Tydzień później
Igor
— Cholera jasna! — zakląłem, czując jak coś uderza w tył mojego samochodu. Zjechałem na pobocze i dostrzegłem ogromne wgniecenie z prawej strony. Moje dziecko...
Najgorsze było to, że sprawca gdzieś się ulotnił. Zajebiście. Lepiej być po prostu nie mogło.
Wróciłem do samochodu i z piskiem opon ruszyłem w kierunku odpowiedniego bloku. Jak na moje nieszczęście, po drodze musiała być oczywiście kontrola. No po prostu dzień idealny.
Otworzyłem szybę, kiedy obok samochodu pojawił się starszy policjant.
— Dokumenty poproszę — rzucił.
Wyjąłem portfel i podałem mu odpowiednie przedmioty.
— Nie uważa Pan, że trochę za duża prędkość była, panie Igorze? — mruknął, podając mi ustnik do alkomatu. Odpakowałem przedmiot i zamocowałem do urządzenia, po czym dmuchnąłem. — Trzeźwość w porządku. Więc skąd takie przekroczenie?
— Spieszę się na urodziny syna, a jakiś debil rozjebał mi cały tył — rzuciłem. Byłem zajebiście wściekły. Co jeszcze się zjebie?
— To nie upoważnia cię do jechania z taką prędkością, chłopcze. Sto dwadzieścia przy ograniczeniu do siedemdziesięciu. Zdecydowanie za dużo. Mandacik się szykuje.
— Ile?
— Biorąc pod uwagę to, że ten tył naprawdę nie wygląda najlepiej, stówka. I jeden punkt.
— Zajebiście — mruknąłem.
— Wyrażaj się młody człowieku — Kim on do chuja był, że mnie pouczał? — Przyjmujesz mandat?
— Tak — westchnąłem. Innego wyjścia nie miałem. I tak miałem problemy z policją. Więcej ich nie potrzebowałem.
Zabrałem od mężczyzny moje dokumenty oraz ten nieszczęsny mandat i wrzuciłem wszystko do portfela. Zerknąłem na wyświetlacz telefonu. Zostało mi pięć minut. Damn... Przecież ja na pewno się spóźnię.
Przez korki, na miejsce dotarłem dopiero po dwudziestu minutach. Kolejny raz spóźniony. Iza mnie kiedyś za to zabije.
Wbiegłem na odpowiednie piętro i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi wcześniej wspomniana blondynka. Wyglądała olśniewająco. Jasna sukienka do kolan z niezbyt dużym, jednak odsłaniającym to i owo, dekoltem. Włosy upięła w wysokiego koka. Nic dziwnego, że przez tyle czasu tak bardzo mi się podobała...
— Bugajczyk jak zwykle spóźniony — mruknęła zirytowana. — Myślałam, że już wcale się nie pojawisz.
— Byłbym wcześniej. Naprawdę. Ale najpierw ktoś rozwalił mi pół auta, potem zatrzymała mnie policja, a potem jeszcze były korki — wyjaśniłem, podając jej prezent dla Kuby.
— Przynajmniej nie masz dresu. — Uśmiechnęła się. Rzeczywiście. W końcu to urodziny Kuby. Dlatego zdecydowałem się na ciemne dżinsy i koszulę. Nie mój styl, ale bardziej pasował do takiej okazji. — Są tutaj rodzice Kornela, więc zachowuj się. I pamiętaj, że to Kornel jest ojcem. Ty jesteś tylko dobrym znajomym, który jest bardzo związany z naszą rodziną.
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanfictionCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...