2️⃣ 24. Chcę, żeby miała jak najlepsze dzieciństwo

1.8K 129 16
                                    

Adrian

— Jak cudownie, że ktoś się zainteresował, gdzie jestem — mruknął Igor, wchodząc do mieszkania. W końcu. Po dwóch dniach. Nieźle się zabawił.

— Już miałem policję wzywać! — Byłem na niego wściekły. — Z tysiąc razy dzwoniłem do kurwy! Po cholerę ci ten telefon skoro i tak nie umiesz go odebrać?!

— Byłem w szpitalu. — Usiadł na kanapie obok mnie.

— Co znowu odwaliłeś? I co ci się stało w policzek? — spytałem, dostrzegając podłużną ranę pod okiem.

— Twoja laska zajebała mi pierścionkiem. A jakaś kurwa w klubie dosypała mi do whiskey amfy i prochów na sen — westchnął. Przyjrzałem mu się uważnie.

— Czemu ty zawsze pakujesz się w kłopoty? Tak ciężko siedzieć na dupie w mieszkaniu? Przecież ta amfa mogła ci bardziej zaszkodzić. Wiesz jaka jest twoja sytuacja. Po cholerę poszedłeś do tego klubu?

— To dość skomplikowane — mruknął. — Pomagałem Karolowi.

— Żartujesz prawda? Przecież miałeś z tym skończyć.

— To nie tak. Nie miałem nic sprzedawać. Miałem jedynie pomóc znaleźć mu Angelę. Okradła go. A, że ja też chciałem jakoś się na niej zemścić, zgodziłem się. Wiedziałeś, że od dłuższego czasu pracowała w klubie?

Angela? W klubie? To niemożliwe. Igor musiał się mylić. Przecież wieczorami zazwyczaj była w domu. No chyba, że spotykała się ze znajomymi. Ale i tak nie zdarzało się to zbyt często.

— To niemożliwe, żeby pracowała, kiedy siedziała ze mną w mieszkaniu. — Spojrzałem na szatyna. — Chyba, że zaczęła, kiedy leżałem w szpitalu.

— Już nie będzie z nią problemu. Policja ją zabrała.

— Co?! — Uniosłem brwi z zaskoczenia. — Igor, ona jest w ciąży. A to może być moje dziecko. Nie powinna się stresować.

— Ty jej jeszcze bronisz? Zapomniałeś już co nam zrobiła? Adrian, ja przez nią mogłem iść siedzieć. Musisz o niej w końcu zapomnieć. Ta laska owinęła sobie ciebie wokół palca. Nie możesz wybaczać jej wszystkiego, stary.

— Nie wybaczam. Ale jeśli jest to moje dziecko, to chcę żeby urodziło się zdrowe. Chuj, że nie będę mógł go wychowywać — mruknąłem. — Igor... Obiecasz mi coś?

— O co chodzi?

— Obiecaj mi, że jeśli rzeczywiście będzie to moja córka, to się nią zaopiekujesz. — Zamrugałem parokrotnie aby odpędzić łzy. — Wiem, że nienawidzisz Angeli. Ale pomóż jej. Nie dla niej, a dla tej małej istotki. Chcę żeby miała jak najlepsze dzieciństwo. Zrób to dla mnie. Proszę.

Igor

— Obiecuję — odparłem, patrząc na bruneta. Wyglądał na całkowicie rozbitego. Naprawdę się o niego martwiłem. Chciałem mu jakoś pomóc, ale za chuja, nie wiedziałem jak.

— A, jeszcze jedno — rzucił cicho. — Nie odwołuj najbliższych koncertów. Chcę je z tobą zagrać. Póki jeszcze mogę, nie zamierzam z tego rezygnować.

— Um.. Jasne. Skoro tego chcesz.

— A ty nie?

I tu mnie miał. To, że nadal chciał koncertować było dla mnie naprawdę wspaniałą wiadomością. Szczerze mówiąc, to zaczynało mi tego trochę brakować.

Co ja zrobię bez Adriana?

— Nie robisz tego ze względu na mnie, prawda?

— Nie. — Uśmiechnął się lekko. — Brakuje mi tego tak samo, jak i tobie, Igor. Potrzebuję takiego oderwania od tego wszystkiego. A scena może mi to zapewnić.

— Rozumiem.

— Nadal nie mogę uwierzyć, że to wszystko ma się tak po prostu skończyć — wyszeptał, patrząc w okno. Było mi go cholernie żal. Zrobiłbym wszystko, żeby go uratować. Przecież ja nie dam sobie rady bez niego. Odkąd pamiętam, Adrian był przy mnie. To nie mogło tak po prostu się zmienić. — Wiesz, że cały czas liczę na to, że w końcu się obudzę i to wszystko okaże się być nieprawdą? Zwykłym snem?

— Też bym tego chciał. Jak cholera — wyznałem szczerze.

— Najbardziej boję się momentu umierania. Myślisz, że to boli? Czy po prostu nagle przestaje się wszystko czuć? — Spojrzał na mnie smutno.

— Sądzę, że najpierw trochę boli. A potem powoli tracisz czucie, aż w końcu nie czujesz nic — odparłem. Nie odpowiadały mi takie tematy. Nie chciałem żeby on umarł do cholery! A gadki o śmieci nie poprawiały mojego nastroju.

— Dobra. Nie gadajmy o tym — mruknął po chwili. — Co jest między tobą, a Izą?

Zaskoczyła mnie ta nagła zmiana tematu. I to akurat na wyjątkowo niewygodny temat. Ale trudno. Tak bywa.

— Nic — westchnąłem. — Łączy nas tylko Kuba. Powiedzmy, że się przyjaźnimy. W końcu ona ma faceta. Aktualnie jestem uczynnym wujkiem, który co jakiś czas zajmuje się młodym.

— Zamierzacie mu kiedyś powiedzieć?

— To zależy od Izki. Ale wątpię by chciała, żeby Kuba poznał prawdę. Wychowuje go z tą blond żyrafą i taki układ chyba im pasuje.

— Wiesz, że potem może być gorzej to ukrywać? Kiedy będzie starszy na pewno zacznie coś podejrzewać.

— Na razie nie myślę o tym co będzie potem, Adi. Cieszę się, że mam go teraz. Tyle dobrego, że nie próbują mi go całkowicie odebrać. Odizolować go ode mnie. Wtedy byłoby dużo gorzej.

— Czyli zamierzasz bawić się w wujka Igora? Do czasu aż Iza nie zdecyduje się na powiedzenie prawdy?

— Jeśli tylko to mogę zrobić... Będę wujkiem. — Uśmiechnąłem się lekko. Dołowała mnie nieco ta sytuacja. Prawda, chciałem żeby Kuba wiedział, że jestem jego ojcem. To naprawdę wspaniałe dziecko.

Oby tylko nie poszedł w ślady tatusia...

* * *

— Siema stary — rzuciłem do telefonu. — Wiem, że wracacie dopiero za dwa dni, ale musimy ustalić szczegóły koncertu.

Jakiego koncertu? Zamknij się! rzucił do kogoś obok, najpewniej do Kacpra.

— Piątkowego. W Poznaniu.

W sensie, że mam go odwołać?

— Nie — westchnąłem, opierając się o szafkę. — Zagramy go. Ja i Adrian.

To Adrian nie leży w szpitalu?

Damn... Oni jeszcze nic nie wiedzą. Taki ze mnie przyjaciel, że nic nie powiedziałem.

Jesteś tam?

— Tak, jestem — otrząsnąłem się. — Nie jest już w szpitalu. Wyszedł kilka dni temu.

I nikt łaskawie do nas nie zadzwonił?! Nie dość, że nie odbieracie telefonów, to jeszcze łaska poinformować o czymkolwiek? oburzył się. — Co z nim?

— Nie uzyskał remisji — odparłem cicho, bawiąc się łańcuszkiem na mojej szyi. — Zostały mu jakieś trzy miesiące.

Jak to? Przecież miało być dobrze.

— Tak mówili. Ale nie oszukujmy się Dawid, od początku było nie najlepiej. Chemia nie pomogła.

Nie wiem, czy Adrian na scenie to dobry pomysł. Pamiętaj, że on nadal jest chory mówił ciszej, jakby nadal był w szoku po tym co usłyszał. Zresztą mu się nie dziwię. Dla każdego z nas to okropna wiadomość.

— Pamiętam. Ale on sam wyskoczył z tym pomysłem. Stwierdził, że póki może, to chcę grać te koncerty.

Skoro tego chce... Nie będziemy mu tego zabraniać. Jutro wrócimy z Kacprem do Warszawy. Obgadamy wszystkie szczegóły razem.

— Jasne. Cześć. — Rozłączyłem się i wszedłem w ikonkę Instagrama. Nagrałem wiadomość dla fanów, że piątkowy koncert w Poznaniu jednak się odbędzie. Miałem przeczucie, że pojawi się dużo ludzi.

Nie mogłem się już doczekać...

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz