Kilka dni później
Igor
— W najbliższym czasie nie możesz opuścić szpitala — oznajmił lekarz, zapisując coś w mojej karcie.
Byłem przytomny od raptem kilku godzin, a już zdążyli wykonać mi chyba z pięćdziesiąt przeróżnych badań. Wiedziałem, że jest źle. Nie ukrywali tego przede mną w jakikolwiek sposób. Damn... Jak ja nienawidzę szpitali.
Teoretycznie powinienem być martwy. Cudem jest, że tu leżę. Ostatnio wyjątkowo dużo tych cudów w moim życiu. Ale cóż, głupi zawsze ma szczęście, czyż nie?
Nie pamiętałem zbyt wiele z tamtych dni. Pewnie przez te wszystkie prochy. W dodatku martwiłem się, bo nie wiedziałem, co z Kubą. Nie rozmawiałem jeszcze z nikim z przyjaciół. Nikogo nie chcieli wpuścić przed badaniami. Może teraz będę miał okazję.
— Jak się czujesz? — do sali wszedł Borowski. Nie wyglądał najlepiej. Podkrążone oczy, blada twarz... Miałem dziwne przeczucie, że znowu zaczął coś brać, jednak nie chciałem wyciągać pochopnych wniosków. Chyba nie był na tyle głupi aby po raz kolejny wchodzić w to samo bagno.
— Jakby przebiegło po mnie całe tabum fanek w wysokich szpilkach — wyznałem. Czułem się okropnie. Bolało mnie dosłownie wszystko.
— Nic dziwnego. Ale jesteś na dobrej drodze. Będziesz musiał się pilnować, ale teraz wszystko zmierza w dobrym kierunku — uśmiechnął się do mnie lekko.
— Pilnować się?
— Zero ćpania, zero fajek. Teraz wszystko może zaszkodzić twojemu sercu.
— Jasne — westchnąłem. To może być trudne... Ba, to będzie cholernie trudne. — Adrian... Co z Kubą?
— Nic mu nie jest. Wykonali mu podstawowe badania i jest całkiem zdrowy. Iza zabrała go do domu kilka dni temu.
— Teraz to już na pewno nie pozwoli mi go nigdzie zabrać — zauważyłem zrezygnowany.
— Polubiłeś to dziecko, co?
— Też byś go polubił gdybyś go poznał. To naprawdę cudowny szkrab — uśmiechnąłem się na samo wspomnienie chłopca. Kuba naprawdę był wspaniałym dzieckiem, to nie ulegało najmniejszym wątpliwościom.
— Nie sądzę żeby Izka zabroniła ci się z nim spotykać. Widać, że ty i Kuba dobrze się dogadujecie.
— Jest między nami taka jakby więź.. Wiesz o co mi chodzi? Też to poczujesz, jeśli kiedyś tam zostaniesz ojcem — wyznałem. Od razu dostrzegłem, jak brunet się spina. Co zrobiłem? — Powiedziałem coś nie tak?
— Nie, skąd — uśmiechnął się sztucznie. — Po prostu nastąpi to szybciej niż nam się wydaje. Angela jest w drugim miesiącu ciąży.
— Stary, gratuluję — przybiłem z nim grabę, co było wyjątkowo trudne przez te wszystkie kable do których byłem podłączony. Masakra... — Ale ty nie wyglądasz na szczęśliwego. Co się dzieje? Nie chcesz tego dziecka?
— Chcę. Po prostu... — westchnął ciężko. — Nie jestem pewien, czy to moje dziecko.
— Jak to?
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanfictionCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...