Rozdział 8

5.7K 697 80
                                    

Charlotte pod opieką Jamesa, pół dnia spędziła w basenie, chlapiąc siebie i wszystkich dookoła, a ja siedząc w niewielkiej odległości od nich, byłam skazana na wycieranie co jakiś czas mokrych kropelek ze swojego ciała. Starali się nawet namówić mnie na przyłączenie się do nich, ale to nie był dobry pomysł, źle się czułam ze swoim ciałem i nie chodzi tutaj o jakieś zaburzenia odżywiania, po prostu po porodzie, kobieca sylwetka ulega zmianie. Może minęły już te dwa lata, ale moja pewność siebie nie wzrosła, wręcz mogę powiedzieć, że zmalała, a to wszystko dzięki oglądaniu na okładkach magazyn dla kobiet, idealnych pań, których sylwetka jest nienaganna i w każdym stopniu perfekcyjna. Każda osoba należąca to płci żeńskiej może tylko zazdrościć tym wszystkim modelkom i nieudolnie starać się, choć w najmniejszym stopniu je przypominać.

Nie mogło również obyć się bez wizyty matki Jamesa, która jak zwykle miała problemy, ewidentnie nie przypadła jej do gustu obecność mojej córki w tym miejscu. Narzekała na piski i wrzaski, towarzyszące przy zabawie małej z moim udawanym narzeczonym, a przecież powinna mieć świadomość, że małe dzieci w taki sposób spędzają swój wolny czas i wyrażają swoją radość.

Z tego, co wiem, wychowała dwójkę dzieci, a zachowuje się, jakby nigdy nie miała styczności z małymi brzdącami.

Każdego, kolejnego dnia, ta kobieta przekonywała mnie, że osoby zamożne są takie same i nie można znaleźć wyjątków. Zachowują się w taki sposób, aby nie popełnić nawet najmniejszego błędu, nienaganność to podstawa, w końcu nie mogą sobie pozwolić na jakąś małą ryskę, którą spowoduje, że będą postrzegani jako ci gorsi. Zauważą osoby, uważane przez nich za przyjaciół, a tak naprawdę ten cały ich świat oparty jest na rywalizacji, niczym innym. Starają się w każdej możliwej sytuacji ukazać, a później utrzymać status społeczny i nikt nie wmówi mi, że jest inaczej, pieniądze po prostu zaślepiają i ludzie nie potrafią postrzegać świata w realny sposób.

– Jesteś gotowa na poznanie mojego ojca? – zapytał James, gdy już siedzieliśmy w jego domu. Bawiłam się z Charlotte, ale to, co wypłynęło z jego ust, zaskoczyło mnie, nie wiem, czy byłam na to gotowa. Może przecież się okazać jeszcze gorszy niż Margaret, o niej na początku miałam całkiem dobre zdanie, ale po dzisiejszej sytuacji to diametralnie uległo zmianie, przyjaciółkami nie zostaniemy, jestem przekonana o tym. Spojrzałam na mężczyznę i kiwnęłam twierdząco głową. – Ubierz się jakoś elegancko, wiesz, mi nie przeszkadza to, jak wyglądasz, ale sama rozumiesz. – Miałam świadomość, że nie mogę pokazać się jego ojcu w tym, co aktualnie mam na sobie, jeszcze bardziej bym nie pasowała do tego wszystkiego. James ubrany elegancko, jego matka również, a ja w jakiś starych legginsach i bluzce, która moim zdaniem nie nadaje się na jakieś wyjścia, a szczególnie na poznanie jednego z rodziców własnego narzeczonego. Zostawiłam Charlotte w pokoju, bawiącą się, wcześniej upewniając, że nic jej nie grozi i nie zrobi sobie żadnej krzywdy, a sama postanowiłam przekopać pół swojej szafy walizki, aby znaleźć coś odpowiedniego na taką okazję. Po dłuższych przemyśleniach stwierdziłam, że czarne spodnie i koszula będą odpowiednie, klasyka zawsze się sprawdza i to w każdej sytuacji. Delikatny makijaż, tylko odrobinę poprawiłam, żeby wyglądał na bardziej świeży i musiałam skupić się na przebraniu Char w jakieś ładniejsze rzeczy. Ubrałam ją niczym na święta, aby każdy był szczęśliwy, a matka Jamesa była zadowolona, chociaż w jakiejś małej części. Kiedy w salonie spotkałam już opartego mężczyznę o sofę, zmierzył nas szybko wzrokiem, kiwając przy tym z aprobatą, jedną opinię mamy już za sobą, tyle dobrego. Powoli wlokłam się za nim w kierunku drzwi wejściowych do domu, jego rodziców, przez całą drogę trzęsłam się, nie wiedziałam, co mnie czeka i to spowodowało, że obudził się we mnie lęk. Zbliżając się do salonu, w którym znajdowała się Margaret, zostałam objęta przez ramię mężczyzny mojego życia? Tak to powinno być w prawdziwym życiu, a teraz muszę zadowolić się świadomością, że to tylko udawana miłość, czysta iluzja. Kobieta nie była za szczęśliwa, gdy poprosiliśmy ja o opiekę nad małą, na szczęście Charlotte była zawstydzona, więc nie będzie sprawiać większych problemów, tyle dobrego, że jeden kłopot mam z głowy i nawet jak bardzo chciałabym pozbyć się kolejnego, to nie mogę, nie ma takiej możliwości.

Find HappinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz