Przed bramą do Wioski Ukrytego Liścia zebrało się paręosób. Wszyscy oni przybyli tam, by pożegnać swoją posłankę z Wioski UkrytejSkały.
- Natsuki-san, mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieliokazję Cię ugościć. – powiedziała matka Hinaty, przytulając ją na oczachwszystkich.
- Ja również. Dziękuję za wszystko.
- Natsuki-san, pamięta pani....? – zaczęła Hanabi.
- Pamiętam, Hanabi-sama. Poinformuję ją o wszystkim, kiedytylko nadarzy mi się taka okazja. – blondynka ukłonila się lekko. – To byłzaszczyt Cię poznać, Hyuuga-sama. – ukłoniła się ponownie, wkładając w to tyleszacunku na ile tylko było ją stać.
- Proszę na siebie uważać. – odrzekł, niezmiennie ważnymtonem.
- Dziękuję.
- Trzymaj się, Natsuki-san. – powiedział Kiba, ściskającjej dłoń.
- Ty także. – uśmiechnęła się lekko. – Hokage-sama,dziękuję za wszystko. Mam nadzieję, że to wszystko co planujemy się powiedzie.
- Ja także, Natsuki-san. Przekaż moje pozdrowienia dlaTsukikage-sama.
- Z przyjemnością. Raz jeszcze dziękuję za wszystko. Mamnadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. – ukłonila się raz jeszcze.
- Możemy ruszać? – spytał Kakashi Hatake, który zostałblondynce dziwnym trafem przydzielony jako ochrona w drodze do domu.
- Tak. – powiedziała cicho, ale wyraźnie. Oboje wyszli zwioski, kierując się ku Kraju Ziemi.
Natsuki spojrzała kątemoka na swojego towarzysza. Byli już w połowie drogi, a tak naprawdę nie odezwałsię prawie ani słowem. Irytowało ją to.
Noc już dawno zapadła. Onijednak wciąż się przemieszczali.
- Chcesz zrobić postój? –zapytał wreszcie Kakashi.
- Możemy. – skwitowała,biorąc pod uwagę, że nawet noc była gorąca. Zatrzymali się nad rzeką w środkulasu, całkiem niedaleko północnej granicy Kraju Ognia.
Nie rozpalali ogniska,ponieważ stwarzałoby to zbyt wielkie zagrożenie. Siedzieli nad rzeką, pijącwodę i milcząc.
Irytacja Natsuki sięgnęłazenitu, po czym postanowiła przejąć inicjatywe w związku z rozmową.
- Całą drogę milczysz. Niepodoba ci się, że masz mnie eskortować? Czy może masz gdzieś dopiero co zawartypokój? – powiedziała dość chłodno. Usłyszała ciche westchnięcie.
- Nie mam nic przeciwkopokojowi między naszymi wioskami. Nawet się cieszę, że nie będzie z waszejstrony zagrożenia...
- I vice versa. –wtrąciła, wciąż obrażona.
- Co się zaś tyczy twojejeskorty. To misja, a misji się nie wybiera. Powinnaś o tym wiedzieć, samajesteś shinobi.
- Racja. – przyznałaniechętnie.
- A skoro już mowa o moimmilczeniu to ty także nie byłaś zbyt rozmowna. Stwierdziłem więc, że albo niemasz najmniejszej ochoty rozmawiać, lub też możesz być zmęczona upałem. – terazto z gardła Natsuki wyrwało się westchnięcie.
- To dość dziecinne znaszej strony. – skwitowała.
- Przyznaję Ci rację. Cowięcej jesteśmy oboje nie wychowani. Kakashi Hatake. – przedstawił się, podającjej dłoń. Przyjęła ją, ledwo powstrzymując chichot.
- Miło mi, Kakashi-san.Jestem Natsuki Nagoya.
- Mi także, Natsuki-san. –oboje musieli odwrócić głowy, by każde mogło w spokoju ukryć swoje rozbawienie.– Więc znasz Hinatę Hyuuga. – zagadnął, wiedząc o tym doskonale. Każdy w wiosceo tym mówił.
Do pojawienia się u ichprogu Natsuki, o zniknięciu Hinaty Hyuuga nikt specjalnie nie mówił. Sam klanHyuuga nie pisnął na ten temat ani słówka. Kiedy jednak fundamentami WioskiUkrytego Liścia wstrząsnęło imię sukcesorki klanu Hyuuga przez cały pobytNatsuki niemal wszyscy o tym mówili, zazwyczaj przy okoliczności dyskusji natemat nowopodpisanego pokoju.
Kakashi z niewyjaśnionymoburzeniem nasłuchał się także o niecodziennej urodzie posłanniczki WioskiUkrytej Skały przy akopaniamnecie obijanego szkła z sake.
- Zgadza się. Także jąznasz?
- Kto by nie znał naszejuciekinierki. – zażartował Kakashi. – Tak naprawdę nie znam jej zbyt dobrze,ale wiem że jest z tej samej grupy wiekowej co mój uczeń.
- Jak ma na imię?
- Naruto. – Natsuki ze zdziwieniarozchyliła usta.
- Naruto Uzumaki?
- Znasz go?
- Żartujesz?! Naruto-kunotworzył oczy mojemy bratu!
- Cóż, to byłoby do niegopodobne. Opowiesz mi o tym, Natsuki-san?
- Co prawda ociera się oto tajemnice wioski, ale... teraz między nami panuje pokój, dlaczego więc nie.Nie zdradzę Ci jednak szczegółów. – zastrzegła podekscytowała blondynka. Jejrozmówca równie gorliwie wyraził swoje przyzwolenie na taki a nie inny układ. -Zacznę od pewnej cudownej kobiety, mojej szwagierki, która prawie rok temuoddała swe życie, aby uratować naszą Wioskę przed siedmioogoniastym Bijuu... –Natsuki opowiedziała swojemu towarzyszowi o ogromnym smutku straty, jakąponieśli z bratem. O jego nienawiści do nowonarodzonej córki, oraz o koszmarzejaki wówczas przeżywała. Aż wreszcie, gdy opisała swoją wioskę, będącą wrozsypce, powiedziała o przybyciu jednego z Sanninów oraz towarzyszącemu mublondynowi, Uzumaki Naruto.
- Naruto-kun przybył wostatniej chwili. Nie mam pojęcia jakim cudem znalazł się wówczas w naszej wiosce,ale dobrze tak się stało. Kiedy dowiedział się o zimnym stosunku mojego bratado Izumi-chan, chciał go ubić na śmierć. Nie mam pojęcia dlaczego.
- Naruto też jestJinchuuriki. – wtrącił Kakashi, czując się w pewien sposób zobowiązany dowyjawienia prawdy, skoro i ona prawdę mówiła. Wiedział to. Czuł, że nie jestwrogiem. Biły od niej ufność i dobro. Wpatrywał się w jej twarz, która terazwyrażała zdumienie.
- Naprawdę?
- Tak. Miał naprawdęciężkie życie, ale później jakimś sposobem przekonał do siebie swojegopierwszego nauczyciela, a potem nas, swoją drużynę. Ale proszę, kontynuuj.
- A więc, gdy Naruto-kundowiedział się o tym, chciał chyba nawet zabić Tokiego. Powstrzymał goJiraiya-sama. Ale wówczas i mój brat i Naruto-kun poważnie się pokłócili. I wówczas...
- Tsukikage-sama zmieniłswój stosunek do swojej córki, czy tak?
- Z-zgadza się. Skąd...?
- To jest ta dziwnazdolność Naruto. Przemienia ludzkie serca. Więc Twój brat pokochał swoją córkę.
- Tak, ale to niewszystko. Wreszcie Naruto-kun odszedł, nie mam pojęcia gdzie. Ale wraz z nimnie odeszły kłopoty. Pieczęć Izumi-chan była niekompletna. A nasza wioska znówbyła w niebezpieczeństwie. Szukając pomocy znalazłam Hinatę-chan. Byłam napoczątku dla niej okrutna, a ona ma w sobie tyle dobra, wybaczyła mi i nawetpomogła, ba uratowała naszą wioskę. Dlaczego tak bardzo ją kocham i tak wielkimam ku niej szacunek. Toki-ni-sama tak samo.
- To niepojęte dla mnie, ipewnie dla wielu mieszkańców z naszej Wioski, że Hinata Hyuuga dokonała czegośtakiego. Większość ludzi do dziś nie wie jak wygląda. Zawsze pozostawała wcieniu. – powiedział Kakashi, wpatrując się w niebo. Po chwili jednak spojrzałna swoją towarzyszkę. Ona także patrzała w niebo, zupełnie nie wiedząc, żemężczyzna nie jest w stanie oderwać wzroku od jej platynowych w świetleksiężyca włosów i bajecznych, szmaragdowych oczu, w których odbijał się blaskgwiazd.
Po chwili tej spokojnej ciszy zaczęli rozmawiaćponownie. Gdy odpoczęli, ruszyli w dalszą drogę, zupełnie się nie śpiesząc, arozmawiając i tworząc wspólnie nową, jakże potrzebną w przyszłości więź.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️