*Zoe*
– Jak to? Nie ma dla ciebie czasu? – no to wpadłam. Teraz czekało mnie tłumaczenie, co miałam na myśli, a przecież Margaret mi nie odpuści. Za dobrze już ją znałam. Nie spocznie dopóki nie dowie się prawdy, jednak mam nadzieję, że teraz uda mi się, chociaż trochę lepiej kłamać, aby wszystko się nie posypało. Inaczej będzie po mnie.
– On ma dużo pracy, a ja jestem dorosła i potrafię zadbać o swoje interesy. – Nie wiem, czy bardziej chciałam przekonać siebie, czy też ją. – Do wszystkiego pragnę dojść sama, żeby ludzie nie postrzegali mnie tylko i wyłącznie, jako żonę Jamesa Warda. – Dużo kosztowało mnie ułożenie tych krótkich wyjaśnień, jednak było w nich odrobinę prawdy. Tak naprawdę chciałam osiągnąć taki sam sukces, jak on, ale wiedziałam, że mogę liczyć tylko na siebie i swoje umiejętności. Miałam świadomość, że nazwisko ani ta rodzina nie pomoże mi za bardzo. Nie widzę jakoś, aby James z ogromnym uśmiechem stwierdził, że z przyjemnością pomoże mi w mojej karierze. Fakt kilka razy kusiło mnie, aby z niego skorzystać. Było chyba równie popularne, co Beckham'ów, jednak za wszelką cenę rodzina Jamesa unikała mediów. Mimo swojej wysokiej pozycji, skupiali się tylko i wyłącznie na swojej kancelarii. Chyba nigdy nie widziałam, aby pozowali na ściankach, czy też udzielali wywiadów tylko po to, aby było o nich głośno.
– Przede mną nie musisz udawać, nie jetem taka głupia, żeby dać wam się nabrać – odezwała się kobieta. – Z resztą sama jesteś matka i znasz swoje dziecko najlepiej.
– Dlaczego pani nic nie powiedziała? Przecież... – Margaret przerwała mi moją wypowiedź, z czego się ucieszyłam, ponieważ zabrakło mi słów w tym momencie.
– To dla dobra mojego męża. Dzięki temu i przede wszystkim dzięki twojej córce, czuje się lepiej. – Zaskoczyła mnie swoimi słowami. – Mam do ciebie jedną prośbę, nie mów Jamesowi.
–Tak, tak – odparłam jakbym była w jakimś amoku. Ona o wszystkim wiedziała i jak widać, również udawała. Zastanawiało mnie tylko od kiedy znała prawdę na temat mojego małżeństwa z Wardem. Wiedziałam, że była inteligentną osobą, a my w takim razie chyba za mało się staraliśmy, skoro tak szybko wszystko odkryła. Jedna kwestia mnie strasznie nurtowała, dlaczego nie wybiła tego pomysłu Jamesowi z głowy. Na jej miejscu zrobiłabym chyba wszystko, aby moje dziecko nie popełniło tak ogromnego błędu. Ewentualnie może to miała być jakaś nauczka dla Warda, aby coś zrozumiał. Jednak ja mogę tylko gdybać, ponieważ nie dowiem się, co ta kobieta tak naprawdę ukrywa. Na zawsze pozostanie to dla mnie zagadką, której nie rozwiąże, a nawet nie będę próbować. Nie chcę poznawać jej tajemnic, bo prawdopodobnie byłoby to dla mnie za wiele.
– Zoe, czujesz coś do mojego syna, prawda? – spojrzałam na nią zaskoczona. Nie sądziłam, że z jej ust padnie kiedyś takie pytanie. Nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć. Może skoro znała prawdę to już nie musiałam wymyślać niezliczonej ilości przymiotników, które by opisały moje uczucia do jej syna. Takie, które powinna żywić żona do swojego męża. – Widać, że nie jest ci obojętny. Nie płakałabyś nad jego koszulami umazanymi szminką i to jeszcze nie twoja. – Po raz kolejny dzisiaj Margaret wprawiła mnie w osłupienie. Skąd ona to wszystko wiedziała? Chyba nie mieliśmy ukrytych kamer w domu, które rejestrowały każdy nasz ruch. To byłoby zdecydowanie nie etyczne.
Na sama myśl o tym w moich oczach pojawiły się łzy. Kobieta miała rację. Za każdym razem, gdy zobaczyłam krwisto czerwoną szminkę na białym kołnierzyku koszuli mojego męża, czułam się odrobinę zraniona. Bolało mnie coś w środku. Doznałam uczucia, które nigdy wcześniej mi nie towarzyszyło, a już na pewno z taką siłą. Doskonale rozumiałam, że to, co nasz łączyło to tylko układ i nic więcej, więc on miał pełne prawo spotykać się z kim tylko chciał.
![](https://img.wattpad.com/cover/99893488-288-k195870.jpg)
CZYTASZ
Find Happiness
RomanceMłoda kobieta z ogromną ilością problemów na głowie, nie wie już, co ma zrobić ze swoim życiem. Długi nie pozwalają jej normalnie funkcjonować, dorywcze prace za bardzo nie pomagają, wtedy jej przyjaciel wpada na genialny pomysł, który wszystko zmie...