6. Może to było celowe działanie?

4.9K 259 17
                                    

"I stale krążę, stale błądzę i szukam wyjścia
I to nie mądre jak wciąż i ciągle chcę znaleźć coś, gdzieś, gdy szansa prysła, ej
(...)
Już by wracać już za późno tu jest"
~ReTo - Intro (Good7uck)

Adrian

Zatrzymał się.

Słowa Dawida odbijały się w mojej głowie niczym echo, sprawiając, że serce zaczynało bić mi nienaturalnie szybko, a ręce drżeć niczym galaretka. Byłem przerażony. Nawet bardzo.

Wyrzuciłem połowę papierosa na ziemię, po czym pobiegłem w głąb szpitala. Cudem unikając upadku na schodach, po dwóch minutach znalazłem się pod salą Bugajczyka, gdzie czekała na mnie reszta przyjaciół.

Przyklejony do szyby, przyglądałem się lekarzom reanimującym nieprzytomnego szatyna. Z tej perspektywy nie wyglądało to dobrze.

On musi przeżyć...

Odwróciłem się i spojrzałem wprost na chłopaków i siedzącą pomiędzy nimi Wiktorię. Nie wiem, po cholerę ona nadal tutaj siedziała, jednak w tej chwili, obecność dziewczyny, była moim najmniejszym zmartwieniem.

Reanimacja zdawała się nie mieć końca. Przyznaję, zacząłem nieco panikować. Może i nie byłem specjalistą w tej kwestii, jednak nie wydaje mi się, aby to powinno się aż tak przedłużać.

— Ile to może trwać? — jęknąłem, nawiązując kontakt wzrokowy z blondynem. Wszystko wskazywało na to, że nie tylko ja tak bardzo przejmuję się stanem Bugajczyka. Dla każdego z nas był równie ważny.

Po kilku minutach drzwi otworzyły się i wyszedł z nich jeden z lekarzy. Stanął naprzeciwko nas, a prawy kącik jego ust uniósł się nieznacznie.

— Udało nam się przywrócić pracę serca — rzucił, na co odetchnąłem z ulgą. Lepszych wieści w tej chwili chyba nie mogłem usłyszeć. — Proszę jednak, aby na razie nikt nie wchodził do środka. Życie pacjenta nadal jest zagrożone.

— Nie mogę do niego wejść? Chociaż na chwilkę — spojrzałem na niego błagalnie.

— Niestety, do momentu, kiedy zagrożenie życia nie będzie aż tak duże, nikt nie powinien wchodzić do sali — westchnął. — Mogę pana prosić do mojego gabinetu?

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że jego słowa były skierowane do mnie. Nieco zaskoczony ruszyłem za mężczyzną do odpowiedniego pomieszczenia. Miałem jakieś dziwne obawy przed tą rozmową.

— Proszę usiąść — wskazał na krzesło stojące naprzeciwko drewnianego biurka, a sam zajął miejsce po jego drugiej stronie. — Wody?

— Nie. Dziękuje — zająłem wskazane miejsce. — O co chodzi?

Mężczyzna spojrzał na mnie niepewnie, po czym wyjął z półki pod biurkiem białą teczkę.

— Otrzymaliśmy wstępne wyniki badań, pańskiego brata — zaczął, wyciągając pojedyncze kartki. — Powodem zatrzymania akcji serca, było zażycie bardzo dużej dawki morfiny. W dodatku organizm pana Bugajczyka jest strasznie wyniszczony, serce i wątroba ledwo wytrzymują — wyznał, podsuwając w moją stronę jakieś dokumenty. — Pacjent ma kontakt z używkami? Narkotyki? Papierosy? Alkohol?

— T...tak — wyjąkałem, przyglądając się podanym przez lekarza dokumentom. Wiedziałem, że Igorowi zdarza się zaćpać, jednak nie przypuszczałem, że aż tak się niszczy. — Palenie jest u niego na porządku dziennym, alkohol także — wyznałem, przyglądając się swoim dłoniom. — Narkotyki też czasem się zdarzają.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz