Dawid
— Wiedziałeś, że to ona, co? — rzucił szatyn, patrząc na mnie oskarżycielsko. Przynajmniej się odezwał. Przez całą drogę do mieszkania, umiejętnie mnie ignorował. Tak więc jest postęp. I to spory.— Dowiedziałem się rano. — Wzruszyłem ramionami. — Ale chyba nie było aż tak źle? Kiedy następne spotkanie?
— Nigdy. Powiedziałem jej już, że więcej nie zamierzam korzystać z jej usług. Zrozum, że nie potrzebuję pomocy.
Ten człowiek naprawdę zaczynał mnie denerwować. Chciałem dobrze. Naprawdę. Za wszelką cenę próbowałem mu jakoś pomóc, a on nie potrafił tego docenić.
— Nie obchodzi mnie tłumaczenie, że nie potrzebujesz pomocy, bo doskonale wiem, że jej potrzebujesz. To widać. Więc nie wciskaj mi tu kitu.
— Nie ustąpisz, co? — Spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.
— W końcu dotarło — mruknąłem, nalewając sobie wody do szklanki.
Chłopak opadł zrezygnowany na kanapie. Usiadłem obok niego i przyjrzałem się jego twarzy. Smutno mi się robiło, kiedy na niego patrzyłem. To nie był Igor, którego znałem od dzieciaka. Teraz miałem przed sobą złamanego mężczyznę, którego przygniatał życiowy ciężar. To było po nim widać. Zmienił się. Życie go zmieniło. Tylko na lepsze, czy gorsze?
— Gapisz się — rzucił nagle, skanując mnie dokładnie swoimi czekoladowymi oczami.
— Możliwe — mruknąłem. — Słuchaj... Może zamieszkasz ze mną?
— Przestań. To mieszkanie jest dla mnie wystarczające. Trochę tu ogarnę i będzie całkiem dobrze. Nie musisz się już tak mną przejmować.
— Dobra. Ja nie zamierzam ci utrudniać życia. Sam musisz zdecydować, czy chcesz pomocy. Ale obiecaj mi coś Igor. Obiecaj mi, że więcej nie zrobisz nic głupiego. Nie chcę cię stracić. A następnym razem możemy nie zdążyć. Kuba trafił tu całkiem przypadkiem — westchnąłem. — Kilka minut później, byłoby już po tobie.
— Nie musisz się martwić. Naprawdę. — Uśmiechnął się lekko, przejeżdżając palcami po ranach na lewej ręce. — To było kompletnie niedojrzałe. Dotarło to do mnie, kiedy leżałem w szpitalu. Nie popełnię drugi raz tych samych błędów.
Uśmiechnąłem się. Był dla mnie jak brat. Serio. Po śmierci Adriana jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Nie wyobrażam sobie stracić i jego.
Igor
Zamknąłem drzwi za Dawidem i wróciłem do salonu.
— Najwyższa pora ogarnąć — mruknąłem sam do siebie.
Ruszyłem do kuchni, skąd zabrałem worki na śmieci. Następnie zacząłem wrzucać do nich walające się po mieszkaniu butelki i inne pierdoły.
Układałem właśnie ubrania w szafie, kiedy spomiędzy koszulek wyleciała złożona kartka. Podniosłem ją i rozprostowałem. Moim oczu ukazał się rysunek przedstawiający Olę i mnie z Gabrysią na rękach. Rysunek wykonany ręką mojej córki, podpisany "Kocham cię tatusiu ❤️" . Złożyłem go i schowałem do szuflady. Ciężko było mi się pogodzić z tym, że to już przeszłość. To naprawdę bolało.
Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem doskonale znany mi numer.
— Halo? — Rozległ się w słuchawce zaskoczony głos Oli.
— Daj mi Gabrysię do telefonu — poprosiłem.
— Igor... Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanfictionCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...