27. Zatańcz ze mnąąą

3.1K 176 99
                                    

Dwa tygodnie później

Igor

Ostatnie dni minęły mi wyjątkowo dobrze. Zlecenia od Karola otrzymałem zaledwie trzy razy, a w pracy szefowa nie miała do mnie najmniejszych pretensji. Z Wiktorią układało mi się coraz lepiej. Spędzaliśmy ze sobą prawie każdą wolną chwilę. Czułem, że zaczyna mi coraz bardziej na niej zależeć.

Jedyne co mnie martwiło, to Adrian. W ostatnim czasie nie wyglądał najlepiej. Był rozkojarzony, nadpobudliwy, często nawet stawał się agresywny. Za każdym razem, gdy pytałem, co się stało, zapewniał mnie, że wszystko jest dobrze i zmieniał temat.

To chyba logiczne, że coś ukrywał?

Nie chciałem go o nic posądzać, jednak czułem, że dzieje się coś złego. Bałem się najgorszego. Jeżeli dalej będzie to tak wyglądać, to nie obejdzie się bez rozmowy z chłopakami. Trzeba będzie mu pomóc.

Leżałem właśnie na kanapie w salonie, ciesząc się wolnym, sobotnim popołudniem, kiedy usłyszałem dźwięk zwiastujący nową wiadomość.

Od: Wikuś 😏
Co powiesz na spacer? 😏

Do: Wikuś 😏
Teraz?

Od: Wikuś 😏
Tak. Za 10 min na dole 💖

Westchnąłem i chcąc, nie chcąc, zczołgałem się z kanapy. Nie miałem wyboru. Kiedy dziewczyna się na coś uprze, to nic jej do tego nie zniechęci.

— Wychodzę — rzuciłem w głąb mieszkania, zakładając buty. Przez cały dzień odnosiłem wrażenie, że Borowski mnie unika. Miałem się z nim dzisiaj może ze trzy razy. A mieszamy w jednym mieszkaniu!

— Dobra! — odkrzyknął.

Wow. Odpowiedział. Jest postęp.

Wyszedłem z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. Kiedy zbiegłem na zewnątrz, dziewczyna już czekała, pisząc coś na telefonie.

— Co robisz? — przytuliłem ją od tyłu i spróbowałem zerknąć na ekran, jednak umiejętnie mi to uniemożliwiała.

— Nic takiego — schowała telefon do kieszeni. — Idziemy?

— Nie przywitasz się?

Brunetka uśmiechnęła się i złożyła namiętny pocałunek na moich ustach. Smakowała truskawkami? Może malinami. Sam nie wiem.

Ktokolwiek to rozróżnia?

— Teraz możemy iść — odparła, splatając nasze dłonie. Uśmiechnąłem się lekko na jej gest. Był taki... niecodzienny. Ale wspaniały.

— Dokąd mnie prowadzisz? — spytałem.

— Właściwie to nie wiem... Chciałam spędzić z tobą trochę czasu. Idziemy na jakąś kawę, czy coś?

Dziwne. Ona zawsze miała jakiś plan.

— No jasne.

Poszliśmy do ulubionej kawiarni dziewczyny. Jak na moje oko, zachowywała się dzisiaj, wyjątkowo dziwnie. Ta przesadna uprzejmość i ciągłe uśmiechy, zdradzały, że coś przede mną ukrywa.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz