Dziedzictwo

154 7 0
                                    

Naruto leżał na swoimposłaniu w jednym z hotelów. Wciąż miał w głowie historię Zboczonego Pustelnika, o tym jak stracił rodzinę izaczęła się jego samotność, trwająca wiele lat. Miecz zwany Losem zadał mupotężne rany, których ból odpędzał sen nastolatka.

Łzy co chwila wysychały wjego błękitnych oczach, po czym ciągle napływały, i tak cały czas, napędzanepotokiem myśli.

„Cholera...Cholera...Moja matka...Ojciec...Dlaczego taksię stało? Dlaczego on na to pozwolił?! Mój własny ojciec! Jakiś zgrzybiałystaruch nagadał mu głupot, że musze być Jinchuuriki i tak zrobił! Cholera!Zostawili mnie samego...!

A ty znów się użalasz....Uzumaki..." – we zmąconym przez gniew i bunt sercu Naruto pojawiłsię głos. Głos źródła nieszczęść, jakie spotkały blondyna.

- Zamknij się, Kyuubi!

- Zawsze to samo. Jesteś taki przewidywalny...

- Powiedziałem: zamknij się!!!

- Jak zwykle jesteś takim idiotą. Ten shinobipowiedział ci tyle o źródle odpowiedzi jakiego ciągle szukasz, a ty nadaljęczysz.

- Co ty pieprzysz, cholerny lisie?!

- I znów te wulgarne słówka. Zbuntowany szczeniaku,przypomnij sobie, co powiedział ten starzec. Może kojarzysz jakąś wzmiankę oŚwiątyni Ognia, co?

- Świątynia Ognia...

- Jesteś taki przewidywalny...

- Jaka Świątynia Ognia?

- To miejsce, gdzie znajdziesz odpowiedzi na wszystkiepytania. Osoba tamtejszego Arcykapłana także cię zainteresuje...

- Dlaczego mi o tym mówisz?

- Zrobię wszystko byś przestał jęczeć. Wiesz jakie toirytujące?" – Naruto przymknął oczy i chwilę potem znalazł się złocistąbramą, przypieczętowaną, za którą znajdowała się przyczyna wszystkich troskpiętnastoletniego blondyna.

Panował półmrok. Zza kratwydobywała się ogromna, złowroga siła. Naruto bez lęku wpatrywał się wciemność, jaka panowała wewnątrz celi. Chwilę później, błyskawicznie wyłoniłysię z otchłani czerwone oczy, z czarnymi, wąskimi źrenicami, które wpatrywałysię w nieskażony błękit oczu Naruto.

„- Kyuubi, powiedzmi, co wiesz o moich korzeniach. – powiedziałspokojnym tonem Naruto. Chciał się w końcu czegoś dowiedzieć, dlategopostanowił, że jego niecierpliwość będzie jedynie wadzić.

- Powiedziałem ci,Uzumaki. Odwiedź Świątynię Ognia, a konkretniej jej część zwaną Hoshirine. Jestwyodrębniona mocą bogini i tam właśnie znajdziesz Arcykapłana imieniem Hokaru.

- No dobrze, ale gdzie to jest? – gdyby demon mógł, padłbyna twarz (albo po prostu strzelił zgona – dop. Autorki), jednakże jako istocienieco wyższej nie wypadało mu.

- Sannin zna drogę.Myślę jednak, że zanim się tam udasz, powinieneś zostać z tym starcem iposłuchać, co ma ci do powiedzenia. Chyba spostrzegłeś się, że musiał miećjakiś powód by naprowadzić cię na osobę Czwartego.

- Gdyby się przyjrzeć, to chyba masz rację."

Naruto wstał, ubrał się iwyruszył na poszukiwania Ero-Sennina. Nadal w jego głowie kłębiło się mnóstwopytań, jednakże ostatnia sugestia Lisa wzbudziła w blondynie ciekawość.Nastolatek znalazł swojego towarzysza podróży z buteleczką sake w knajpie tużpod ich noclegownią.

- Oh, Naruto!powitałgo głośno.

- Ciszej, Ero-Sennin.Wszyscy się gapią! – jęknął. Na ustach Jiraiyi natychmiast pojawił się uśmiech.„Więc już mu przeszło, to dobrze." – pomyślał, po czym zdziwił się, widzącpoważną mimikę chłopaka.

- Ero-Sennin, chodź stąd.Muszę z Tobą o czymś pogadać.

- Jasne, chwileczkę.Zostało już malutko mojej małej sake. – westchnął. Wlał ostatnie kropelkialkoholu do szklaneczki, po czym szybko wypił. Naruto, dostrzegając to wstał izaczął prowadzić mężczyznę do swojego zakwaterowania. Usiedli oby dwoje przystoliku.

- Ero-Sennin, dlaczegopowiedziałeś mi o Czwartym?

- Naruto, jesteś niezwyklepodobny do Arashiego i pomimo, że w walce stylem przypominasz Kushinę, toodziedziczyłeś w większości talent po swoim ojcu. Te nagłe niespodziewaneataki, techniki i ruchy wymyślane na poczekaniu, były charakterystycznymi uniego. Kushina pomimo swojego silnego temperamentu często miała z nim kłopot. –na tę wzmiankę zaśmiał się cicho. Dla Naruto informacje o tym, jacy byli jegorodzice były jednymi z najcenniejszych, jakie kiedykolwiek usłyszał. – Jednak wracając do tematu. Czy wiesz Naruto,dlaczego Arashi dostał przydomek Żółty Błysk Konohy?

- Oczywiście, że wiem. Byłszybki jak nikt inny. – odrzekł, choć czuł, że to nie są jego słowa.

- Prawda, a wiesz jakimcudem był w stanie tak szybko się przemieszczać?

- Eee...

- Otóż Yondaime potrafiłtak kontrolować swoją Chakrę, że nawet Ci się nie śniło. Rozpędzał ją doniesamowitej prędkości i w pełni kontrolował. Sam do końca nie wiem jak był wstanie to zrobić, ale znam miejsce gdzie możesz się tego dowiedzieć.

- Zaraz, zaraz,Ero-Sennin! Czy Ty sugerujesz, że...

- Tak, Naruto. Wierzę, żepotrafisz osiągnąć stopień kontroli Chakry, jak Twój ojciec, pomimo, że jesteświecznie w gorącej wodzie kąpany. – blondyn już miał negować wypowiedźmężczyzny, ale ten znów mu przerwał. – Naruto, Arashi był nazywany geniuszem. Iwiesz co Ci powiem, ten geniusz odziedziczyłeś po Czwartym, tylko nawet jeszczenie zdajesz sobie z tego sprawy. – Uzumaki siedział, niezdolny do jakiejkolwiekreakcji.

- Spakuj się. Jutro zsamego rana wyruszamy.

- A-a trening?

- Wiedziałem, że spodobaCi się ten pomysł! – odrzekł Jiraiya z entuzjazmem w głosie.

- Ale gdzie pójdziemy?

- Jak to gdzie? Oczywiście tam, gdzie wszystko sięzaczęło. Do Świątyni Ognia.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz