9. To nie tak miało się skończyć

4.3K 218 22
                                    

Miesiąc później

Adrian

Minął już miesiąc. Cholernie długi miesiąc, w czasie którego Igor się nie wybudził. Czasem przyłapuję się na myśleniu o tym, że już nigdy się nie obudzi. To sprawia, że czuję się okropnie.

— Adrian! — zamykałem akurat drzwi, kiedy do moich uszu dotarło wołanie Wiktorii.

Jakiś czas temu odkryłem, że dziewczyna mieszka dokładnie nad nami. Widywaliśmy się dość często. Chyba nawet w pewnym stopniu się zaprzyjaźniliśmy.

— No hej — uśmiechnąłem się do niej lekko. — Stało się coś?

— Słuchaj, mógłbyś mnie podwieźć na uczelnię? — spojrzała na mnie z nadzieją. — Samochód nie chce zapalić, a muszę dostarczyć pracę i...

— Nie ma problemu — odparłem, widząc jej skrępowanie. — I tak mam wolne. Zamierzałem jechać do szpitala. To po drodze.

— Dziękuję. Ratujesz mi tyłek — wyznała z wyraźną ulgą.

— Nie ma sprawy. W końcu pani psycholog musi wywiązywać się ze swoich obowiązków w terminie — zauważyłem, kiedy wsiedliśmy do windy.

Po kilku minutach siedzieliśmy już w samochodzie. Wiktoria włączyła jakąś płytę, a ja skierowałem się w stronę jej uczelni, nucąc pod nosem znajomą piosenkę, wydobywającą się z radia.

Niezręczną ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu. Kiedy dostrzegłem na ekranie numer ze szpitala, moje serce gwałtownie przyspieszyło. Obawiałem się najgorszego.

— Słucham? — rzuciłem drżącym głosem.

— Pan Adrian Borowski? — w słuchawce rozległ się kobiecy głos.

— Tak, to ja. O co chodzi?

— Dzwonię ze szpitala. Chodzi o pana Igora Bugajczyka. Poinformowaliśmy już jego matkę. Pacjent wybudził się ze śpiączki — wyjaśniła. Byłem w kompletnym szoku. Nie spodziewałem się takiej informacji. Ale to było coś cudownego. Obudził się... Nic lepszego chyba nie mogłem usłyszeć.

— Kurwa, Adrian! — wrzasnęła przerażona Wiktoria. Dziewczyna złapała za kierownicę, gwałtownie skręcając, unikając zderzenia z samochodem jadącym naprzeciwko. Złapałem za kierownicę i zjechałem na odpowiedni pas.

Mało brakowało.

— Co z tobą?! Kto dzwonił?! — wpatrywała się we mnie, przerażona moim zachowaniem.

— Ze szpitala... — odparłem, oddychając ciężko. — Igor... On... Obudził się.

— Jedź do szpitala — rozkazała stanowczo.

— Co z uczelnią?

— Mniejsza. Ta sprawa jest ważniejsza. Powinieneś przy nim teraz być.

Przyspieszyłem. Po kilku minutach byliśmy już pod szpitalem. Wybiegłem z samochodu i skierowałem się pod odpowiednią salę, ignorując wszystkich dookoła.

Wbiegłem do środka i zatrzymałem się gwałtownie, nie wierząc w to, co widzę. Bugajczyk siedział na łóżku zamyślony. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

To nie sen, prawda?

Podszedłem bliżej i usiadłem na swoim stałym miejscu, koło łóżka przyjaciela.

— Przepraszam — wychrypiał, patrząc na swoje dłonie.

Kiedy usłyszałem jego głos, poczułem łzy zbierające się w kącikach oczu. Był tu. Przytomny. Żywy.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz