2️⃣ 18. Nie masz prawa nazywać się facetem, Bugajczyk.

1.9K 129 18
                                    

Igor

— Paliłeś — stwierdził Borowski, kiedy usiadłem na krześle obok jego łóżka. — A nie wolno ci.

— Owszem. Paliłem — przyznałem, uważnie mu się przyglądając. Słowa lekarki cały czas rozbrzmiewały w mojej głowie niczym echo. Nie mogłem przyjąć tego wszystkiego do wiadomości. On nie mógł umrzeć...

— Nigdy nie przestałeś, prawda?

— Ograniczyłem. Nie umiem tego tak całkowicie rzucić — wyznałem. — Uzależnienia nie da się tak łatwo wyzbyć.

Atmosfera panującą między nami była tak gęsta, że można było ją nożem kroić. Przez moment zastanawiałem się, czy powiedzieć Adrianowi o tym, że Angela tu była. Po chwili jednak zrezygnowałem z tego pomysłu. Nie będę go jeszcze bardziej denerwować. Potrzebuje teraz dużo spokoju.

— Jesteś zły? — spytał po chwili, przyglądając mi się uważnie.

— Nie. Owszem, byłem lekko zdenerwowany ale już mi przeszło. — Uśmiechnąłem się do niego. Na jego twarzy pojawiła się wyraźna ulga.

— Wiesz na co mam teraz ochotę? — spytał. Spojrzałem na niego pytająco. — Na porządnego bucha.

Zaśmialiśmy się równocześnie. W zasadzie sam bym zapalił. Ale wtedy na sto procent trafię do szpitala. A tego zdecydowanie wolałbym uniknąć.

— Jest źle, prawda? — upewnił się, przyglądając się swoim dłonią.

— Czemu tak myślisz?

— Widzę, że coś jest nie tak. Nikt mi nic nie mówi. Powtarzają w kółko, że będzie dobrze, tylko muszę w to wierzyć. I tak przez cały czas. Przecież kurwa wiem, że czuję się coraz gorzej.

— Próbowałeś o tym rozmawiać z tą lekarką?

— Powtarza ciągle, że to jeszcze nie koniec leczenia i, że mam być dobrej myśli. Wkurwia mnie to już. Chyba mam prawo widzieć co się dzieje z moim zdrowiem?

— Nie rozmawiałem z nią — skłamałem. — Jak czegoś się dowiem, to od razu ci powiem.

— Ja nie chcę umierać, Igor. — Spojrzał na mnie z żalem.

— Nie umrzesz. Będziesz użerał się ze mną do usranej starości. — Posłałem mu wymuszony uśmiech. Sam nie umiałem sobie wyobrazić, co będzie, jeśli go zabraknie. Wolałem nawet nie myśleć o tym, jak on czuł się z tym wszystkim.

— Boję się. Jak cholera.

— Nie wątpię. Ale bądź dobrej myśli. Chemia powinna ci jakoś pomóc. Jeszcze trochę i znowu będziemy skakać po scenie.

Uśmiechnął się lekko. Widziałem, że brakuje mu koncertów. Zarówno dla mnie, jak i dla Borowskiego, scena mogłaby być drugim domem. Krzyki fanów... Ta energia na koncertach... Naprawdę za tym tęskniłem. Jednak bez Adriana obok, to nie byłoby to samo.

Wyjąłem z kieszeni dzwoniący telefon. Westchnąłem widząc zdjęcie blondynki, jednak po chwili odebrałem.

Igor?! — zaczęła drżącym głosem.

— Ty płaczesz? Co się stało?

Kuba jest w szpitalu —  załkała.

— Co?! Dlaczego?! — Byłem przerażony. W końcu to mój syn, do cholery.

Dostał jakichś duszności, nie wiem co się dzieje... Mógłbyś tu przyjechać?

— Która sala?

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz