Rozdział 39 (II)

4.1K 494 132
                                    

*Zoe*

Patrzyłam na niego zdezorientowana. Chciał wyjechać? Ale dokąd? Przecież miał tutaj wszystko dom, rodzinę oraz pracę.

- Jak to? - zapytałam.

- Mam dosyć tego wszystkiego - powiedział, a następnie wziął sporego łyka wina.

- To się nazywa ucieczka, a nie wyjazd - odezwałam się. - Sama mam na to ochotę, ale nie mogę, bo to nie jest wyjście z sytuacji - dodałam. - Nie masz pięciu lat, wiec musisz po protu stawić czoła problemom, James. - Taki wyjazd nie wniósłby niczego, bo jego problemy by z nim zostały, nie pozbyłby się ich. To tak nie działało. Powinien zostać tutaj i spróbować jakoś je rozwiązać.

- Chciałbym po prostu odpocząć - westchnął. - Chodzi mi o jakiś krótki wyjazd - dodał, a ja pokiwałam tylko głową.

- To co cię powstrzymuje? - zapytałam. Przecież w każdej chwili mógł zrobić sobie wolne i pojechać gdzie tylko chciał. Nic go nie ograniczało, a przynajmniej miałam takie wrażenie.

- Nie chcę jechać sam. - Wzruszył ramionami i spojrzał mi prosto w oczy. Zaczynało do mnie dochodzić czego on ode mnie oczekiwał i nie spodobało mi się to za bardzo.

- Poproś Jessice może z tobą pojedzie i spędzicie miło czas - powiedziałam. Może nie było to zbyt mile z mojej strony, ale nie obchodziło mnie to za bardzo.

- Wolałbym zabrać Charlotte - oznajmił, a mnie zamurowało. Czy on naprawdę się zmienił w jakimś stopniu i chciał spędzić czas z córką? Nie mogłam sobie tego wyobrazić.

- To nie jest dobry pomysł - stwierdziłam. - Nie poradzisz sobie sam z nią dodałam. Naprawdę nie byłby w stanie zająć się Char. Znałam moją córkę bardzo dobrze i wiedziałam, jak czasami potrafi dać popalić. Nie wątpiłam w umiejętności Jamesa, bo świetnie potrafił się zajmować kobietami, ale nie mała dziewczynką. Z tego mogłaby wyjść tylko katastrofa.

- Dlatego chciałbym żebyś pojechała również - powiedział, ale już nieco ciszej, jakby bał się mojej reakcji.

- To nie jest dobry pomysł - westchnęłam.

- Dlaczego? - zapytał, nie spuszczając ze mnie wzroku, co mnie odrobinę przerażało. Jego wzrok wyjątkowo mnie krępował.

- Nie powinniśmy być, aż tak blisko - powiedziałam niewyraźnie.

- Powinniśmy, jeżeli mamy ponownie się zbliżyć. - Mogłam wyczuć stanowczość, wydobywającą się z jego głosu.

- Ty chcesz, nie ja. - Spuściłam wzrok z jego twarzy. Nie mogłam powiedzieć mu tego, patrząc prosto w oczy. Nie potrafiłam, bo doskonale wiedziałam, że coś do niego czułam. Kochałam go, ale to wszystko. Nie mogłam być z nim, mając świadomość, że w wolnej chwili bawi się w kasynie i niszczy swoje życie.

- Chcę. - Z jego ust padła krótkie słowo. - Ale skoro ty nie chcesz to zrobimy inaczej. - Uśmiechnął się, ukazując przy tym zęby. Wiedziałam już, ze wpadł na jakiś genialny według niego pomysł.

- Nie rozumiem.

- Chciałbym spędzić czas z moją córką, więc chcąc nie chcąc musisz z nami pojechać, bo sam nie jestem w stanie, żeby się nią zająć. - Kiedy to usłyszałam, nie wiedziałam, jak zareagować. To był zdecydowanie cios poniżej pasa.

- Nie możesz tak postępować Ward. - Nagle zaczął nazywać ją swoją córką, a jakoś bez skrupułów ją wyrzucił z domu. Dlaczego wtedy nie był kochającym ojcem, na którego się aktualnie kreuje?

- Mogę skoro nic innego nie działa - odparł. - Mówiłaś, że się nie staram, więc daj mi szansę się wykazać - dodał.

- Mówiłam o przeszłości, gdy byliśmy razem, a nie teraz, kiedy każde z nasz poszło w swoją stronę. - Wzruszyłam ramionami, udając obojętną.

- Ty poszłaś w swoim kierunku, a ja próbuję cię teraz dogonić i się dopasować tylko musisz wykazać jakieś chęci, bo inaczej się niedługo poddam. - Złapał moją dłoń, która leżała niedaleko jego uda. Delikatnie ją ścisnął, a następnie przystawił do ust i złożył krótki pocałunek. Uśmiechnęłam się mimowolnie, bo to było całkiem miłe uczucie.

- Nie rozmawiajmy o tym, proszę. - Na dzisiaj miałam już dosyć tych trudnych rozmów. Chciałam się odrobinę zrelaksować, obejrzeć jakiś film w jego towarzystwie.

Sięgnęłam po pilota do telewizora i już po chwili zaczęłam skakać po różnych kanałach, aby znaleźć jakiś ciekawy, interesujący film.

- Nie skończyłem jeszcze. - Ward starał się zabrać mi pilota i prawdopodobnie wyłączyć sprzęt, ale się nie dałam. Chociaż raz musiało być, tak jak ja chciałam.

- Ale ja już tak - powiedziałam nieco głośniej. - Odpuśćmy już dzisiaj i obiecuję, ze wrócimy do tej rozmowy, ale później. - Położyłam głowę na jego ramieniu, a pilota schowałam, jak najdalej tylko mogłam, tak aby go nie dosięgnął.

- Co ja z tobą mam? - zaśmiał się i objął mnie, przez co znieruchomiałam, ale jednak nie skomentowałam tego.

- Nie narzekaj, bo zawsze mogę cię stąd wyrzucić. - Spojrzałam na niego, a następnie pogroziłam palcem, jak małemu dziecku, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

- Siedź już lepiej cicho. - Pocałował mnie w czubek głowy, a po moim ciele ponownie dzisiejszego wieczoru przeszły przyjemne dreszcze oraz mogłam poczuć ciepło, które rozchodziło się po całym organizmie.

Nie odzywając się do siebie, oglądaliśmy w skupieniu film. Obyło się nawet bez komentarzy odnośnie gry aktorskiej czy jakieś śmiesznej sceny. Na szczęście ta cisza nie była już krępująca, nie czułam się źle, co mnie ucieszyło.

- O czym myślisz? - zapytał się mnie, gdy na ekranie wyskoczyły napisy końcowe.

- O niczym istotnym. - Wzruszyłam ramionami. Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że marze o takiej samej szczęśliwej rodzinie, która była przedstawiona w filmie. Wyśmiałby mnie i wypomniał moje wcześniejsze słowa, że nie chciałam dać nam już kolejnej szansy. Dla mnie mimo wszystko było za szybko.

- Rozumiem, tajemnice - westchnął, a ja się tylko uśmiechnęłam. - To jak pojedziemy gdzieś razem? - ponownie zadał mi pytanie, które padło już wcześniej.

- Dla Charlotte jestem gotowa się zgodzić. - Kiedy usłyszał moje słowa, na jego twarzy uformował się szeroki uśmiech, a w oczach mogłam zauważyć ten błysk, którego nie widziałam od tak dawna.

- W takim razie w piątek was porywam - odezwał się i przytulił mnie mocniej do siebie. Nie chciałam psuć tej chwili, więc po prostu cieszyłam się bliskością.

- Dokąd? - zapytałam. Musiałam wiedzieć, co spakować, żeby dopasować się do okolicy.

- Niespodzianka, ale mogę ci obiecać, że nie opuścimy granicy Anglii - powiedział, a w jego glosie było słychać wyraźną radość.

~~~

Eve i Nika:*

Find HappinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz