwała się. Usiadła, podpierając się ręką i przecierającłagodnie, białe oczy. Zorientowała się, że jest w jakieś jaskini, ale nie miałazielonego pojęcia jak się tam znalazła. Pamiętała jedynie, że oglądała dolinę zwysokości i nagle wszystko znikło. Rozejrzała się po jaskini i nagle zastygła wbezruchu. W ciemności świeciła się para dwukolorowych oczu, a ich właścicielzdawał się poruszać. Dziewczyna przywarła do ściany jaskini, modląc sięjedynie, by wyjść z tego całą. Zastanawiała się, czy zapalić w dłoniach kulęognia, ale szybko odpędziła od siebie ten pomysł. Znalazła się między przysłowiowymmłotem, a kowadłem. Na zewnętrz panował istny shippuuden ('shippuuden' – jap. 'Huragan'), a w jaskini coś się nanią czaiło. Poza tym dziewczyna była głodna i było jej strasznie zimno. Nieczyniąc żadnych gwałtownych ruchów podkuliła nogi i skumulowała Chakrę, byzaraz potem rozprowadzić po całym ciele rozkoszne ciepło. Co chwilę spoglądałaukradkiem na nieznajomą istotę. W pewnym momencie jej wzrok zsynchronizował sięz błyskawicą, która błysnęła całkiem niedaleko. Hinata patrzała przerażona wdwukolorowe oczy. Zobaczyła ogromną posturę jego właściciela. Dziewczynapoczuła jak coś miękkiego oplata jej talię.

„Raz kozie śmierć" – pomyślała młoda kunoichi, po czym wdrżących rękach zapaliła kulkę swojej Wewnętrznego Ognia.

- O Kakyu-sama...-szepnęła brunetka spoglądając na całokształt zwierzęcia.Zaraz potem Hinata spojrzała na swoją talię. Oplótł ją długi, biały cętkowanyogon, który był przyjemny w dotyku. Piętnastolatka zastanawiała się, dlaczegotygrys ośmielił się na tak „ludzki" można by rzec gest. – Kim jesteś? –zapytała szeptem. Potężny kot jedynie położył się swoją ogromną głowę na nogachdziewczyny. Ta z początku siedziała sztywno, nie wiedząc, co ma zrobić. Mimoto, białe futro zdawało się być bardzo miękkie i przyjemne w dotyku. Zupełnie jakbykusiło, aby je pogłaskać. Hinata się przemogła. W jednej dłoni trzymała kulęOgnia, a drugą głaskała tygrysa za uchem. Uśmiechnęła się lekko, słyszącmruczenie pełne zadowolenia. Szybko przyzwyczaiła się do ciepła kota. Razemczekali w milczeniu aż pojawi się słońce

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz