Igor
— Nie mogę teraz odebrać telefonu. Po sygnale zostaw wiadomość. — Rozległ się w słuchawce głos Wiktorii. Chyba po raz setny. Stwierdziłem, że nagrywanie kolejnej wiadomości, jest pozbawione sensu i rzuciłem telefon na fotel pasażera.
Chciałem ją tylko przeprosić. A ona wyjątkowo umiejętnie mnie olewała. Źle zrobiłem, wiem. W końcu ona ma męża. Dziecko. A ja jak zwykle wpierdalam się tam, gdzie nie trzeba. Ale cóż poradzić, skoro już taki jestem? Może zaczynam wracać do tego co było kiedyś? Do zasady ZZZ? Zbajerować. Zaliczyć. Zostawić. Kiedyś mi to odpowiadało.
Kurwa, za stary na to jestem.
Odpaliłem samochód i ruszyłem przed siebie. Dopiero, kiedy zatrzymałem się na parkingu, dotarło do mnie, że kierowałem się na cmentarz. Dawno mnie tu nie było...
Wysiadłem z auta, a po kilku minutach już siedziałem na ławce przed odpowiednim grobem. Za każdym razem, kiedy tu przyjeżdżałem, czułem pewnego rodzaju pustkę. Uświadamiałem sobie wtedy, jak bardzo mi go brakuje. Oddałbym wszystko, żeby znów wydarł się na mnie za moje paskudne zachowanie, a potem za wszelką cenę próbował pomóc mi wydostać się z bagna w jakie się wpakowałem.
— Trochę się porobiło, ale to już pewnie wiesz — rzuciłem. Z boku zapewne wyglądam, jak idiota, mówiący sam do siebie. Może i jestem takim idiotą. Ciężko stwierdzić. — Brakuje mi ciebie. Wiem, że się powtarzam. Ale taka prawda
Mój monolog przerwał mi dźwięk przychodzącego SMS-a. A potem kolejny. Wściekli się, czy jak?
Wyjąłem z kieszeni telefon i odczytałem dwie wiadomości.
Od: Kuba
Za ile będziesz w domu? Sprawę mam.Od: Nieznany
Nie ciesz się zbyt wcześnie...Zacisnąłem pięści przeczytawszy drugą wiadomość. Oczywiste było, kto jest nadawcą. Wiedziałem, że mi nie odpuszczą. Pozostaje pytanie, kto dokładnie wysyła wiadomości, skoro główny założyciel siedzi w więzieniu?
* * *
— Co to za... — urwałem, dostrzegając fioletowego siniaka pod okiem Kuby, wsiadającego do samochodu. — Co ty znowu odjebałeś?!
— Ja? Nic — prychnął, zapinając pas.
— Nie wiem, co się z tobą dzieje chłopie — pokręciłem głową z niedowierzaniem, jednocześnie ruszając z parkingu. — Kto cię tak załatwił?
— Mój rzekomy przyjaciel — mruknął. Widziałem, jak bardzo wkurwiony był. Musiało wydarzyć się coś poważnego. W końcu on i Dominik, nigdy nie pokłócili się aż tak, żeby się pobić.
— Ma to związek z Oliwią, prawda? — zasugerowałem, przyglądając mu się uważnie.
— W pewnym stopniu — westchnął. — Najwyraźniej jest to jakiś znak, że mam sobie odpuścić.
— Co właściwie się stało? — spytałem. Westchnąłem, kiedy pierwsze krople deszczu zaczęły uderzać o szybę. A było tak pięknie...
— Powiedziałem jej prawdę. — Wzruszył ramionami. — A Dominik to wszystko słyszał i się wkurwił. Stwierdził, że nie jestem jego przyjacielem, skoro chce mu odbić dziewczynę. To tak w skrócie.
— Rywalizacja o laskę jest czymś okropnym — stwierdziłem, patrząc na chłopaka. — Wiem z własnego doświadczenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/139560691-288-k697877.jpg)
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanfictionCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...