Igor
— Adi, gdzie są moje perfumy?! — krzyknąłem w głąb mieszkania, jednocześnie przeszukując kolejne szafki w łazience. Dlaczego tutaj nigdy nic nie może mieć swojego stałego miejsca?
— Pewnie jeszcze w walizce! — odkrzyknął.
Przewróciłem oczami, po czym ruszyłem do swojej sypialni, gdzie zastałem czarny przedmiot. Faktycznie, perfumy były w środku. Chyba najwyższa pora się rozpakować...
Zrobię to... Kiedyś...
— Wychodzisz gdzieś? — spytał zdziwiony, kiedy pojawiłem się w salonie.
— Umówiłem się — westchnąłem, przeczesując ręką włosy. Były w tragicznym stanie... Nie dość, że za długie, to jeszcze suche jak siano. Masakra. Chyba muszę zmienić szampon. I zadzwonić do Borysa. Koniecznie.
— Ty i randki? — uniósł prawą brew ku górze. — Coś mi tu nie pasuje...
— To nie randka — zaznaczyłem. — Idę pogadać z Wiktorią. Musimy wyjaśnić sobie to i owo.
— Nie powinieneś się z nią spotykać — westchnął. — Igor, po prostu o niej zapomnij.
— Daj spokój, to tylko zwyczajna rozmowa — zauważyłem. — Mówiłem ci już, że nie zamierzam się znów pakować w coś takiego. Nie jestem aż takim debilem. Nie zaufam jej drugi raz, możesz być tego pewien.
W odpowiedzi westchnął głośno, nie mówiąc nic więcej. Posłałem mu delikatny uśmiech, po czym ruszyłem do przedpokoju, gdzie założyłem ciemną kurtkę, a następnie opuściłem mieszkanie.
Na miejsce dotarłem po kilkunastu minutach. O dziwo zdążyłem przed czasem. Nieprawdopodobne...
Rozejrzałem się dookoła, zatrzymując wzrok na niezbyt wysokiej blondynce, rozmawiającej przez telefon i trzymającej na rękach małego, ciemnowłosego chłopca. Wyglądała na nieźle zdenerwowaną. Ba, była dość mocno wkurwiona.
— Iza? — podszedłem bliżej, widząc, jak chowa telefon do kieszeni. Błyskawicznie podniosła na mnie wzrok, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
— Wieki cię nie widziałam — wyznała, patrząc na mnie i kręcąc głową z niedowierzaniem. — Jednak słyszałam, że całkiem nieźle ci się układa.
— Układa się bardzo dobrze — uśmiechnąłem się do chłopca. — Wiesz, wszystko rozwija się w dobrym kierunku. A co tam u ciebie? Twój synek? — spytałem, cały czas patrząc w duże, ciemne oczy dziecka.
— T...tak — odparła z lekkim zawahaniem. — Kuba.
— Hej mały — po raz kolejny się do niego uśmiechnąłem, delikatnie ściskając jego rączkę. Był malutki, miał nie więcej, niż rok. Takie dzieci są urocze, naprawdę.
— Czyżbyś wybrał się na zakupy? — spytała blondynka, dokładnie skanując mnie wzrokiem.
— Niezupełnie. Mam do załatwienia pewną sprawę — wyjaśniłem. — Muszę ostatecznie wyjaśnić pewne kwestie związane z moją przeszłością.
— Doszedłeś już do siebie? Wiesz... Po tym, co się stało.
— Można tak powiedzieć — westchnąłem, odgarniając włosy z twarzy. — Fizycznie niby wszystko jest okej, udało mi się wylizać. Ale chyba został mi jakiś uraz w psychice, nadal przyłapuję się na tym, że boję się zostać sam w mieszkaniu — wyznałem szczerze.
— Nie ma się czemu dziwić, w końcu to naprawdę okropne przeżycie — przyznała, zerkając na zegarek. — Przepraszam cię, ale muszę pilnie znaleźć kogoś do opieki nad Kubą. Zgadamy się jeszcze jakoś.
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanficCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...