Wola przetrwania

116 8 0
                                    

Orochimaru był uważany za geniusza, odkąd był jeszczedzieckiem. Trenowany przez samego Trzeciego Hokage stał się niezwykle potężnymshinobi, zyskując tytuł Legendarnego Sannina. Jednak jego geniusz i siłazamieniła go w niebezpiecznego szaleńca. Używając zakazanych technik pochłaniałciała innych ludzi, przybierając ich wygląd jedynie zewnętrzny. Jednak i na toznalazł sposób. Wynalazł technikę, która pozwoliła na przenoszenie własnejduszy i osobowości do innego ciała. Jednak był warunek. Ta technika mogła byćużyta raz na trzy lata.

Orochimaru patrzał jak jego pupil robi coraz to większepostępy. W duchu cieszył się jak dziecko na cukierki, że już za dwa i pół rokubędzie miał ciało Sasuke Uchihy i co ważniejsze jego Sharingan. Tak, tej mocypożądał bardziej niż Jiraiya kobiet.

Brunet starannie opracowywał i doskonalił nowe technikicięcia mieczem, jaki dostał pół roku wcześniej od Orochimaru. Z dnia na dzieńmoc tego ostrza coraz bardziej mu się podobała.

Spojrzał kątem swojego czarnego oka na swojego mistrza,którego przeraźliwie blada twarz wykrzywiła się w uśmiech pełen zadowolenia.

Młody Uchiha doskonale wiedział, o czym ten szaleniecwłaśnie myślał i nie miał najmniejszego zamiaru pozwolić, aby jego plany sięspełniły.

Kiedy Sasuke robił jakieś poważniejsze postępy, Orochimarupozwalał mu na zaglądanie do swoich papierów. Stamtąd użytkownik Sharinganazbierał informacje o ludziach, które pomogłyby mu spełnić jego cel. ZabićItachiego Uchihę, mordercę niemal całego klanu Uchiha, oraz rodzonego brataSasuke. Wiedział jednak, że zanim zniszczy swojego brata, musi zabić kogośjeszcze. Ta osoba właśnie wyobrażała sobie dzień, w którym przejmie ciałomłodzieńca.

Mijały minuty, godziny, dni. Hinata nie zrobiła prawie nic.Jedynie co, to zebrała trochę torfu, który osuszyła swoim ogniem, a którypóźniej posłużył jej jako materiał do palenia ogniska. Powoli zaczynałasłabnąć. Piąty dzień nie miała nic w ustach, prócz wody, którą spijała prosto znieba.

Nawet jednak takie bezczynne siedzenie Sukcesorki byłourozmaicone różnymi sytuacjami.

Kiedy po raz kolejny, słońce znalazło się na niebie izaczęło przedrzeźniać dziewczynę zaglądając do jej zamkniętych oczu, dziewczynaobudziła się. Brunetka od razu tego pożałowała, gdyż zobaczyła jak po jej ramieniuwspina się ogromna, czarna tarantula. Najszybciej jak potrafiła zrzuciłaośmionożne stworzenie z siebie, piszcząc przy tym niemiłosiernie. Zaraz potemnadal, drżąc użyła Phiox Minare, chcąc się upewnić, czy aby na pewno nic więcejnie pomyliło jej z gruntem. Na szczęście tak się nie stało. Z czasem sięuspokajała, a jednocześnie jej ciało wychładzało. To właśnie jedna zcharakterystycznych cech tej techniki. Po rozpaleniu Ognia na całym ciele, onostygnie kolejnych parę godzin.

Mimo to, zanim ciało Hinaty uzyskało normalną temperaturę,dziewczyna była zmuszona odganiać się od gadów.

Siedziała pod drzewem, kiedy nagle poczuła na ramieniuciężar. Bała się spojrzeć w tamtą stronę. Usłyszała tylko syczenie węża.Sparaliżował ją strach. Patrzała jak długi na prawie trzy metry wąż, układa sięspiralnie na niej. Nie była w stanie nic zrobić. Bała się reakcji tegozwierzęcia. Ciepło, jakim promieniała zwabiły także inne węże, a takżejaszczurki.

Jednak ku zdziwieniu brunetki olbrzym, który jako pierwszyzlokalizował źródło rozkosznego ciepła, nie pozwolił innym zwierzętom zbliżyćsię. Ba nawet pożerał je żywcem!

Dziewczyna była w niemałym szoku, mimo to z każdą chwilęprzestawała bać się węża.

Po jakimś czasie, temperatura dziewczyna wróciła do normy, aolbrzymi wąż zsunął się z drobnej brunetki.

Ta sytuacja uświadomiła Hinacie cel, całego tegoosamotnienia. Wola przetrwania? Zapewne również, ale to było coś innego. Życiew zgodzie z naturą i...samym sobą. Umiejętność korzystania z tego, co daje matkaziemia i dzielenie się tą ziemią z innymi według praw, jakie obowiązująwszystkie stworzenia. Tego Hinata miała się nauczyć w najbliższym czasie i właśniezdała sobie z tego sprawę.

Wstała z ziemi, otrzepała się i wyciągnęła kunai, któregotrzecia część już znajdowała się w miękkiej, czarnej glebie. Oczyściła gonieco, po czym zgrabnym ruchem, odcięła dół długiej szaty, skracając ją dokolan. Potem ów skrawek materiału przecięła raz jeszcze, węższą częściązwiązując sobie długie już do pasa włosów, a resztę materiału przewiązując naprawej nodze, uznając, że może się jeszcze przydać. Potem rozejrzała się pomiejscu, gdzie spędziła niecały tydzień. Pod jednym z krzaków odnalazła opaskę.Jej opaskę. Podniosła ją, przejechała brudnym od ziemi palcem po znaku Konohy iuśmiechnęła się sama do siebie, przytulając ją do ciała, a zaraz potemprzewiązując na szyi.

- Choćby wody miało przybywać, a dna nie było widać...? Terazrozumiem, Hokaru-sama. Nie poddam się, nie cofnę swoich słów. To moja drogashinobi.

Przypomniawszy to sobie, wskoczyła na drzewo i używającChakry, wspięła się na nie, po czym zaczęła rozglądać się za pożywieniem.

Szukała długo, w końcu osiadła na jednej z gałęzi. Niedalekosiebie usłyszała ryk. Rozejrzała się natychmiast, aby zobaczyć czarnego, dużegogoryla. To na nią on ryczał. Dziewczyna zerwała się na równe nogi i odskoczyłana sąsiednie drzewo. Zaraz potem odwróciła się i zobaczyła jak małe gorylątkoobejmuje swoją mamę. Brunetka uśmiechnęła się jedynie i oddaliła się jeszcze dalej,aby nie niepokoić stworzeń.

Zawiał delikatny wiaterek i wówczas Hinacie coś żółtegomignęło przed oczami. Spojrzała nieco w dół, aby szczęśliwie natrafić na drzewobananowca. Mimo to do jedzenia nadawała się tylko jedna, dość spora, co prawda,kiść. Młoda kunoichi zeskoczyła ta tamto drzewo i w ostatniej chwili zabrałasprzed nosa owoce gorylicy, która wcześniej na nią ryczała.

Hinata patrzała na stworzenie, oczekując jego reakcji. Mimoto, goryle odeszły. Czternastolatka odetchnęła z ulgą i ze swoją zdobycząwróciła na miejsce, w którym się pierwszo znalazła.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz