Rozdział 7

5.9K 745 108
                                    

– Dzień dobry. – Przywitałam się z mamą Jamesa z uśmiechem na ustach. Fakt obawiałam się tego, co może za chwilę się wydarzyć, ale z drugiej strony jestem jego „narzeczoną", więc powinien stanąć po mojej stronie i mi pomóc oraz wesprzeć, gdyby coś nie szło zgodnie z planem. Mam nadzieję, że ta kłótnia, która miała miejsce, nie wpłynie na jego zachowanie w razie jakieś konfrontacji, ale uważam, że jest na tyle inteligentny, że potrafi oddzielić to wszystko od siebie.

– Witajcie. – Kobieta w jasnej marynarce i ciemnych eleganckich spodniach podeszła do nas. – Już myślałam, że nie przyjedziecie – zaśmiała się. – A co to za mała kruszynka? – spojrzała na moją córeczkę, którą trzymałam na rękach.

– Charlotte – odpowiedziałam krótko.

– Twoja siostra? – zapytała, patrząc na małą z uśmiechem. Trudno teraz albo nigdy.

– Nie, Charlotte to moja córka – powiedziałam niepewnie, patrząc na Jamesa, a następnie na Margaret, której uśmiech z twarzy od razu błyskawicznie zszedł. Widziałam, że była w szoku, nie wiedziała co powiedzieć, ani jak się zachować, domyślam się, że nie została wcześniej postawiona w takiej dziwnej sytuacji.

–James... – Spojrzała na swojego syna, jakby czekała na jakieś wyjaśnienia z jego strony. Nie dziwię się, sama na jej miejscu nie wiedziałabym co myśleć. Mogę się założyć, że zaczęła zastanawiać się, czy Char to jego córka, w końcu „narzeczoną" ukrywał przed nią i jej mężem. W sumie to przed wszystkimi.

– Mamo, Charlotte to córka Zoe, z poprzedniego związku i zanim coś powiesz, kocham ją i nie przeszkadza mi fakt, że ma dziecko. Zresztą lubię małą, a teraz przepraszam, ale obiecałem księżniczce, że popływamy w basenie, a wiesz, że ja zawsze dotrzymuję obietnic. – Zaakcentował wyraźnie „zawsze" i przy tym patrzył mi prosto w oczy, jakaś aluzja w moją stronę? – rzeczy wypakujemy później, a wieczorem przyjdę z tobą porozmawiać. Chodźcie. – Zwrócił się do mnie i Char, a następnie zaczął kierować w stronę domu, w której nie miałam okazji jeszcze przebywać. Zdziwiłam się, kiedy po przejściu długiego i trochę wąskiego korytarza zauważyłam kolejne drzwi wejściowe, co mnie zdziwiło, więc spojrzałam na niego lekko w szoku.

– Chcesz nas zamknąć w jakiejś piwnicy? – zaśmiałam się nerwowo.

– Nie przyszło mi to na myśl, a szkoda. – Otworzył drzwi i zaprosił nas do środka. – Sądziłaś, że mieszkam z rodzicami w tym samym domu? – pokręciłam przecząco głową. – Jestem na to za stary. Wspólny mamy tylko ogród. Mam już swoje lata i mieszkanie z rodzicami raczej nie byłoby najlepszym pomysłem. – Kiwnęłam głową, racja przecież nikt by się z nim nigdy nie związał, gdyby nadal był pod skrzydłami rodziców. Zaczęłam rozglądać się dookoła, tym samym przyglądając się wszystkiemu uważnie, starając zapamiętać każdy możliwy szczegół, który tylko zwrócił moją uwagę. Sądziłam, że wprowadzam się do domu, który będę dzielić z jego rodzicami, a tu niespodzianka. Wszystko oddzielne, po prostu tak jakby na jednym ogromnym terenie znajdowały się dwa oddzielne domy, dla dwóch rodzin i łączył je tylko mały korytarz. Oprócz tego było osobne wejście od frontu tak, że nie trzeba było za każdym razem przechodzić przez salon jego rodziców.

– Ładnie tutaj. – Postawiłam córkę na podłodze, za bardzo już wierciła się na moich rękach, co nie było komfortowe. Mała szybko podeszła do Jamesa i pociągnęła go za nogawkę jego spodni od garnituru.

–Pływać. – Tupnęła nóżką, aby przyspieszyć wejście do basenu. James zwrócił się w moją stronę i wyraźnie dał mi do zrozumienia, że to odpowiednia pora abym poszła, przebrać się razem z Charlotte i za dziesięć wróciła do salonu, gdzie mamy się spotkać. Ward zaprowadził nas do dwóch pokoi, z czego jeden był, jak mi się wydaje przeznaczony dla małej, a drugi to jego sypialnia. Czyli co będę musiała też z nim spać w jednym łóżku? Nie sądziłam, że to będzie tak wyglądać, myślałam, że to tylko papierek, będziemy tak naprawdę żyć osobno. Jak widać, myliłam się i tak nie będzie.

Find HappinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz