3️⃣ 6. Tylko karmisz raka

1.5K 116 20
                                    

Kuba

Trochę przesadziłem. Ba, bardzo przesadziłem. Nie powinienem się kłócić z Igorem o coś takiego. Bugajczyk faktycznie miał rację, mieszanie się w te wszystkie sprawy związane z prochami mogło się źle skończyć.

Zapukałem do drzwi mieszkania szatyna. Nic. Nikogo nie ma? A ja tylko chciałem go przeprosić. Fuck. Zły moment.

Zrezygnowany nacisnąłem na klamkę. O dziwo, drzwi okazały się być otwarte. Wszedłem do środka, a do moich uszu dobiegły krzyki Igora i Olki. Podszedłem bliżej i przysłuchałem się ich rozmowie.

— Właśnie, że będę. Masz sześcioletnią córkę i ćpasz? Co z ciebie za ojciec?! Igor... Masz prawie cztery dychy na karku, do cholery. I słabe serce. Najwyższa pora się ogarnąć. Nie jesteś już pieprzonym nastolatkiem, któremu wolno wszystko — blondynka była nieźle wkurwiona. Zresztą, nie dziwiłem jej się. Na jej miejscu też byłbym zły.

— Wiem. Potrzebowałem tego na rozmowę z Kubą — rzucił Bugajczyk.

— Słucham?! Chcesz mi powiedzieć, że jeszcze Kubę w to wciągasz?! Jak możesz wciągać własnego syna w takie bagno?!

— Nie wyciągam go w...

— Syna? — przerwałem im, wchodząc do kuchni. Chyba się kurwa przesłyszałem. To było dziwne. Niemożliwe.

— Kuba? Co ty tu robisz? — zmieszał się szatyn. Olka też wyglądała na zszokowaną moją obecnością w ich mieszkaniu.

— Chciałem cię przeprosić za dzisiaj — wyznałem, będąc w niemałym szoku. — O chuj chodzi z tym synem?!

— Uspokój się. Zaraz ci wszystko wyjaśnię.

— Jak mam się uspokoić?! Ty na moim miejscu byłbyś spokojny?! — podniosłem głos. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć.

— Siadaj. Musimy pogadać — rozkazał.

Zrezygnowany opadłem na krzesło. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, ani jak się zachować. Cała ta sytuacja była na maksa pojebana.

— Jak dużo słyszałeś? — Igor spojrzał na mnie smutno, siadając naprzeciwko mnie.

— Dużo. Wystarczająco dużo — mruknąłem. — Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś do kurwy?! Całe życie byłem okłamywany!

— To nie tak...

— A jak? Ja myślałem, że mogę ci ufać. A ty tymczasem ukrywałeś przede mną coś takiego?

— Możesz mi ufać... Zrozum, że ta sytuacja jest dużo bardziej popieprzona niż może ci się wydawać.

— Owszem. Jest  popieprzona. Jak mogłeś mi to zrobić?

— To głównie była decyzja twojej matki. Zrozum.

— Od kiedy ty jej tak słuchasz?! Nie masz własnego rozumu, do kurwy?! — Miałem serdecznie dość tej rozmowy, naprawdę. Po prostu chciałem się obudzić z tego jebanego snu. Ale tak się oczywiście nie stało. Byłoby zbyt pięknie.

— Nie chciałem robić nic wbrew jej woli — westchnął głośno. Kątem oka spojrzałem na Olę, która z niepokojem wpatrywała się w męża. — Chciała, żeby to Kornel był dla ciebie takim prawdziwym ojcem. Na początku nawet nie powiedziała mi o tobie. Gdyby nie to, jak bardzo podobny do mnie byłeś, pewnie nadal by to przede mną ukrywała.

— Idę do domu — mruknąłem, wstając i skierowałem się w stronę wyjścia z mieszkania.

— Kuba, czekaj — Słyszałem, że Igor ruszył za mną, jednak się nie zatrzymałem. Musiałem to przemyśleć. Tego było za dużo, jak na jeden wieczór. — Stój do cholery.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz