Naruto niemal wcale nieopuszczał swojego pokoju. Wraz z Jiraiyą oczekiwali zgody tajemniczejArcykapłanki, która obecnie była niedostępna. Piętnastolatek miał jej za złe,że musi czekać. Z drugiej jednak strony przebywanie w świątyni miało na niegozbawienny wpływ. Tak przynajmniej sądził Jiraiya, dla którego brak krzyków ijęków nastolatka było zbawieniem. Zakaz głośnych rozmów zamknął usta Naruto nadobre. Działało to na niego wyciszająco.
Tymczasem zastępczyarcykapłan schodził właśnie z jedynej wieży w budynku. Wysłał właśnie list doArcykapłanki Ognia. Musiał przyznać się sam sobie, że tęsknił za nią. Wraz zHokaru oby dwoje wnosili dużo śmiechu i coś wspaniałego do życia w świątyni.
Wciąż jednak przypominałsobie jak ciężkie wyzwania stawiał Sukcesorce nieżyjący już Uzumaki. Chirikomógłby przysiąc, że dziewczynie nie sprawiało to większych trudności i za to jąpodziwiał. Bez względu na to, jak ciężkie było zadanie, ona i tak je wykonała.
Zastanawiał się równieżdlaczego ostatni z rodu Uzumaki znalazł się w przybytku bogini Ognia tak nagle.Czyżby coś zaczęło się dziać? Postanowił go o to spytać, jak tylko będzie sam.Wciąż pamiętał o ostrożności jaką stosował Hokaru podczas każdej, poważniejszejrozmowie z Hinatą.
Sposobność jakiejpotrzebował znalazła się szybciej niż się spodziewał. Dowiedziawszy się, żeNaruto cały czas siedzi w przydzielonej shinobi komnacie i to sam, ruszyłnatychmiast.
- Jak się miewasz,Naruto-san? – zapytał na powitanie.
- D-dobrze, paniearcykapła.... – odrzekł nieporadnie chłopak wyrwany z zamyśleń.
- Proszę mów mi Chiriko.Nie jestem wcale taki ważny na jakiego wyglądam. Wysłałem już prośbę o zgodę doCzcigodnej Arcykapłanki. Możemy porozmawiać, póki jesteśmy sami?
- O-oczywiście,Chiriko-sama.
- Powiedz mi proszę,Naruto-san, dlaczego tak bardzo chciałeś rozmawiać z Hokaru-sama?
- Dowiedziałem się, że tenczłowiek znał odpowiedzi na moje pytania. Na pytania o moich przodkach, o mójklan. – odpowiedział, zastanawiając się, po co to mu wiedzieć.
- Rozumiem. No cóż samposiadam względniejsze informacje na temat klanu Uzumaki. Jednakże, muszę zadaćCi dość krępujące pytanie.
- Proszę pytać, jeśli tojedyny warunek bym poznał odpowiedzi.
- Czy jesteś JinchuurikiKyuubiego? – mimika chłopaka wyrażała zdziwienie. Jednak zaraz potemprzypomniał sobie historię o dniu swoich narodzin i rzekome słowa Hokaru.
- Tak. Ale co to mawspólnego z moimi korzeniami?
- Wszystko, Naruto-san. Ztego, co opowiadał mi Hokaru-sama, ród Uzumaki był jednym z pierwszych klanówludzi na ziemi. Innymi słowy Twoje korzenia sięgają początków ludzkiej ery.
- Nani?! – szok Uzumakiegozdawał się nie mieć granic. W jego głowie powstało tyle nowych pytań, że niewiedział, które ma zadać.
- Jeśli pozwolisz, powiemCi coś niezwykłego. Były Arcykapłan, Hokaru-sama był pierwszym członkiem klanuUzumaki. To znaczy, że był Twoim praojcem.
- Że co?! To niemożliwe....Powiedziałeś, że umarł pół roku temu....,więc jak...?! – chłopak przestawał zwracaćuwagę na to, że jest głośny, a Chiriko nawet nie miał zamiaru go uciszać. Niewidział w tym sensu.
- Naruto-san, i tu muszęCię upomnieć, że jesteś Jinchuuriki Kyuubiego. Otóż Twój ród opiekuje się tymdemonem od początku ludzkiej ery. Hokaru-sama był jego pierwszy Jinchuuriki.Istnieje niezwykła legenda, że co dziesięć tysięcy lat na świecie pojawia siętaki członek klanu Uzumaki, który jest w staniewspółpracować z zaklętym bóstwem, zwanym Dziewięciu ogoniastymLisem. – Uzumaki nie był w stanie nawet oddychać. – Co najciekawsze,Naruto-san, minęło niedawno dziesięć tysięcy lat od czasów ostatniegoUzumakiego z takimi predyspozycjami. Jakby to ująć...Najprawdopodobniej Tyjesteś tym Wybrańcem. Warto jednocześnie wspomnieć o bogini Światła,Kyokuyi-sama. Jest ona oblubienicą Kyuubiego. Obecnie spoczywa w ciele swojejSukcesorki.
- S-Sukcesorki?
- Hai. Z pewnością jąspotkasz, Naruto-san. To będzie nieuniknione, ponieważ wkrótce, tak jakpowtarzał Hokaru-sama, rozpoczną się wielkie rzeczy.
- J-jak wielkie?
- Powiedzmy, że będą towydarzenia rangi światowej, ponadczasowej i uniwersalnej.
- Proszę wybaczyć,Chiriko-sama, ale teraz kompletnie nic nie rozumiem.
-Wcale się nie dziwię,Naruto-san. Sam miałem z tym problem, gdy się o tym dowiedziałem. Wyobrażamsobie jaki musisz mieć mętlik w głowie, zwłaszcza, że dotyczy to poniekądTwojej osoby. Zanim wyruszysz postaramsię odszukać zwój, który opowiada całą tę historii, jeśli tylko zechcesz.
- O-oczywiście! A cośkonkretniejszego o moim klanie też by się znalazło?
- Poszukam, aczkolwiek nieobiecuję. Prawdopodobnie wszystkie wzmianki o klanie Uzumaki ukrył ich ostatniwłaściciel, Arashi-sama. Spodziewam się, że schował je w swoich skrzyniach.
- A właśnie, co to zaskrzynie?
- Z tego co wiem zostałyutworzone na specjalne zamówienie Arashi-sama w świątyni Ziemi. Zrobione są zespecjalnego drewna, chronione przez niesamowite pieczęci.
- Więc jak niby mam siędowiedzieć, co w nich jest?
- O ile mnie pamięć niemyli, Arashi-sama otwierał je za pomocą swojej krwi. Więc nie widzę specjalnej przeszkody.
- Jak to?
- Jak już powiedziałem,skrzynie chronią specyficzne pieczęci. Ciebie i Arashi-sama łączą więzy krwi,zatem można by powiedzieć, że w Twoich żyłach płynie krew Arashi-sama.
- Rozumiem... A kiedymógłbym dostać te skrzynie?
- Nasza świątynia posiadatylko jedną z nich. Nie mam pojęcia, gdzie może być ta druga. Otrzymasz ją, gdytylko Hina...To znaczy, Ho-Miko-sama wyrazi zgodę, ale to nie powinno...
- „Hina..."? – powtórzyłUzumaki. – Hinata? – w duchu Chiriko się przeląkł. Nie miał pojęcia skądblondyn zna imię Sukcesorki, ale postanowił zachować zimną krew.
- Nie, źle mniezrozumiałeś, Naruto-san. Powiedziałem „Hime", nie „Hina". – wybrnął kapłan.(„hime" – jap. Księżniczka)
- Przepraszam,przesłyszałem się. – odrzekł chłopak. Zdziwił się w sobie, że nagle z jego ustwypłynęło to imię. Jednak mógł przysiąc, że Chiriko wymówił „Hina". Do „Hinaty"było naprawdę niedaleko. Niezauważalnie zatopił się w myślach i wspomnieniach oczarnowłosej przyjaciółce, zastanawiając się w duchu, czy już pokonała kuzyna.Od zawsze wierzył, że Hinata będzie świetną kunoichi. Od czasu gdy wyruszyłtrenować, prawie rok temu, nigdy nie poświęcał Hyuudze osobnych myśli.Zastanawiało go, dlaczego właśnie teraz jej osoba wkradła się do jego umysłu.
Gdy dotarł do ŚwiątyniOgnia, zauważył, że wraz ze swoimi korzeniami związano z nim kilka kobiet.Najpierw jego nieżyjącą matkę, zaraz potem tajemniczą Arcykapłankę, od którejzależy dalszy kierunek jego treningów no i Hinata, która przypadkowo wpadła dojego głowy i ku zdziwieniu chłopaka została na wyjątkowo długo. Wynikło toprzede wszystkim z przejęzyczenia arcykapłana. Naruto zastanawiało tylko, niewiedząc czemu, czy było to przejęzyczenie nieświadome.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️