*Zoe*
Po niecałej godzinie James skończył w końcu rozmawiać z kolegami. Ucieszyłam się z tego powodu, bo miałam już dosyć wpatrywania się w ścianę, która znajdowała się naprzeciw. Nie znałam jeszcze towarzyszących nam kobiet na tyle, aby wdawać się w dyskusję, a z drugiej strony nie chciałam tego robić przy Jessice, która od razu by mnie pewnie w jakiś sposób skompromitowała.
- Idziemy? - James spojrzał w moją stronę, przez co posłałam mu zdezorientowane spojrzenie. - Chciałaś iść na spacer - dodał, a ja od razu podniosłam się z jego kolan. Naprawdę pragnęłam zobaczyć to miejsce, zwiedzić je, aby później nie żałować zmarnowanych chwil.
Mężczyzna podał mi rękę, którą bez oporów chwyciłam. Pragnęłam jego bliskości, z każdym dniem coraz bardziej. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że moja relacja z Jamesem była dziwna. Miał to być tak naprawdę tylko zwykły, czysty układ, a jedna noc, jeden dotyk zmienił wszystko. Potrzebowałam go w jakimś stopniu, ale nie potrafiłam otwarcie się do tego przyznać. Nie mogłam powiedzieć mu, patrząc prosto w oczy, co do niego czułam. O ile można było to nazwać jakimiś uczuciami.
- Wychodzimy z Zoe, nie czekajcie na nas - odezwał się do swoich znajomych, a ja od razu spojrzałam w stronę Jessicy. Doskonale widziałam, że nie była zadowolona z takiego obrotu sytuacji, jednak ja byłam szczęśliwa.
Pożegnałam się z całą reszta, która została jeszcze w hotelowym barze. Nie powiem zachowanie Jamesa mnie zdziwiło. Nie miałam pojęcia, że aż tak się poświęci i dla mnie zrezygnuje z wieczoru przy whisky.
Spoglądając jeszcze raz na przyjaciół Warda, zaczęłam żałowałam, że Patricka nie było z nami, bo przynajmniej miałabym jedną osobę, z którą mogłabym spędzać czas, gdy mojemu mężowi znowu coś by odbiło.
- Ślicznie tutaj - powiedziałam zachwycona, gdy stanęliśmy nad brzegiem morza. Rozglądałam się dookoła, chcąc zapamiętać, jak najwięcej. Liczyło się tu i teraz. Nie obchodziło mnie, że kolejnego dnia z rana będę w tym miejscu znowu.
- Może być. - Poczułam, jak Ward obejmuje mnie ramionami i przyciąga moje plecy do swojej klatki piersiowej. Po krótkiej chwili poczułam, że oparł się swoją brodą o moje ramie. Przyjemnie. Gdyby ktoś nas obserwował, zapewne od razu pomyślałby, że należeliśmy do tych szczęśliwych par, które razem spędzają wakacje i chcą na okrągło cieszyć się swoją bliskością.
- Nie podoba ci się? - odwróciłam głowę w jego stronę tak, że miałam idealny widok na jego lewy profil twarzy.
Musiałam przyznać, że nawet po całym dniu na nogach prezentował się bardzo dobrze. Nie mogłam doszukać się u niego nawet odrobiny zmęczenia. Zdecydowanie był już chyba przyzwyczajony do podróżowania, o ile do tego można się było przyzwyczaić.
Po spacerze, który minął nam, a przynajmniej mi w bardzo przyjemnej atmosferze, wróciliśmy do hotelu. Bałam się, że wszystko znowu wróci do sytuacji sprzed wyjścia na spacer, a tak bardzo tego nie chciałam.
- Przepraszam. - Wskazałam głową na rzeczy mojego męża, które zrzuciłam na podłogę podczas naszej drobnej kłótni. Mogłam odpuścić, bo przecież ta awantura była zbędna, to tylko parę ciuchów, które na dobrą sprawę mógł później pochować.
- To ja przepraszam - powiedział, a mnie zamurowało. Nigdy nie słyszałam, żeby James przepraszał kogokolwiek. - Zaraz to posprzątam - dodał po chwili. Nie wiem, czy w tej jednej szklance whisky, którą pił ktoś mu coś dosypał, czy coś, ale to naprawdę było nietypowe.
Machnęłam ręką, jakby to już nie było istotne. Nie chciałam niczego już psuć. Kucnęłam przed porozrzucanymi rzeczami i chciałam zabrać się za ich zbieranie, jednak James wyrwał mi je.
CZYTASZ
Find Happiness
RomanceMłoda kobieta z ogromną ilością problemów na głowie, nie wie już, co ma zrobić ze swoim życiem. Długi nie pozwalają jej normalnie funkcjonować, dorywcze prace za bardzo nie pomagają, wtedy jej przyjaciel wpada na genialny pomysł, który wszystko zmie...