Miesiąc później
Igor
Dziś mieliśmy zagrać pierwszy koncert od czasu całej tej akcji z porwaniem. Udało mi się wyjść ze szpitala dwa tygodnie temu i muszę przyznać, że byłem w tym momencie cholernie podjarany. Przez cały ten czas strasznie brakowało mi sceny, fanów, całej tej koncertowej atmosfery.
— Adrian, ile jeszcze? — zapukałem do drzwi od łazienki. Za dwadzieścia minut mamy próbę, a nawet jeszcze nie wyszliśmy z hotelu...
— Daj mi chwilę! — odkrzyknął.
— To samo mówiłeś dwadzieścia minut temu — mruknąłem, naciskając na klamkę. O dziwo, było otwarte. Przyznaję, że zaskoczyło mnie to, co tam zastałem. — Co ci się stało?
— Nic — mruknął, wyrzucając zakrwawioną chusteczkę do kosza. — Nie słyszałeś o czymś takim jak prywatność?
— Do cholery, Adrian! — podniosłem głos. — Nie możesz przez cały czas się tak wobec mnie zachowywać do kurwy nędzy!
— O co ci znowu chodzi?!
— Albo mnie olewasz, albo kurwa jesteś w chuj chamski! To zaczyna mnie powoli wkurwiać!
— Mnie też wkurwia twoje zachowanie i jakoś nie dzielę się tym z całym światem! — krzyknął, wychodząc z łazienki. Po chwili usłyszałem trzask drzwi od naszego pokoju.
Byłem naprawdę zły. Coś było z nim nie tak. To nie był Adrian, z którym się przyjaźniłem. Tamten by się tak nie zachowywał.
Założyłem okulary i zabrałem z szafki telefon, po czym opuściłem pokój. Chłopaki czekali już na mnie na dole. Borowski nie zaszczycił mnie ani jednym spojrzeniem. No co za chuj...
— Idziemy? — spytał Kacper, uważnie skanując mnie wzrokiem.
— Jasne.
Ruszyliśmy do klubu. Przez incydent w mieszkaniu straciliśmy dwadzieścia minut próby. Cóż, najwyżej będziemy improwizować.
***
Po skończonych zdjęciach z fanami wróciliśmy do pokoju. Borowski od razu rzucił się na łóżko. Nadal ze sobą nie rozmawialiśmy i przyznaję, że powoli zaczynało mnie to męczyć. Dziwnie się z tym czułem. Adrian był człowiekiem, z którym zawsze można było pogadać, a tymczasem siedzi cicho, niczym tybetański mnich.
— Teraz w ogóle nie będziesz się do mnie odzywał? — rzuciłem, patrząc na niego z wyrzutem.
— Daj mi spokój, Igor. Nie chcę się kłócić.
— Nie zamierzam się kłócić — zaśmiałem się i rzuciłem się na chłopaka leżącego na łóżku.
— Kurwaaaa! Słoń na mnie upadł! — zaczął się śmiać i próbował mnie zrzucić ze swoich pleców. Jaki był skutek jego wiercenia się? A taki, że po chwili obydwoje wylądowaliśmy na ziemi. W tym samym czasie wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
Ludzie z pokoju obok będą na nas wściekli. Nie chciałem ich budzić, ale śmiech Borowskiego był tego wart. Dawno go nie słyszałem.
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanfictionCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...