Adrian
Naprawdę martwił mnie stan Igora. Płacz, krzyki przez sen... To nie było do niego podobne. Mimo to, nie mogłem siedzieć w jego pokoju wbrew jego woli. Miał prawo do prywatności.
Najgorsze jest to, że nawet jeśli będzie potrzebował pomocy, to o tym nie powie. Igor jest cholernie skryty, wszystko trzeba od niego wyciągać siłą. A to zdecydowanie nie ułatwia komunikowania się z nim.
Muszę przyznać, iż strasznie zawiodłem się na Wiktorii. Okej, może i od razu czułem, że ta laska coś ukrywa, jednak w życiu nie spodziewałbym się, że gra na dwa fronty, Jak można aż tak skrzywdzić chłopaka, który naprawdę się zakochał? Trzeba być naprawdę bezduszną istotą.
— Igor, śniadanie! — zawołałem, układając naleśniki na talerzu. Miałem nadzieję, że chociaż trochę poprawi mu to humor. Naprawdę się starałem, nie ściemniam.
— Nie jestem głodny — zapewnił półprzytomny szatyn, który właśnie pojawił się w drzwiach.
— Spałeś coś? — przyjrzałem mu się podejrzliwie.
— Taaak — przeciągnął, opadając na jedno z krzeseł. Kłamał. To było tak oczywiste, jak to, że słońce jest na niebie.
— Naleśników nie zjesz? — uśmiechnąłem się lekko, stawiając przed nim talerz i kubek z kawą. — Z nutellą? Przecież to twoje ulubione.
— Daj mi spokój, Adrian — mruknął niechętnie, upijając trochę cieczy.
Cały czas siedzieliśmy w ciszy, pijąc swoje gorące napoje. Po chwili jednak Igor zdecydował się na zjedzenie swojego posiłku. Widząc to, uśmiechnąłem się lekko. Czyli jednak moja praca nie poszła na marne.
— Zbieraj chłopaków — rzucił nagle, wstając na równe nogi. — Jedziemy do studia. W końcu płyta sama się nie nagra.
Dobra, przyznaję, zaskoczył mnie. Jednak coś takiego powinno dobrze mu zrobić. Na pewno lepsze to, niż siedzenie w domu i użalanie się nad sobą.
×××
Igor
Chcę latać zbyt wysoko, grawitacja trzyma mnie
Przyglądać się obłokom chciałbym, lecz odczuwam lęk
I biegnę dalej, dalej biegnę w przód, a jednak wstecz
I nie chcę wcale, wcale nie chcę, ale jednak chcę
I szwendam się po nocach, leżąc przybity w łóżku
Tak bez zmian zmieniam lokal, wciąż przy tym samym kuflu
Mam ślady łez na oczach, sucho pod powiekami
Mój blady cień ma focha, zostawił mnie z myślamiNie jestem dobrym chłopcem i nie czuję się tym złym
Maluję autoportret, myśli zakłócają sny
Coś mówi, że dorosłem, pragnę, lecz się boję zmian
Wszystko jest takie proste, żyjąc tak jak Piotruś PanPiotruś Pan, Piotruś Pan
Wszystko jest tak proste, żyjąc tak jak Piotruś PanOh, koloruję puste kartki, nanoszę barwy - niebieski i czarny, i
Wiem nie mam racji, nie, czuję się świetnie
Brak wyobraźni, a czas na kolejne
Czy chciałbym poczuć coś nowego czy nie, nie wiem sam
I znowu pytać się "Dlaczego?", tuląc się do szkła
I znów chcieć sypać, a, potem nie sypiać, a
To i tak lipa jak, pobiegnie szczur lub dwa
Za to bez tego czuję, że umieram w każdym dniu
Gdy w łóżku myślę chujem i wyzywam ją od suk
Chyba już nie zrozumiem, przecież tak tego chciałem
A teraz mi brakuje, czego nie chciałem wcale
Czego nie chciałem wcale, czego nie chciałem wcale
Pozdrawiam z emigracji, idę podbić Finlandię
Mózg co dzień znika z czaszki, odwiedzić Nibylandię
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanfictionCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...