2️⃣ 26. W rzeczywistości to bardzo miły chłopak

1.7K 133 44
                                    

Igor

— Igor! Ty kurwo jebana, gdzie jest mój szampon?! — usłyszałem dobiegający z łazienki krzyk Borowskiego. Brzmiał na nieźle wkurzonego.

— Wydaje mi się, że mógł się wylać podczas mojego ostatniego prysznica!

— Zapierdolę cię chuju!

Ups...

No wylał się, no... Ale nie ma podstaw, żeby oskarżać o to mnie. To nie ja rzuciłem go, niewiadomo gdzie. Dobra, może ja. Ale i tak jestem niewinny.

— Wytłumacz mi, dlaczego do chuja, używasz mojego szamponu? — Borowski pojawił się przedemną w samych dresach.

— Do włosów, a nie do chuja. — uśmiechnąłem się. — Mój przyjaciel potrzebuje czegoś lepszego niż jakiegoś taniego szamponu. To po pierwsze. A po drugie, mój mi się skończył. A potem twój się wylał. Więc teraz nie ma żadnego.

— Wiesz co? Nie zauważyłem — prychnął. — Zapierdalaj teraz do sklepu po szampon!

— Co ty okres masz? — mruknąłem, wstając z kanapy. Bądź, co bądź ja też potrzebowałem tego szamponu.

— Tekst z gimnazjum? Wyjątkowo twórcze... Chociaż na ciebie to i tak dużo. Normalnie Nobla powinieneś dostać. — Położył się na kanapie, uśmiechając pod nosem.

— Czyli, że ja mam zapierdalać do sklepu, a ty będziesz sobie wygodnie leżał?

— Niekoniecznie. Może się prześpie. A z twojej strony nic się nie zmieniło. Masz dziesięć minut i widzę cię tu z szamponem.

— Jeb się Borowski — mruknąłem, zabierając z szafki portfel i telefon, a do kieszeni bluzy wrzuciłem zabraną Adrianowi paczkę Malboro. On i tak nie może palić, więc po co mają się zmarnować?

Ja też nie mogę palić...

Cicho siedź.

I znowu gadam sam ze sobą. Jakby moje drugie ja miało mnie dość i próbowało zwrócić na siebie uwagę. Coraz bardziej zastanawiałem się nad wizytą u specjalisty. Serio.

Ruszyłem przed siebie odpalając papierosa i zakładając na nos okulary. Tęskniłem za tym.

Dostrzegłem grupę nastolatków siedzących na ławce i palących te całe e-pety. Gówno totalne. Jak można palić coś takiego? Nic nie zastąpi moich kochanych Malboro.

Bawiło mnie ich zachowanie. Dwóch chłopaków, mających tak na oko z piętnaście lat, próbowało popisać się przed laskami, robiąc kółka z dymu. Te laski też wyglądały jakby im czegoś brakowało. Gówniary, a tapetę z ich twarzy byłoby można szpachelką zbierać. Rozumiem wszystko ale to już naprawdę jest przesada. Jeszcze trochę i zaczną pieprzyć się na ulicy.

Wyrzuciłem niedopałek i wszedłem do sklepu. Od razu skierowałem się do działu z kosmetykami w celu znalezienia odpowiedniego szamponu.

— Dzień dobry, Igorku. — Obok mnie pojawiła się uśmiechnięta, starsza kobieta. Kobieta, która w zasadzie uratowała mi życie. Wspaniała osoba.

—  Witam Panią. — Odwzajemniłem jej uśmiech. —  Jak tam zdrówko?

— A dobrze, dobrze. A u ciebie? Już wszystko dobrze?

— Tak. Muszę się pilnować ale już wszystko w porządku.

— To dobrze. Cieszę się, że wszystko jakoś ci się ułożyło. Poznaj moją wnuczkę. Ola! — zawołała.

Po chwili pojawiła się obok niej młoda blondynka. Ta jebana suka z klubu. Nie wierzę.

— My już się znamy — mruknąłem, przypatrując się dziewczynie. Byłem wściekły. Jak taka cudowna kobieta, mogła mieć taką wnuczkę?

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz