20. Nie wpychaj sam siebie do grobu

3.3K 173 13
                                    

Igor

Igi! — dobiegł mnie znajomy damski głos.

W sypialni! — odkrzyknąłem.

Po jakimś czasie pojawiła się przy mnie niska brunetka. Wtuliła się we mnie, uśmiechając się szeroko.

Co tam? — podniosłem ją i posadziłem na biurku. Była taka niziutka. I taka piękna. Wpatrywała się we mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami otoczonymi gęstymi rzęsami.

Wiesz, że cię kocham?

Wiem — pocałowałem ją w czoło. —Też cię kocham skarbie.

Skąd mam mieć pewność, że mnie nie okłamujesz? — spojrzała na mnie z wyrzutem. — Może mówisz, że mnie kochasz, a tak naprawdę pukasz inną na boku?

Klaudia... Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. Jesteś wyjątkowa. Nigdy nie zrobię niczego, przez co mógłbym cię stracić.

A jednak straciłeś — jej głos dobiegł do mnie jakby z daleka.

Co? Co ty mówisz?

Wszystko zepsułeś. Wszystko... — z jej oczu zaczęły wypływać łzy. Po chwili zniknęła. Jakby nigdy jej tu nie było.

Otworzyłem oczy. To było zbyt realistyczne. Nienawidzę takich snów. Szczególnie o niej. O dziewczynie, której udało się wyłączyć wszystkie moje uczucia.

Po chwili usłyszałem krzyki dobiegające z drugiej części mieszkania. Wygrzebałem się z pościeli i szybkim krokiem ruszyłem w kierunku kuchni. Widok, jaki tam zastałem, niemile mnie zaskoczył.

Adrian stał przed Wiktorią, uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch. Dziewczyna wyglądała na przerażoną. Wpatrywałem się w nich zdezorientowany. Nie bardzo wiedziałem, co się dzieje.

Zamurowało mnie, kiedy Adrian ją spoliczkował. To zachowanie nie było do niego podobne. Może i miał swoje humorki. Ale nigdy, przenigdy nie uderzył żadnej dziewczyny, niezależnie od tego, jaką suką była.

— I co teraz powiesz suko? — warknął. — Już nie jesteś taka pewna siebie?

Tego było za wiele.

— Zostaw ją — rzuciłem ostro.

— Ooo... Pan ćpun się znalazł — zaśmiał się szyderczo, odwracając się w moją stronę ze złośliwym uśmieszkiem. — Miło, że wróciłeś. Prochy ci się skończyły?

Auć... Zabolało.

— Co się z tobą dzieje Borowski? — spytałem, wpatrując się w niego z niedowierzaniem.

Odnosiłem wrażenie, że to sen. Liczyłem na to, że nadal śpię. To nie był Adrian. To nie był mój przyjaciel. Nie poznawałem jednej z najbliższych mi osób. Osób, które znam na wylot.

— Naćpał się — odparła dziewczyna, podbiegając do mnie i wtulając się w moje ramię. Ewidentnie była przerażona. Zresztą, nie dziwiłem jej się. To normalne w takiej sytuacji.

— Niemożliwe —  odparłem. Nie Adrian. I nie w takiej sytuacji. Nie trzymałby prochów w domu. Głównie ze względu na mnie. Wie, jaki jestem. Nie ryzykowałby.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz