2️⃣ 36. Ja jestem klientem, ty sprzedawcą

1.7K 135 44
                                    

Igor

Igor... Adrian nie żyje.

Kiedy usłyszałem te słowa, nogi się pode mną ugięły. Osunąłem się po ścianie na podłogę. To musiało być jakieś nieporozumienie.

— Żartujesz, prawda? — rzuciłem, czując łzy na swoich policzkach. — Błagam, powiedz, że żartujesz.

Chciałbym.

— Kurwa mać! — zakląłem rzucając telefonem o ścianę naprzeciwko.

To nie mogła być prawda. Nie wierzyłem w to. Przecież miał mieć jeszcze trochę czasu. To nie miało się skończyć tak nagle. Nie dzisiaj.

— Co ty odwalasz? — W drzwiach od salonu pojawiła się Iza. Spojrzała na mnie zaniepokojona, po czym podeszła bliżej i ukucnęła obok mnie. — Igor, co się dzieje? Dlaczego ty płaczesz?

— On n...nie żyje — załkałem. Nie mogłem przestać płakać, nie mogłem się opanować. Przecież to nie mógł być koniec. — Adrian nie żyje...

— O Boże... — Zakryła usta dłonią, a w jej oczach dostrzegłem łzy. Uklęknęła i przytuliła mnie mocno.

Nie byłem w stanie wykonać najmniejszego ruchu. Wszystko się skończyło. Adriana już nie ma. Jak to możliwe? Przecież dopiero z nim rozmawiałem. Czuł się dobrze. Proszę, powiedzcie, że to jakiś jebany sen, z którego zaraz się obudzę. Błagam.

— Muszę tam jechać — wyszeptałem, odsuwając się od dziewczyny.

— Nie puszczę cię samego w takim stanie. Zawiozę cię.

Dziewczyna zniknęła w salonie. Nadal siedziałem na tej nieszczęsnej podłodze, wpatrując się w ścianę. Dlaczego już teraz? Dlaczego tak szybko? Minął zaledwie tydzień. Nie trzy. I czemu to kurwa aż tak bardzo boli?

* * *

— Igor! — Zapłakana Angela podbiegła do mnie i mocno się do mnie przytuliła. Chłopaki też tu byli. Nie wyglądali najlepiej.

Odsunąłem od siebie szatynkę i zajrzałem do sali, gdzie stało puste już łóżko. W tej chwili byłem gotowy oddać wszystko, aby brunet pojawił się obok mnie. Chciałbym żeby to wszystko okazało się popieprzonym snem, z którego zaraz się obudzę. Naprawdę. O niczym innym nie marzyłem.

Ignorując pytania przyjaciół, odwróciłem się i szybkim krokiem ruszyłem w stronę wyjścia ze szpitala. Teraz tylko jedna osoba mogła mi pomóc. Tylko jedna rzecz.

Ruszyłem pieszo w odpowiednim kierunku. Jak się czułem? Byłem załamany. To wszystko teraz stało się pozbawione sensu. Przez cały czas wierzyłem, że Adrian z tego wyjdzie. Wmawiałem sobie, że wszystko będzie dobrze. A tymczasem to już koniec. Nie ma już nic. Nie ma Adriana. Nie ma człowieka, który był przy mnie zawsze. Teraz jestem już całkiem sam. Jaki jest sens życia w samotności?

Po kilkunastu minutach dotarłem pod odpowiedni klub. Wszedłem do środka i ucieszyłem się widząc tam Karola.

— Igor? — Spojrzał na mnie zaskoczony. — Co ty tu robisz? Co się stało?

— Sprzedaj mi coś. Coś mocnego — poprosiłem, próbując się przy nim nie rozpłakać.

— Nie mogę. Wiesz, że nie wolno ci ćpać, Igor. Adrian by mnie zajebał, gdybym ci sprzedał.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz