Morderczy trening

142 7 0
                                    

Nastał kolejny dzień w Wiosce Ukrytego Liścia. Nim jeszcze słońce oświetliło osadę wielu młodych shinobi szlifowało swoje umiejętności bądź praktykowało całkiem nowe techniki.

Kiba czekał tylko na znak swojego przyjaciela. Nim o zdążył pomyśleć drugi raz: „No gdzie on jest?" tuż przed szatynem pojawiła się chmara owadów Shino, które ukształtowały się w proste słowo „Start". Chłopak uśmiechnął się, po czym złożył dłonie w pieczęć kumulującą Chakrę i próbowałzgromadzić ją w swoim nosie. Starał się by nic go nie rozpraszało.

„Dwadzieścia metrów...trzydzieści...pięćdziesiąt...Mam Cię!" -myślał Kiba, po czym się uśmiechnął i ruszył w kierunku kryjówki następny roduAburame.

- Dobra robota, Kiba. - odrzekł brunet, kiedy tylkonawiązali kontakt wzrokowy.

- Dzięki. Ale mógłbyś schować się nieco dalej, albo chociażzamaskować swój zapach. - rzekł chłopak.

- Mam pomysł. Przyślę robaczki jak będę gotów. Wracaj namiejsce startowe. - poinstruował go chłopak. Obaj się rozdzielili. Trenowalitylko w dwójkę. Kurenai wpadła w wir spraw organizacyjnych odnośny jej rychłegoślubu, Akamaru spędzał cały dzień na badaniach i przeglądzie u Pani Inuzuka,matki jego właściciela, a Sakura kontynuowała naukę na medycznego shinobi.

Kiba zachodził wgłowę, co też jego towarzysz wymyślił. Wiedział jednak, że musi się starać.Musi trenować najmocniej jak potrafi, byleby nie złamać zakładu z Tsunade. Byłszczęśliwi, wiedząc, że będzie wiedział więcej niż ci cali Hyuuga. Mimo, żewpadł w wir treningów, wieczory spędzał na myśleniu o Hinacie, nawet, jeśli byłpół przytomny z wyczerpania.

Pojawiły się insekty Aburame. Kiba ponownie skumulował swojaenergię w nozdrzach, gotów do wyniuchania, gdzie też schował się Shino. Inuzukastarał się wyczuć choćby jakąś cząsteczkę zapachową, ale na nic to się niezdawało. Musiała być naprawdę spora odległość, albo brunet wziął sobie do sercaoczekiwania przyjaciela. Nie uniknione, że urzeczywistnił i jedno i drugie.Szatynowi zaczynało się kręcić w głowie od nadmiaru Chakry skupionej w tejczęści ciała. Chłopak nie zrezygnował jednak i dalej „przeczesywał" zapachyznajdujące się powietrzu, coraz bardziej oddalając się od siebie. Na twarzychłopaka zaczęły pojawiać się krople potu. Nozdrza zaczęły Kibę szczypać, ażkońcu z jego nosa pociekła szkarłatna ciecz i nie poczuł już nic więcej opróczzapachu swojej własnej krwi.

- Kuso!!! - przeklął Kiba, po czym osiadł ciężko na ziemi ipróbował zatamować krwawienie. Okazało się ono jednak bardzo intensywne i nimsię zorientował całe jego ubranie było od czerwonej cieczy. Chłopak nie miałsiły by się ruszyć. Nie wiedział ile siedział, próbując zapobiec krwotokowi, ażw końcu zemdlał z powodu nadmiernej utraty krwi.

- Kiba! Oi! - do przyjaciela dotarł Shino, zmęczony niecogodzinnym czekaniem. Nie myśląc zbyt wiele, wysłał swoje insekty do Wioski bysprowadziły pomoc.

Tymczasem Drużyna Gaia trenowała zaciekle w pobliskichkamiennych wzniesienia. Każdy z członków tej ekipy próbował wspiąć się jaknajwyżej stromej skały bez użycia Chakry. Trenowali swoją tężyznę fizyczną. Gaii Lee, jako, że ostry trening taijutsu był dla nich niczym oddychanie, zajęciemniezbędnym i absolutnie normalnym, wzięli na swoje barki ciężary w postaciogromnych kamieni, przywiązanych do pleców. Neji nie chciał być gorszy irównież wziął jeden. Gai był niczym wniebowzięty, widząc ile wysiłku chłopakwkłada w trening. Ten-Ten z kolei patrzała z obawą na chłopaka. Próbowała gonawet odwieźć od tego pomysłu. Na darmo.

Gdy zaczęli wspinaczkę, dopiero Neji zrozumiał jakwytrzymali są jego sensei i przyjaciel. Kamień wyraźnie ciągnął chłopaka w dół.Jednak on się nie poddawał i dalej dzielnie piął się w górę. W połowiepięćdziesięciometrowej góry cały spocony, mrugał zawzięcie białymi oczami.Obraz zaczął mu się zamazywać. Wykonał jeszcze jeden ruch, ale był on bardzonieostrożny. Chłopak nim się zorientował już zaczął spadać ku ziemi. Ten-Ten,która była nieco wyżej niż on, szybko sięgnęła po kunai i w locie przecięłaliny, które przytrzymywały głaz.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz