3️⃣ 21. Widzę, kiedy kłamiesz

1.3K 109 25
                                    

Igor

— Proszę poczekać! — Zatrzymałem się, słysząc ten głos. Ten doskonale znany mi głos. To chyba kurwa jakiś koszmar. — Dlaczego pan wychodzi? Zdaje się, że byliśmy umówieni.

— Teoretycznie tak — mruknąłem. Albo mnie nie poznała, albo to ja mam jakiś problem ze wzrokiem i mylę dwie różne osoby.

— Praktycznie też. Proszę usiąść — poleciła, wskazując na krzesło naprzeciwko biurka.

Zająłem wskazane miejsce, jednocześnie zdejmując okulary. Nie ma bata, to musi być ona. Tylko dlaczego udaje, że mnie nie zna? To chamskie.

— Pański przyjaciel nieco wprowadził mnie w sprawę. Wygląda, że ma Pan poważne problemy. Ale może zacznijmy od początku. Wiktoria Mikołajczyk. — Wyciągnęła dłoń w moją stronę.

Mikołajczyk... Czyli wyszła za mąż. Zresztą mogłem to przewidzieć. Większość kobiet przed czterdziestką wychodzi za mąż. Pomyśl trochę Bugajczyk.

— Igor Bugajczyk. — Ścisnąłem jej dłoń.  Możemy skończyć już ten cyrk?

— Nie rozumiem? — Uniosła brew.

— Wiesz kim jestem ja. Ja wiem kim jesteś ty. Więc darujmy sobie tą szopkę.

— Skoro nalegasz — westchnęła, splatając dłonie na biurku.

— Czyli jednak miałem rację, mówiąc, że będziesz panią psycholog — mruknąłem, rozglądając się po gabinecie.

— A ja miałam rację, mówiąc, że osiągniesz sukces. — Uśmiechnęła się lekko. — Ale nie wyglądasz najlepiej. Co się dzieje Igor? Próba samobójcza? To mi do ciebie nie pasuje.

— Ludzie się zmieniają — mruknąłem. Nie chciałem z nią gadać o moich problemach. Doskonale pamiętałem o tym, co mi zrobiła. Nie dało się tego tak po prostu zignorować.

— Słuchaj, wiem, że nasza znajomość nie zakończyła się najlepiej, ale jestem tutaj, żeby ci pomóc. Postaraj się na chwilę zapomnieć o tym, co było kiedyś. To sprawy czysto zawodowe. Ja jestem lekarzem, ty moim pacjentem. Potrzebujesz pomocy, a ja jestem w stanie ci jej udzielić. Tylko musisz tego chcieć.

Zastanowiłem się nad jej słowami. W zasadzie to dziewczyna miała rację. Naprawdę potrzebowałem pomocy. Byłem tego świadomy. Chyba będę musiał schować gdzieś swoją dumę. Minęło dużo czasu. Czas zapomnieć.

— Niech będzie. — Wzruszyłem ramionami.

— Cieszę się. — Uśmiechnęła się. — W takim razie zacznijmy od początku. Widać po tobie, że przechodzisz przez ciężki okres. Czym to jest spowodowane?

— Problemy rodzinne — wyznałem.

— Z żoną?

— Chyba już byłą żoną — westchnąłem. Okropnie się czułem, myśląc o Olce. Tak jakby ktoś wbijał mi szpilki w serce. Co ta kobieta ze mną zrobiła?!

— Opowiesz mi? Czy nie jesteś jeszcze gotowy?

— Nie ma o czym opowiadać. Zdradzała mnie z Kacprem, a teraz spodziewają się dziecka. Tyle w temacie.

— Źle robisz, zakładając maskę.

— Słucham? — Spojrzałem na nią spod uniesionych brwi.

— Udajesz niewzruszonego, a tak naprawdę zżera cię to od środka — stwierdziła. Normalnie czyta w myślach, jak ten typek ze Zmierzchu. Jak mu tam było? Edmund? Edward? Jakoś tak. Nieistotne. — A potem wyżywasz się na swoim ciele, mam rację?

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz