3️⃣ 24. Masz ostatnią klientkę

1.3K 115 27
                                    

Igor

— Witaj w Amsterdamie Bugajczyk.

— Ty chyba sobie ze mnie żartujesz?! — Byłem w totalnym szoku. Przecież to kurwa musiał być jakiś jebany sen. Bo kto do cholery wywozi ludzi za granicę?!

— Jak już wspominałem, będziesz musiał spłacić swój dług. Więc szykuj się. Zaczynasz dziś w nocy. Na pewno klientki będą tobą zainteresowane. Może i cię nie lubię, ale najbrzydszy nie jesteś.

— Nie ma mowy — warknąłem. — Nie będę robił z siebie męskiej dziwki.

— Jesteś pewny? — Rzucił we mnie kopertą. Otworzyłem ją i wyjąłem z niej kilka zdjęć. — Szkoda tej dziewczynki. Tego chłopaka też.

— Skąd to masz?! — rzuciłem, ściskając w rękach zdjęcia Kuby i Gabrysii.

— Moi ludzie w każdej chwili są gotowi. Wystarczy mój jeden znak i synek znów może mieć poobijany ten śliczny ryj. A może teraz każę im go pociąć? Wyobraź to sobie z bliznami na twarzy...

— Przestań! — podniosłem głos. Wszystko się we mnie gotowało. Nie mogłem pozwolić, aby coś im się stało. Nawet, jeśli będzie to oznaczało, mój koniec. — Niech będzie. Zgadzam się.

— Dobry chłopiec. — Uśmiechnął się. — O siódmej masz być na dole. I nie próbuj żadnych sztuczek. Chyba, że chcesz dla nich nieciekawego zakończenia.

Kiedy wyszedł, zrezygnowany opadłem na łóżko. Dlaczego to zawsze ja muszę mieć przejebane? Dlaczego nie mogło dopaść to kogoś innego? Co ja im wszystkim zrobiłem?

Kilka dni później

Dawid

Igor nie dawał znaku życia od kilku dni. Nie miałem pojęcia, co się z nim dzieje. Zawiadomiłem policję, jednak do tej pory nie udało im się namierzyć Bugajczyka. Miałem naprawdę złe przeczucia. Serio się o niego martwiłem. Coś musiało się stać. Przecież nie zniknąłby bez powodu.

Słysząc pukanie do drzwi, ruszyłem do przedpokój. Uśmiechnąłem się lekko, widząc Kubę i wpuściłem go do mieszkania.

— Wiadomo już coś? — spytał, wchodząc do salonu i siadając na kanapie.

— Nie — westchnąłem, zajmując miejsce obok niego. — Policja cały czas go szuka, jednak jak na razie nie widać tego efektów.

— Znajdą go. — Uśmiechnął się lekko. — Muszą. Przecież nie rozpłynął się w powietrzu.

— Oby szybko. Mam złe przeczucia — wyznałem. — Ej, a ty przypadkiem nie powinieneś być jeszcze w szkole?

— Jest sobota. — Spojrzał na mnie zaniepokojony. — Powinieneś się porządnie wyspać..

— Za bardzo się stresuję, żeby spać jak gdyby nigdy nic —  wyznałem, bawiąc się poduszką zabraną z kanapy. — Nie wiem co się z nim dzieje i martwię się jak cholera. Boję się, że znowu próbował sobie coś zrobić.

— Na pewno nie. Sam mówiłeś, że zrozumiał, jak bardzo głupie było to co zrobił. Nie sądzę, żeby znowu próbował się zabić.

— Jesteś do niego tak cholernie podobny — stwierdziłem, przyglądając się chłopcu. — I z wyglądu, i z charakteru.

— Jaki był Igor w młodości? Znacie się od dawna, prawda?

— Znamy się praktycznie od piaskownicy — wyznałem. — Jaki był? Szczerze mówiąc, to był od cholery. Nie miał łatwego dzieciństwa, ale nie dawał tego po sobie poznać. Brał z życia garściami. Może i czasem zachowywał się jak zwykły skurwiel, ale mimo wszystko był zajebistym człowiekiem. Nic dziwnego, że macie ze sobą tak dobre relacje. Zachowujecie się wręcz identycznie.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz