19. Trafił do nas zbyt późno

3.4K 192 40
                                    

Igor

— Zrozum, że się martwię — rzucił cicho.

Widząc, jak bardzo go zawiodłem, poczułem ukłucie w sercu wywołane poczuciem winy. Źle zrobiłem. Bardzo źle. Aż dziwne, że on nadal tutaj jest. Taki przyjaciel to prawdziwy skarb.

Przyjrzałem się dokładniej brunetowi. Muszę przyznać, że Wiktoria miała trochę racji, mówiąc, że go niszczę. Adrian wyglądał inaczej. Na pewno znacznie schudł. Bluza, która jakiś czas temu była na niego za mała, teraz na nim wisiała. Cienie pod oczami i za długie włosy też dawały do myślenia. Był przeraźliwie blady, wyglądał na wykończonego.

To moja wina...

— Jutro wpadną chłopaki — oznajmił. — Musimy poważnie porozmawiać Igor. Ja nie wiem co się z tobą dzieje.

Też chciałbym to wiedzieć.

— Rozumiem, że masz problemy — kontynuował. — Nie mamy pieniędzy na te długi i w ogóle.  Ale to nie oznacza, że masz tak się zachowywać. Od prochów możesz umrzeć. Nie wolno ci tego brać, rozumiesz?

Czy on płakał?

— Tak, wiem — mruknąłem. — Ja... Za dużo tego wszystkiego na raz.

— Masz mnie. Masz chłopaków. Zawsze możesz na nas liczyć. Zawsze ci pomożemy — zapewnił.

— Nie mogę was wiecznie zadręczać swoimi problemami. Wystarczy, że ciebie w to wciągnąłem — zauważyłem.

— Igor... — ułożył dłoń na moim ramieniu. — Powinieneś nas w to wciągnąć, żebyśmy mogli ci pomóc, rozumiesz? Inaczej na pewno nie damy sobie rady.

— I tak nie damy — westchnąłem zrezygnowany.

— Co się z tobą dzieje Igor? Nie jesteś sobą.

Sam chciałbym wiedzieć, co się ze mną dzieje. Coś się zmieniło. Już nie umiem podchodzić do życia tak, jak kiedyś. Za bardzo przejmuję się tym wszystkim. Innymi słowy, robi się ze mnie zwykła pizda.

— Prześpijmy się — zaproponowałem, widząc, jak bardzo zmęczony jest. Wyglądał fatalnie. — Rano porozmawiamy na spokojnie.

— Niech będzie — wzruszył ramionami, przyglądając mi się podejrzliwie. — Jesteś pewien, że mogę zostawić cię samego?

Nie ufał mi już tak jak jakiś czas temu.

— Możesz — zapewniłem. — Obiecuję, że nic nie odwalę.

— Dobrze — skinął głową. — Dobranoc — dodał, po czym opuścił pokój, trzaskając drzwiami.

Wyjąłem z kieszeni telefon i torebkę z tabletką. Nie mogłem jej wziąć. Obiecałem. Nie mogłem zawieść go po raz kolejny. Tego na pewno już by mi nie wybaczył.

Schowałem narkotyk pod poduszkę, licząc na to, że Borowski jej nie znajdzie. Chyba nie będzie przeszukiwał mi pokoju? Chociaż... Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, nie było to niemożliwe.

Położyłem się, układając ręce pod głową. Cały czas myślałem o tym, co się wydarzyło. Czy żałowałem tego, że wziąłem? Z jednej strony tak. Zawiodłem wszystkich, nawet siebie. Jednak z drugiej strony, chociaż na chwilę udało mi się uciec od problemów. Nieważne, że trwało to tak krótko. Udało się. I to się liczy.

Co ja pierdolę...

Muszę się ogarnąć. Mój najbliższy i najbardziej zaufany przyjaciel cierpi z mojej winy. Kiedy dostrzegłem dziś łzy w jego oczach, coś we mnie pękło.  Musiałem coś z tym zrobić. Nie mogłem patrzeć, jak dalej się niszczy. I to przeze mnie.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz