Rozdział 33 (II)

4K 551 155
                                    

Zapraszamy na nową książkę "Christmas Miracle", która jest zamieszczona na naszym profilu :*

*Zoe*

Byłam zaskoczona ilością atrakcji, która przygotował James na dzisiejszy dzień. Myślałam, że od razu po przedstawieniu każdy pójdzie w swoją stronę, a tu taka niespodzianka.

- Niespodzianka? - zapytała uradowana Charlotte. Nic więcej jej już nie było potrzebne do szczęścia.

- Tak, ale musimy pojechać do mojego mieszkania - odpowiedział, spoglądając na moją córkę, która energicznie pokiwała twierdząco głową. Była gotowa pójść za nim wszędzie, zresztą tak samo, jak ja.

Nie mogłam dłużej udawać, że wszystko było w porządku, że zapomniałam o nim, bo to było tylko kłamstwo. Kiedy go nie widziałam było dobrze. Wmawiałam sobie, że już go nie kochałam, a to był tylko mój wymysł. Mogłam się o tym przekonać, gdy spotkałam go pierwszy raz od jakiegoś czasu. Moje serce zaczęło szybciej bić. Miałam ochotę go przytulić i już nigdy nie puścić. Żałosne.

- Wsiadajcie. - James otworzył drzwi najpierw mi, a później Charlotte, którą posadził w foteliku. Swoją drogą byłam zdziwiona, że go jeszcze posiadał. Sądziłam, że go się pozbył tak samo, jak nas.

Kolejnym szokiem było dla mnie, gdy podjechaliśmy pod wysoki apartamentowiec, w którym wcześniej nie byłam.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam. Byłam ciekawa dokąd nas wywiózł. Przeszło mi nawet przez myśl, że chciał się nas pozbyć raz na zawsze.

- U mnie - odpowiedział. - Tutaj teraz mieszkam - dodał i wzruszył ramionami, jakby to było nic takiego. Nie wiedziałam, że się wyprowadził od rodziców. Myślałam, że nadal mieszkał tam, a nie w centrum Londynu. Nie wyobrażałam go sobie, mieszkającego w takim miejscu. Nie pasowało to do niego, ale to było tylko moje odczucie.

James był typem, który oczywiście uwielbiał żyć w luksusie, jak wszyscy ludzie jego pokroju, ale lubił też, gdy miał dużo wolnej przestrzeni wokół siebie oraz ogród, a tutaj to było wręcz niemożliwe do uzyskania.

- Dlaczego? - zaczęłam, chcąc zadać pytanie, które pojawiło się od razu w mojej głowie. Mężczyzna spojrzał na mnie, czekając, aż będę kontynuować, ale zrezygnowałam. - Nie ważne. - To nie była moja sprawa, dlaczego tutaj się przeprowadził. Nie powinnam w to ingerować.

- Bo chciałem zacząć od nowa - stwierdził, a następnie puścił do mnie oczko. Zaśmiałam się na ten gest z jego strony, bo nigdy wcześniej nie zachowywał się w taki sposób. Nie pasowało to do poważnego prawnika, na którego się kreował. Było to po prostu za dziecinne.

Uśmiechnęłam się w jego stronę. Mimo tego, że nie byliśmy już razem on potrafił bezbłędnie odgadnąć, o co miałam zamiar go zapytać. Brakowało mi tego na co dzień, ale nie potrafiłam się jeszcze otwarcie do tego przyznać.

- Ładnie tutaj - powiedziałam, gdy tylko weszliśmy w trójkę do środka jego apartamentu. James chyba zorientował się, że skłamałam, bo tylko cicho się zaśmiał pod nosem. Moja mina musiała mnie zdradzić.

Nie podobało mi się tutaj. Było zbyt nowocześnie. Praktycznie każde pomieszczenie wyglądało, jak nowe i nie używane. Nie tak powinno wyglądać mieszkanie, w którym ktoś mieszka.

- Zapraszam was do jadalni. - Wziął Charlotte na ręce i zaczął iść, w kierunku pomieszczenia, a ja powoli szłam za nimi. Miałam przynajmniej okazję, żeby mu się przyjrzeć dokładniej, chociaż jego tyłowi, czego wcześniej nie mogłam zrobić.

Nadal mi się cholernie podobał. Był przystojny i to nie uległo zmianie. Nie przeszkadzało mi nawet, że odrobinę schudł, bo nadal prezentował się perfekcyjnie, jak każdy z jego rodziny. Wyglądał na zmęczonego, ale mimo wszystko nie rzucało się to, aż tak w oczy.

Pognieciona marynarka mogła kojarzyć się z zaniedbaniem z jego strony, ale mi to nie przeszkadzało. Przynajmniej miałam świadomość, że był tylko człowiekiem, a nie jakimś cyborgiem, który wszystko musiał mieć idealnie zrobione. Miła odmiana.

- Wow. - Charlotte przyłożyła dłonie do ust, gdy zobaczyła na stole dość dużych rozmiarów tort. Zaszalał. - To dla mnie? - pisnęła i wtuliła się w szyję Warda. Po krótkiej chwili objęła drobnymi rączkami oba policzki mężczyzny i złożyła na nich buziaka.

- Tak dla ciebie. - James postawił ją na panelach, a dziewczynka od razu podbiegła do stołu i wdrapała się na krzesło, aby być bliżej ciasta.

Stanęłam kawałek dalej i obserwowałam to, co się działo. Nie chciałam im przeszkadzać w tej chwili, dlatego wolałam trzymać się z daleka.

Ward wziął trzy talerze, a następnie podszedł do tortu, który zaczął kroić.

- Patrz uważnie - polecił dziewczynce, a ja sama z ciekawości podeszłam bliżej. Charlotte nie mogła powstrzymać zdziwienia, gdy jej oczom ukazał się duży kawałek ciastka, który zamiast, będąc w jednym kolorze, było we wszystkich kolorach tęczy. Musiałam przyznać, że na mnie też to zrobiło wrażenie, a byłam nieco starsza od córki.

Gdy James nałożył ciasto na talerze to jeden z nich podał mi, a drugi dziewczynce. Nie powinna jeść już słodyczy o tej porze, ale dzisiaj wyjątkowo mogłam zrobić wyjątek. Nawet gdybym jej teraz zabroniła to musiałabym się zmierzyć z jej wściekłością i płaczem. Do tego wyszłabym na złą matkę, która wszystko psuje.

- Mogę jeszcze jeden kawałek? - dziewczynka zapytała mojego byłego męża, kiedy skończyła jeść wcześniejsza porcję. Pokręciłam tylko przecząco głową, ale niestety Ward nie zauważył mojego sygnału i już zaczął nakładać jej kolejny kawałek. Kaszlnęłam głośno, aby zwrócił na mnie w końcu uwagę.

- Może jeszcze jeden? - zwrócił się do mnie, a wzrok mojej córki automatycznie skierował się w moją stronę. Widziałam ponownie tą radość w jej oczach i nie potrafiłam jej tego zabrać. Nie w momencie, gdy chociaż na jeden dzień odzyskała ojca.

- Ale malutki - stwierdziłam. Kiedy skończyłam jeść, poszłam od razu do kuchni, aby umyć po sobie brudne naczynie.

- Zostaw, ja to później zrobię. - Podskoczyłam, kiedy usłyszałam za sobą głos Warda, przez co talerzyk, który trzymałam, upadł na podłogę i roztrzaskał się na drobne kawałeczki.

- Przepraszam - mruknęłam cicho, kucając, żeby pozbierać odłamki, leżące na kafelkach.

- Skaleczysz się. - James uklęknął naprzeciwko mnie. - Ja to zrobię - dodał, patrząc mi prosto w oczu, w których się zatraciłam. Brakowało mi tego wzroku, skierowanego w moją stronę i dopiero teraz to zrozumiałam.

- Ałć - syknęłam z bólu, gdy za mocno ścisnęłam szkło trzymane w dłoni. Zapomniałam o nim kompletnie.

- Pokaż. - Mężczyzna złapał mnie za rękę, na której zaczęła się powoli pojawiać krew. - Boli? - zapytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową. - Pocałuję to przestanie. - Uśmiechnął się, a następnie przybliżył moją dłoń do swoich ust i po chwili złożył na niej pocałunek. Jak dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

~~~

Eve i Nika:*

Find HappinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz