3️⃣ EPILOG

1.2K 114 117
                                    

Obowiązkowo włącz nutkę w mediach.

Rozległ się strzał. Wszestronna panika ogarnęła zebranych zarówno w piwnicy, jak i w całym budynku. Stare ściany nie tłumiły hałasu, echo odbijało dziwięk kuli wystrzeliwanej z pistoletu po całym szpitalu, sprawiając, że sprawiał on wrażenie jeszcze bardziej nawiedzonego.

W przeciągu raptem kilku sekund piwnica wypełniła się przeróżnymi ludźmi, głównie mężczyznami ubranymi w czarne stroje charakterystyczne dla policjantów.

Wzrok wszystkich zebranych skupiał się w jednym punkcie. A mianowicie, był to przystojny szatyn, z charakterystycznym tatuażem pod lewym okiem, leżący na ziemi, tuż pod krzesłem, na którym siedział, nadal związany blondyn.

Szatyn, zwany Bugajczykiem, oddychał ciężko, a spod materiału jego ciemnej bluzy, wpływała szkarłatna ciecz. Ciecz, która była kartą przetargową, do innego życia. Życia, do którego nie sposób dostać się w żaden inny sposób.

Mówią, że broń trzymana w złych rękach, pudłuje. Jednak, czy jest w tym choć trochę prawdy? Z naukowego punktu widzenia, pistolet to tylko przedmiot. Narzędzie niosące śmierć. Niezależnie od tego, czy znajduje się w dłoniach bezbronnego dziecka, czy kryminalisty. Wystarczy nacisnąć na spust... Ten jeden gest jest w stanie zakończyć wszystko. Jeden, praktycznie nic nie znaczący gest. A może zabrać to, co najważniejsze. Rodzinę, miłość, życie. Dosłownie wszystko.

Igor Bugajczyk, nie był idealny. Wręcz przeciwnie. Ale mimo wszystko był wspaniałym człowiekiem. Miał mnóstwo wad. Ale kto ich nie ma?

Mężczyzna stojący po drugiej stronie piwnicy, opuścił dłoń, z której bezwładnie wyleciał czarny pistolet. Osunął się na ziemię, chowając twarz w dłonie. Plan gangu się nie udał. Mimo wszystko policja ich zaskoczyła. Ale pojawił się ktoś jeszcze. Ktoś, kto nie przemyślał swoich czynów. Ktoś, kto bezmyślnie zabił niewinnego mężczyznę. Mężczyznę, który cierpiał przez błędy ludzi dookoła siebie. Mężczyznę, który na każdym kroku miał pod górkę, a pomimo to się nie poddawał. Mężczyznę, który bez zastanowienia, byłby w stanie oddać życie za najbliższych. Ryzykował wszystko, aby uratować przyjaciela. I wszystko stracił.

— Igor? — Rozwiązany już blondyn uklęknął obok rannego przyjaciela. Łzy obficie wypływały z jego oczu, łącząc się z kurzem i pozostawiając na policzkach ciemne ślady. — Stary, błagam cię. Nie mogę stracić też i ciebie. Patrz na mnie. Igor, do kurwy! Nie zasypiaj!

— Zaj...zajmij się nimi — wyszeptał resztkami sił, po czym zamknął oczy, a jego głowa bezwładnie opadła na lewą stronę.

— Igor?! Igor! — Blondyn potrząsnął ciałem przyjaciela. Jednak na próżno. Tego co zakończone, nie da się cofnąć. Już jest zbyt późno...

Wzrok zgromadzonych przeniósł się na siedzącego na ziemi napastnika. Dwóch policjantów podeszło do niego i podniosło go do góry, jednocześnie ściągając kaptur z jego głowy.

— Ty?! — Zdruzgotany blondyn podbiegł do trzymanego przez policjantów chłopaka. Stojąc obok siebie, wyglądali praktycznie, jak dwie krople wody. Podobieństwo było wręcz uderzające. — Przecież ty wyjechałeś... Kacper, jak... Jak ty mogłeś to zrobić?! Jesteś moim bratem... Po.. Dlaczego?

— Kazali mi — załkał. — Inaczej zrobiliby coś tobie. Nie mogłem na to pozwolić...

Kacper Gruszecki...

Chłopak, który jednym gestem zakończył wszystko.

Chłopak, który był gotowy zabić dla brata.

Chłopak, który popełnił największy błąd życia.

Zniszczył życie sobie, jak i innym.

Niektórzy wierzą w niebo i piekło. Inni w odrodzenie się w innym ciele. Jeszcze inni w pośmiertne błąkanie się po świecie, jako zagubiona dusza. W co wierzył Igor? W nic. Wierzył w siebie. A teraz nie pozostało mu już nic.

Igor Bugajczyk nie żyje.

Nie ma już ReTo.

To już koniec.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz