Igor
— Wróciłem — krzyknąłem w głąb mieszkania. Zaskoczył mnie brak jakiejkolwiek odpowiedzi. Rozejrzałem się dookoła, jednak Adriana nigdzie nie było. Zapewne był z Angeliką, ostatnio rzeczywiście mieli dla siebie niewiele czasu.
Wyjąłem z kieszeni telefon i bez większego namysłu wybrałem numer Kacpra. Nie odebrał. Dawid również. Gdzie ich wszystkich wywiało?
Zabrałem z kuchni jakieś chipsy, zapewne Adriana, oraz butelkę whiskey z lodówki. Wróciłem do salonu i rzuciłem się na kanapę, otwierając trunek.
Nie ma przyjaciół, jest łycha.
Po jakimś czasie i po opróżnieniu ponad połowy butelki czułem się już nieco wstawiony. Długo nic nie piłem, przez co teraz alkohol działał na mnie dużo szybciej, wypicie takiej ilości zdecydowanie nie było dobrym pomysłem.
Wyjąłem z kieszeni telefon, po czym wybrałem pierwszy lepszy kontakt z Messengera. Musiałem pogadać z kimkolwiek, ta samotność zaczynała mnie dobijać.
Ja: Przyjaciele mnie opuścili :((
Iza: Wiesz, która jest godzina?!
Ja: Yyy...
Zerknąłem na zegarek. Trzecia dwadzieścia. No nieźle...
Ja: Późna?
Iza: Bardzo późna. Idź spać Bugajczyk.
Ja: Ale ja nie chse...
Ja: Adiego nie ma.
Gwałtownie podniosłem głowę, słysząc dźwięk otwieranych drzwi, a serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Nikt normalny nie przychodzi o takiej godzinie. Kurwa...
— Czemu nie śpisz? — usłyszałem głos Adriana, na co odetchnąłem z ulgą. Brunet podszedł nieco bliżej i przyjrzał mi się podejrzliwie. — Co się stało? Jesteś cholernie blady. Czyżbyś ducha zobaczył?
— Prawie — przyznałem, głośno wypuszczając powietrze. — Nie strasz mnie tak. Doskonale wiesz, że jestem przewrażliwiony na tym punkcie.
— Wybacz — Posłał mi przepraszające spojrzenie. — Musiałem jakoś dostać się do domu. Myślałem, że już śpisz — wyjaśnił, po czym zerknął na stojącą na stole butelkę. — Był tu ktoś?
— Nie — odparłem pewnie.
— Piłeś sam?
— Tak.
— Wiesz, że alkohol nie jest ci wskazany?
— Wiem.
Westchnął głośno, a następnie zajął miejsce na kanapie obok mnie. Oparłem się o oparcie, biorąc kilka głębszych wdechów. Serce w dalszym ciągu waliło mi w piersi, a ja nie miałem bladego pojęcia jak je uspokoić. Okropne uczucie, poważnie.
— Nie zostałeś u Angeliki do rana? — zagadnąłem, przerywając panującą między nami niezręczną ciszę.
— Rano jestem umówiony z Adamem. Stwierdziłem, że wpadnę do domu i trochę się ogarnę — wyjaśnił. — Jak po rozmowie z Wiktorią?
— Nie najgorzej — westchnąłem. — Wyjaśniliśmy sobie to i owo.
— Chcesz do niej wrócić? — spytał nagle. Spojrzałem na niego zaskoczony, takiego pytania kompletnie się nie spodziewałem.
— Nie — wyznałem. — Chyba...
— Kochasz ją?
— Nigdy nie przestałem — uśmiechnąłem się do niego słabo. — Po prostu już jej nie ufam. I nie będę w stanie tego zrobić. A zaufanie to podstawa, prawda?
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanficCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...