Kuba
Powiedziałem to. Na głos. Kurwa. Niech ktoś mnie teraz zabije... Chyba jeszcze nigdy się tak nie stresowałem.
Przyjrzałem się uważnie dziewczynie. Niech ona coś odpowie, błagam. Ja tu zaraz na zawał zejdę!
— Jesteś pijany — rzuciła po dłuższej chwili. — Idź do domu. Porozmawiamy jutro.
Praktycznie wbiegła do swojej klatki. Wpatrywałem się zaskoczony w zamknięte drzwi. Serio, kurwa?! To ja jej mówię o swoich uczuciach, wyznaję, że ją kocham, a ona mówi mi, że jestem pijany? Zajebiście.
Odpaliłem papierosa i ruszyłem w kierunku swojego bloku. Muszę przyznać, że byłem rozczarowany reakcją dziewczyny. Naprawdę liczyłem na coś więcej. Mogłaby chociaż powiedzieć wprost, że nie czuje tego samego i, że mam dać jej spokój. A nie wmawiać mi, że to przez alkohol. Nie jestem przecież pijany. Sama stwierdziła to, kiedy wyszliśmy od Magdy.
A może w ten sposób próbowała mi przekazać, że nie mam co liczyć na nic więcej? To też jest bardzo możliwe. W końcu ona ma Dominika. Damn... Dlaczego to tak bardzo boli? Dlaczego tak bardzo musi mi na niej zależeć?
Po kilkunastu minutach i kilku wypalonych fajkach, w końcu stanąłem przed swoją klatką. Wpisałem odpowiedni kod i wdrapałem się po schodach na szóste piętro. Oczywiście winda musiała być zepsuta. No bo jakby inaczej.
Kiedy znalazłem się pod drzwiami, przypomniałem sobie, że nie mam kluczy. Damn... Matka mnie zabije.
Zadzwoniłem dzwonkiem. Po kilku minutach drzwi uchyliły się i stanął w nich zaspany blondyn.
— Zapomniałem kluczy — wyjaśniłem, wchodząc do mieszkania.
Wzruszył tylko ramionami, po czym wrócił do sypialni. Zdjąłem buty i również ruszyłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko, chowając twarz w poduszkę.
Nie mogłem przestać myśleć o tym, co powiedziałem Oliwii. Może niepotrzebnie wyznawałem jej prawdę? Teraz zaczynam się bać, że nasze relacje się zmienią. Że już nie będzie traktować mnie tak jak kiedyś. Że się ode mnie odsunie, czy coś w tym stylu...
W głowie miałem coraz więcej wątpliwości. A może za bardzo to wszystko przeżywam?
Życie jest zbyt skomplikowane...
Dawid
— W zasadzie to nie jest najgorszy pomysł — rzucił Kacper. — Klub cieszył się sporą popularnością, może uda nam się to jakoś odnowić.
— Mam nadzieję. To wszystko nie spłaci się samo. A to chociaż trochę może nam pomóc. — Przełączyłem go na głośnik i odłożyłem telefon na biurko, po czym zacząłem szukać odpowiednich dokumentów.
— Jeśli się uda, to oprócz spłacenia tego wierzyciela, będzie można na tym nieźle zarobić — zauważył. — Wchodzę w to.
— Dzięki. — Uśmiechnąłem się lekko. — Z twoją pomocą będzie łatwiej.
— W końcu kumple muszą trzymać się razem, co nie?
Pogadałem z nim jeszcze chwilkę, po czym rozłączyłem się i wróciłem do przeglądania segregatora z przeróżnymi dokumentami. Ja naprawdę nie wiem, jak Bugajczyk się w tym wszystkim odnajdywał. Rachunki, umowy, zamówienia... Zwariować można.
— Jest. — Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy znalazłem odpowiedni dokument. Zamówienie z alkoholem. To był jeden z ważniejszych elementów. Bez tego w klubie, ani rusz.
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanficCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...