Upewnij się, że przeczytałeś rozdział 56;*
*Zoe*
Zdenerwowana czekałam na powrót Jamesa. Zabolał mnie fakt, że był już w związku małżeńskim i nic mi o tym wcześniej nie powiedział. Oczywiście ja również miałam jakieś tam tajemnice, ale jednak ja nie musiałam mu się do końca tłumaczyć.
Gdyby ktoś z jego rodziny, znajomych zapytał mnie o to, nie wiedziałabym, co powiedzieć zatkałoby mnie. Wyszłabym po prostu na idiotkę. Jaka żona powinnam przecież wiedzieć o takich rzeczach. Zakochane pary chyba rozmawiają o swojej przeszłości. Ja nie musiałam się zwierzać Jamesowi, bo przecież to przed jego rodzina oraz znajomymi graliśmy.
Nie miałam pojęcia, co mnie bardziej zabolało fakt, że miał żonę czy też świadomość, że o niczym nie wspomniał.
Spojrzałam ponownie na zdjęcia, był taki szczęśliwy. Nigdy wcześniej go nie widziałam w takim stanie, a szkoda, bo to był naprawdę niesamowity widok. Chciałabym go takiego mieć na co dzień. Marzenia.
Może i James cieszył się spędzanym czasem ze mną i Charlotte, ale na pewno nie tak bardzo, jak w momencie, gdy brał ślub z tamtą kobietą.
Miałam ochotę po prostu wziąć te pieprzone fotografie i je spalić tak, aby nie było po nich nawet najmniejszego śladu. Pragnęłam wymazać je ze swojej głowy i żyć, tak jakby nic się nie wydarzyło, ale nie było o tym mowy.
Siedziałam z Charlotte na puchowym dywanie i razem z nią robiłam ozdoby świąteczne. Wycinałam z papieru różne kształty, a Char kolorowała je. Może i nie były najlepsze i zapewne nie pasowały do tego domu, ale jednak miały coś w sobie.
Przed szóstą usłyszałam w końcu otwieranie się drzwi wejściowych. Przełknęłam głośno ślinę, uświadamiając sobie, co zaraz mogło mieć miejsce. Koniecznie chciałam poznać prawdę i każdy na moim miejscu by tego pragnął.
- Cześć. - Podszedł do nas wcześniej, rzucając gdzieś na bok marynarkę oraz odkładając teczkę. Przytulił do siebie Charlotte, a następnie pochylił się nade mną i chciał pocałować. Wahałam się przez kilka sekund czy czasem nie powinnam się odsunąć, ale chęć jego dotyku była silniejsza.
Zastanawiałam się nawet czy nie odpuścić tego tematu i dać sobie spokój, ale jednak nie potrafiłam o tym zapomnieć i żyć, jak gdyby nic.
- Co robicie? - usiadł obok nas, a po chwili podwinął rękawy swojej koszuli do góry. Z uśmiechem na ustach przyglądał się temu, co robiła Charlotte.
- Oglądamy całkiem ciekawe zdjęcia - powiedziałam, wyciągając zza siebie fotografie, które już po chwili rzuciłam w kierunku Warda. - Możesz mi powiedzieć, co to jest? - zapytałam, patrząc na niego.
Uważnie przyglądałam się mężczyźnie, kiedy wziął do ręki zdjęcia i zaczął je przeglądać. Uśmiech, który jeszcze przed chwilą gościła na jego twarzy, nie był już widoczny. Jego postawa się zmieniła. Widziałam doskonale, że wahał się, nie wiedział, co miał mi powiedzieć.
- Czekam na odpowiedź. - Przypomniałam mu o swojej obecności, bo zachowywał się, jakby utknął w jakimś swoim świecie.
- Kto ci pozwolił wejść do mojego gabinetu?! - krzyknął, przez co praktycznie podskoczyłam ze strachu. Nie wiedziałam czy był wściekły, bo znalazłam te fotografie ślubne czy faktycznie był zły, że przebywałam w jego gabinecie.
Dopiero teraz dotarł do mnie fakt, dlaczego tak naprawdę nie pozwalał tam nikomu wchodzić. Po prostu bał się, że ktoś mógł zobaczyć te zdjęcia. Wszystko teraz się układało w jedną całość.
- To chyba teraz nie jest istotne - odezwałam się spokojnym głosem. Naprawdę chciałam tylko wyjaśnić tą sytuację, nic więcej. - Więc? - ponownie zadałam pytanie.
- Nie jesteś idiotką, więc chyba doskonale widziałaś, co to jest. - Jego ton głosu przestał mi się podobać. Zaczynało się robić nie miło. Czyżbym naruszyła jego prywatność i to mu nie pasowało?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytałam. - Powinnam o czymś takim wiedzieć! - krzyknęłam. Byłam wściekła na niego. Wyszłabym na totalną kretynkę, gdyby to się wydało w inny sposób.
Zakochałam się w nim, a on po prostu wcześniej był w związku małżeńskim. Wiedziałam, że powinno się liczyć tu i teraz, ale bolał mnie fakt, że kogoś wcześniej musiał kochać. Darzyć tak poważnym uczuciem, którego ja nigdy nie doświadczę z jego strony.
- Bo to nie jest twoja sprawa! - warknął. - To moje życie, a ty nie jesteś nikim ważnym, żebym ci się zwierzał! - dodał, a mnie zamurowało. Jak on mógł coś takiego powiedzieć.
W moich oczach pojawiły się łzy. Pośpiesznie wstałam i zaczęłam się kierować w stronę schodów. Dopiero kiedy zniknęłam na gorze, odważyłam się rozpłakać. Wszystko musiało się kiedyś skończyć, a ja głupia łudziłam się, że mógł coś do mnie poczuć. Jaka byłam naiwna.
Na samym początku zaczęłam żałować, że poruszyłam ten temat, ale teraz wiedziałam, że to była dobra decyzja. Przynajmniej dowiedziałam się o tym, co o mnie sądził. Nie rozumiałam tylko, dlaczego był taki miły i opiekuńczy. Po co mu to było? Naprawdę chciał mnie tylko przelecieć i nic więcej? No tak czego mogłam się spodziewać po kimś takim, jak Ward. Obaj bracia byli siebie warci. Żałowałam, że ich spotkałam na swojej drodze. Wiele bym dała, aby cofnąć czas o parę lat. Niestety było już na to za późno, a ja musiałam zmierzyć się ze swoimi problemami.
- Zoe - usłyszałam, głos Jamesa. Po co on tutaj jeszcze przyszedł?
Mimo jego wołania, nie odwróciłam się w jego stronę, nadal leżałam wtulona w poduszkę, cicho płacząc.
- Kochanie. - Poczułam, jak położył swoją dłoń na moich plecach. Wzdrygnęłam się na to uczucie, ale musiałam przyznać, że mimo wszystko było przyjemne.
- Zostaw - szepnęłam cicho. Chciałam chociaż chwile pobyć sama. Potrzebowałam tego, a on zresztą, jak zwykle nie potrafił tego uszanować.
- Przepraszam. - Poczułam pocałunek na ramieniu. - Nie chciałem tego powiedzieć - dodał.
- Ale to zrobiłeś. - Odwróciłam się w jego stronę. W jego oczach mogłam naprawdę zobaczyć, że miał wyrzuty sumienia. Niestety ze mną nie było tak łatwo. Nie mogłam mu tak szybko odpuścić, musiał się postarać, aby jakoś to wszystko naprawić, o ile miał taki zamiar.
- Nie złość się na mnie. - Złapał mnie za rękę, którą na samym początku chciałam wyrwać, ale jednak tego nie zrobiłam. Może powstrzymywał mnie też fakt, że dosyć mocno mnie trzymał, jakby właśnie obawiał się, że odejdę. Może już była na to pora? Pożegnać się z tym wszystkim i zacząć od nowa?
~~~
Jednak koniec tej części może nastąpić szybciej, dużo szybciej :*
Eve i Nika:*
![](https://img.wattpad.com/cover/99893488-288-k195870.jpg)
CZYTASZ
Find Happiness
Roman d'amourMłoda kobieta z ogromną ilością problemów na głowie, nie wie już, co ma zrobić ze swoim życiem. Długi nie pozwalają jej normalnie funkcjonować, dorywcze prace za bardzo nie pomagają, wtedy jej przyjaciel wpada na genialny pomysł, który wszystko zmie...