3️⃣ 40. Boję się tam wsiąść

1.2K 102 10
                                        

Dawid

— Twój przyjaciel jednak się o ciebie troszczy — prychnął mężczyzna, wchodząc do pomieszczenia.

Nie wiem ile tutaj siedziałem. Ale i tak było to zdecydowanie zbyt długo. Takie miejsca nie należą do najprzyjemniejszych. Wilgotne, pachnące stęchlizną. Tylko szczurów brakuje.

Przynajmniej żyłem. Z tego, co udało mi się podsłuchać mam być jedynie kartą przetargową, dzięki której uda się zmusić Igora do zrobienia wszystkiego, czego oni sobie zażyczą. Jak na razie, nic mi nie zrobili. Poza nacięciem na ręku, wykonanym przed drzwiami od mieszkania. Najwyraźniej chcieli go nastraszyć. I chyba im się udało, skoro spełnia każde ich polecenie.

— Skoro zrobił to, co chcieliście, to może w końcu mnie wypuścicie? — spytałem, przypatrując mu się uważnie.

— Jeszcze nam się przydasz, Gruszecki. Igor się o ciebie martwi. Dzięki temu zrobi dosłownie wszystko, o co go poprosimy. Jeszcze możemy na tym skorzystać.

— Nie macie prawa go tak wykorzystywać! — podniosłem głos. Cała ta sytuacja była nieźle popierdolona. Proszę, niech ktoś powie, że to tylko jebany sen.

— Właśnie, że mamy, mój drogi. Dopóki nie odda nam wszystkich należnych pieniędzy.

— Przecież to nie on narobił sobie u was długów.

— Ale Olek siedzi. I jego długi przechodzą na rodzinę. Igor o tym wie i sam stwierdził, że woli sam je spłacać, niż gdybyśmy mieli nękać jego matkę. Nie nasza wina, że nie wywiązał się z umowy. Jakoś musimy zdobyć to, co nam się należy.

— Wam? Jak działa wasza organizacja, skoro zamknęli głównego szefa? — zaciekawiłem się.

— Jeszcze mało wiesz — prychnął. — Naprawdę sądzisz, że jeden człowiek byłby w stanie kierować tak dużą organizacją?

W zasadzie miał rację. To niemożliwe, żeby jedna osoba zajmowała się tym wszystkim. Co oznacza, że może być ciężko pozbyć się problemu. Czuję, że Igor ma jakiś plan. W końcu on zawsze ma jakiś plan. Może i niekoniecznie dobry, ale zawsze jakiś ma.

— Wracając, jeszcze trochę tutaj posiedzisz — mruknął.

— Wiecie, że policja prędzej czy później was znajdzie? Wtedy już tak łatwo się nie wykręcicie. Sam tego dopilnuje.

— Coś ty powiedział?! — warknął, podchodząc bliżej. Po chwili poczułem jego zaciśniętą pięść na swoim policzku. Kurwa. — Nie pyskuj więcej. Chyba, że chcesz abyśmy jeszcze bardziej cię skrzywdzili.

Znając mnie, niedługo będę martwy.

Igor

— Zrobiłem to, co kazałeś — rzuciłem do telefonu. — Co dalej?

Na razie musimy czekać, aż dostaniesz kolejną wiadomość. Udało mi się znaleźć nazwisko człowieka, który przez kilka lat, współpracował z tymi ludźmi. Co prawda, było to już dość dawno, ale może będzie mógł nam w jakiś sposób pomóc.

— Może i tak. Zawsze jest jakaś szansa — mruknąłem, biorąc do ręki kubek z kawą. — Podasz mi nazwisko tego człowieka?

Jasne. Chwila... O, mam. Wiktor Banaszkiewicz. — Po tych słowach, kubek z ciemną cieczą wylądował na podłodze. Byłem w szoku. Wiktor? Ten Wiktor? — Co się stało?

— To kurwa mój nowy hypeman — rzuciłem, nadal będąc w szoku.

Myślisz, że on może mieć coś wspólnego z całą tą sprawą?

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz