Igor
— Ile razy mam powtarzać, że jestem niewinny?! — Spojrzałem na blondyna siedzącego naprzeciwko mnie.
— Słuchaj mnie teraz uważnie — rzucił ostro. — W twoim mieszkaniu znaleziono dziesięć gram amfetaminy. Za to możemy cię przymknąć.
— Nie możecie mi udowodnić, że była moja!
— Wystarczy, że była w twoim mieszkaniu.
— Bądź człowiekiem — westchnąłem zrezygnowany. — Ktoś próbuje mnie wrobić. Ta amfa nie była moja. Nie mogę brać. Możecie to sprawdzić.
— Nie musiała być przeznaczona dla ciebie. Miałeś już przygodę z dilowaniem, prawda? Igor Bugajczyk, lat szesnaście, zatrzymany za rozprowadzanie marihuany na terenie liceum. Wyrok zawieszono, ale to nie oznacza, że go nie było.
— Żałuję tego co robiłem w przeszłości, okej? To nie znaczy, że nadal to robię do kurwy nędzy.
— Może robisz, może nie — Wzruszył ramionami.
Co za uparty człowiek... Czemu nikt nie może mi uwierzyć?
Musiałem stąd wyjść jak najszybciej. Powinienem być teraz przy Adrianie. Dzisiaj miał dostać wyniki... Na pewno cholernie się stresował. A ja zamiast mu pomagać, siedzę z jakimś zjebanym psem.
— Co teraz zamierzacie ze mną zrobić? — rzuciłem.
— Zatrzymamy cię u nas przez czterdzieści osiem godzin. Możesz skontaktować się z prawnikiem, jeśli chcesz. Po tym czasie, jeżeli nie uda się udowodnić twojej rzekomej niewinności, czeka cię proces. Zabierzcie go.
Pozwoliłem dwójce mężczyzn wyprowadzić się z pokoju i zaprowadzić do innego pomieszczenia. Kiedy zamknęli za sobą drzwi, osunąłem się po ścianie zrezygnowany.
Byłem załamany. Co ja takiego zrobiłem, że ktoś wpakował mnie w takie gówno? Ewidentnie komuś bardzo zależało na tym, aby mnie zniszczyć. Tylko kurwa dlaczego?
Musiałem się stąd wydostać. Teraz. Jak najszybciej musiałem się dostać do szpitala. Miałem złe przeczucia, jeśli chodzi o Adriana. Nie powinien być sam.
Kątem oka dostrzegłem wygiętą blaszkę przy oparciu krzesła stojącego pod oknem. Złapałem za brzeg i, o dziwo, z łatwością udało mi się ją oderwać.
To, co chciałem zrobić było cholernie głupie i byłem tego całkowicie świadomy. Jednak musiałem dostać się do szpitala. Poza tym ktoś musi mnie z tego wyciągnąć. Musiałem znaleźć osobę, która podrzuciła mi tą amfę. Przecież kurwa nie pojawiła się znikąd!
Zanim zdążyłem dokładnie przemyśleć całą tą sprawę, usłyszałem kroki na korytarzu. Niewiele myśląc, za pomocą blaszki wykonałem trzy głębsze cięcia na nadgarstku.
Jesteś idiotą.
To było jedyne wyjście.
I tak jesteś idiotą.
I znowu to samo.
— Co ty odpierdalasz?! — Do sali wbiegł jeden z policjantów. — Pojebało cię Bugajczyk?
Wyjął z kieszeni telefon i wezwał pogotowie. Plan wypalił. Ale chyba przesadziłem z głębokością. Krew wpływała z ran niczym małe wodospady.
Jestem wyjątkowo wielkim idiotą...
Po kilku minutach podbiegło do mnie dwóch ratowników.
— Zabieramy go — rzucił jeden, owijając moją rękę bandażem. — Trzeba będzie szyć.
Zabrali mnie do karetki. Było mi cholernie słabo, jednak byłem jeszcze na tyle przytomny, żeby orientować się co się dzieje.
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanfictionCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...