3️⃣ 36. Każda z was w jakiś sposób zjebała

1.2K 113 33
                                    

Dwa dni później

Igor

Kiedy otworzyłem oczy, od razu oślepiło mnie intensywne światło, tuż nad moją głową. Charakterystyczny, okropny zapach, od razu uświadomił mi, że jestem w szpitalu. Wszystko zaczęło do mnie nagle wracać. Rozmowa z Kubą. Poślizg. Huk. Dźwięk klaksonów. Zakrwawiona głowa Kuby...

Usztywnienie całej mojej szyji, zdecydowanie utrudniało mi jakikolwiek ruch. Szczerze mówiąc bolało mi dosłownie wszystko. A fakt, że nie wiem, w jakim stanie jest Kuba, nie poprawiał mojego samopoczucia.

— O, obudził się już pan. — Usłyszałem damski głos. Po chwili w polu mojego widzenia, pojawiła się młoda kobieta w białym stroju.

— Jak widać — wychrypiałem. Sam nie poznałem swojego głosu. Masakra.

— Pójdę po lekarza.

Wyszła z sali. A ja znowu zostałem sam. Tylko ja i to okropne, białe światło, świecące mi prosto w oczy. No co za kurestwo.

— Jak się pan czuje? — Usłyszałem męski głos.

— Dobrze. — Skłamałem. Czułem się chujowo. Ale najpierw ważniejsze rzeczy. — Co z Kubą?

— Kim?

— Kuba. Mój syn. Też brał udział w tym wypadku.

— Ach, tak. — Zmarszczył czoło. — Chłopak leży na OIOM-ie. Jego stan trochę się poprawił, jednak nadal musi być objęty szczególną opieką. W każdej chwili może nastąpić ponowne zagrożenie życia.

— Kurwa — zakląłem. Co ja najlepszego odwaliłem? Powinienem był uważać jak jeżdżę. To ja spowodowałem ten wypadek. Mogłem nas zabić. Mogłem zabić Kubę. Jeśli coś mu się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę. Przenigdy.

— Pański przyjaciel jest tutaj — rzucił. — Chciałby pan z nim porozmawiać? Czy nie czuje się pan jeszcze na siłach?

— Niech wejdzie — poleciłem.

— W porządku. Ale nie na długo. Potem musimy wykonać panu jeszcze kilka badań.

— Rozumiem.

Mężczyzna wyszedł z sali, a po chwili obok mnie pojawił się Dawid. Wyglądał na wykończonego, niewykluczone, że siedział w szpitalu przez cały ten czas.

— Jak się czujesz? — spytał cicho.

— Zapewne tak, jak wyglądam.

— Aż tak źle? — Uniósł brew.

— Okropnie. Boli mnie wszystko. Dosłownie — westchnąłem. — Ja... Ja nie wiem, jak mogłem dopuścić do czegoś takiego. Kuba przeze mnie mógł zginąć. Ja... To był wypadek — głos mi się załamał. — Było ślisko, straciłem panowanie...

— Spokojnie — przerwał mi, kładąc dłoń na moim ramieniu. — Wszyscy doskonale wiemy, że to był wypadek. To nie jest twoja wina Igor.

— Właśnie, że moja — wyszeptałem. — To ja kierowałem. Ja nie uważałem. Gdybym się skupił na drodze, do niczego by nie doszło, Dawid.

— Stary... Dlaczego ty obwiniasz siebie o wszystko co złe?

— Tutaj się myślisz. Ja nie obwiniam siebie o wszystko, co złe. Tylko o to, co faktycznie wydarzyło się z mojej winy.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz