Adrian
Kiedy wróciłem do mieszkania, Igora nie było w środku. Od razu wyjąłem z kieszeni telefon, wybierając numer chłopaka, jednak nie odebrał. Za drugim razem również. Za kolejnym też nie.
Zacząłem się niepokoić. Nie wiadomo gdzie jest ani co się z nim dzieje. Po cholerę mu telefon, skoro i tak go nie odbiera?!
Wdech.
Wydech.
Uspokój się Adrian.
Zrezygnowany, wyszedłem na balkon, gdzie odpaliłem papierosa. Na zewnątrz było dość chłodno, odchodząca zima jeszcze dawała o sobie znać.
Po raz kolejny wziąłem w dłoń telefon i zalogowałem się na Instagrama. Ostatnimi czasy dostawałem mnóstwo wiadomości z pytaniem, czy Igor naprawdę przedawkował. Usuwałem je od razu. Czy ludzie naprawdę nie mają swojego życia?
Sięgnąłem po kolejnego, ostatniego już papierosa. Kolejna paczka skończona... Zdecydowanie palę za dużo, wiem o tym. Jednak to już jest silniejsze.
Wypaliłem używkę do końca, po czym wróciłem do mieszkania, skąd zabrałem portfel. W błyskawicznym tempie opuściłem blok i od razu skierowałem się do znajdującego się niedaleko sklepu.
Na zewnątrz robiło się coraz zimniej. Wyjście w samej bluzie, nie było najlepszym pomysłem.
Wszedłem do środka, gdzie od razu zalała mnie fala gorącego powietrza. Cudownie. Przynajmniej chociaż trochę się rozgrzeję.
Za kasą stała młoda blondynka, której cycki były tak bardzo uwidocznione, że nawet ślepy by je dostrzegł.
Nie powiem, żebym miał coś przeciwko takiemu eksponowaniu atutów.
— Co podać? — spytała, seksownie przygryzając przy tym wargę.
— Marlboro czerwone. Dwie paczki — rzuciłem z uśmiechem.
Podała mi papierosy. Kupiłem przy okazji jakieś owoce dla Igora. Może i skurwiel z niego, ale musi teraz pilnować diety. Powinien dbać o siebie, czy tego chce, czy nie.
Zapłaciłem za zakupy, jednocześnie zdobywając numer dziewczyny. Może kiedyś mi się przyda, kto wie?
Opuściłem sklep, jednocześnie próbując dodzwonić się do Bugajczyka. Niestety, nadal nie odebrał.
Co za idiota.
Telefon wyleciał mi z dłoni, kiedy ktoś złapał za moje ramię i szarpnął mnie do tyłu.
— Kur... — zakląłem, nim dostałem z pięści w twarz.
Ktoś brutalnie przycisnął mnie do ściany. Dostrzegłem przed sobą dwóch ciemnowłosych facetów. Nie zdążyłem zareagować, kiedy dostałem z kolana w brzuch. Po chwili znów poczułem czyjąś pięść na swojej twarzy. Kurwa, bolało.
— To tylko ostrzeżenie — warknął jeden z nich. — Przekaż Bugajczykowi, że czekam do końca tygodnia.
Na odchodne dostałem kolejny raz.
Nie ogarniałem, co się dzieje. Nigdy wcześniej nie widziałem tych facetów.
Zacisnąłem pięści i pomimo bólu ruszyłem przed siebie, wcześniej zabierając z ziemi potłuczony telefon i zakupy. Dopiero wymieniłem szybkę. Zajebiście.
Splunąłem, czując w ustach metaliczny posmak. Jeżeli moje oko wyglądało, tak jak mnie bolało, to nie było za ciekawie.
Po kilku minutach dotarłem pod blok. Wszedłem do odpowiedniej klatki, po czym wdrapałem się po schodach na nasze piętro.
Zachciało się wam czwartego piętra...
Wszedłem do środka i zostawiwszy torbę z zakupami w przedpokoju, ruszyłem do łazienki. Przemyłem twarz wodą, po czym zdecydowałem się spojrzeć w lustro. Cholera, to już wyglądało źle.
Zmyłem z twarzy resztę krwi, po czym ostrożnie wytarłem ją ręcznikiem. Wszedłem do salonu i położyłem się na kanapie, włączając przypadkowy program w telewizji. Padło na telezakupy, czyli najgorsze, co może być. Ale w tej chwili mało mnie to obchodziło. Musiałem pomyśleć. A dźwięki w tle jedynie dodawały mi towarzystwa.
Po około godzinie w mieszkaniu pojawił się wesoły Bugajczyk.
— Co jest stary? — usłyszałem jego zmartwiony głos.
— Ty i twoje długi jesteście — mruknąłem, odwracając się do niego. Na jego twarzy pojawiło się wyraźne zaskoczenie.
— Kto ci to zrobił? — spytał przerażony.
— A jak myślisz? — uniosłem brwi. — Komu wisisz pieniądze?
— No cóż... — zajął miejsce na kanapie obok mnie. — Znajdzie się kilka takich osób — wyznał, nerwowo drapiąc się po karku.
— Co? Jak to kilka? — spojrzałem na niego zszokowany.
— No tak jakoś wyszło — mruknął, wpatrując się w znajdujące się za mną okno. — Pilnie potrzebowałem kasy, więc pożyczałem od różnych ludzi. Niekoniecznie takich, od których powinno się pożyczać.
— A nie pomyślałeś o tym, że to, co pożyczysz, trzeba potem oddać?
— Myślałem, że dam radę — westchnął. — Jak wyglądali ci, którzy ci to zrobili? — spytał, wskazując na moją twarz.
— Dwóch młodych brunetów, max cztery lata starsi od nas — wyznałem.
— Jeden z nich miał może węża wytatuowanego wokół nadgarstka? — zaciekawił się.
— Nie wiem — westchnąłem. — To działo się zbyt szybko, żeby miał szansę dostrzec takie szczegóły. Wiesz, kto to mógł być?
— Prawdopodobnie ci od dragów — westchnął ciężko. — Już dawno powinienem im oddać hajs za te prochy.
— Dali ci czas do końca tygodnia. Skąd zamierzasz teraz wziąć te pieniądze? — spytałem, jednak na to pytanie już nie otrzymałem odpowiedzi.
Westchnąłem i wyszedłem na balkon, zostawiając go samego. Wyjąłem z kieszeni papierosy i odpaliłem jednego z nich, rozkoszując się przyjemnym drapaniem w gardle.
Po chwili na balkonie pojawił się Igor. Oparł się o barierkę i spojrzał w dół na zatłoczoną o tej godzinie ulicę.
— Mam dziesięć tysięcy oszczędności — rzuciłem, przerywając panującą między nami, niezręczną ciszę. — Może i nie jest to jakaś ogromna suma, ale zawsze coś.
— To twoje pieniądze — westchnął zrezygnowany, nadal wpatrując się w ulicę. — Nie powinieneś przeznaczać ich na moje długi.
— Ale chcę — uśmiechnąłem się lekko, klepiąc go po ramieniu. — Bracia trzymają się razem, pamiętasz? Na dobre i na złe
Spojrzał na mnie z wdzięcznością wymalowaną na twarzy. Igor może i nie był idealny. Był, jaki był. Jednak w też pozorom, nie był złym chłopakiem. Może trochę pogubionym.
— Nie wiem, skąd wezmę resztę pieniędzy — powiedział po dłuższej chwili i załamany usiadł na ziemi, opierając się o barierki.
— Nie martw się. Jakoś sobie poradzimy. Jak zawsze — zapewniłem, siadając obok.
Pocieszałem go, chociaż sam nie wierzyłem w swoje słowa. Zabawne, jak człowiek może próbować oszukiwać samego siebie.
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
Fiksi PenggemarCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...