4️⃣ PROLOG

1.2K 103 19
                                    

Dawid

— Jezu, jak dobrze, że nic ci nie jest. — Wiktoria rzuciła mi się w ramiona. Wyglądała na szczęśliwą.

Chciałbym się cieszyć wolnością. Ale nie umiem. Nie po tym, co się stało. Nigdy nie podejrzewałbym brata o zdradę. Nigdy. Nadal to do mnie nie dociera.

— Czemu nie było was całą noc? — spytała przejęta. — Myślałam, że wrócicie szybciej. Gdzie jest Igor? Wróci z Oskarem?

— Nie wróci — wyszeptałem, opadając na kanapę. Czułem się okropnie. Najpierw Adrian, teraz Igor. Straciłem już dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Nigdy nie wybaczę Kacprowi tego, co zrobił. Nic go nie usprawiedliwi. Nie da się usprawiedliwić zamordowania niewinnego człowieka.

— Jak to nie wróci?! Dawid, o czym ty mówisz?! — głos jej się załamał, jakby miała się zaraz rozpłakać. Niewykluczone, że domyślała się o co chodzi.

— Igor nie żyje — rzuciłem unikając jej wzroku. Wbrew mojej woli, oczy zaszły mi łzami, które po chwili spłynęły po moich policzkach.

— To żart prawda? — spytała, płacząc. — To tylko jebany żart. Igor zaraz tu wejdzie z uśmiechem na ustach. Błagam, powiedz, że to żart.

— A czy wyglądam, jakbym żartował?

— Kurwa - dziewczyna usiadła na kanapie obok mnie i wplątała rękę we włosy.

Przytuliłem ją. Rozumiem, że było jej cholernie ciężko. Ja sam nie byłem w stanie się z tym pogodzić. Było to dla mnie coś niemożliwego. Tyle razy, Igorowi udało się uniknąć śmierci, że nigdy nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogłoby go zabraknąć. A tu nagle coś takiego...

— To nie może być prawda — załkała w moje ramię. — Nie teraz... Ja go potrzebuję.

— Jak każdy — wyszeptałem. — Bez niego, już nic nie będzie takie samo.

— Nie rozumiesz... Ja jestem w ciąży. — Spojrzała na mnie przeszklonymi oczami. — Z Igorem.

Wpatrywałem się w nią, będąc w niemałym szoku. Spodziewałbym się wszystkiego. Ale nie tego. Nie sądziłem, że między Igorem, a Wiktorią znowu coś jest. Myślałem, że już dawno ostatecznie zakończyli ten związek.

— Wiedział?

— Tak. — Skinęła głową. — Powiedziałam mu wczoraj.

To była moja wina. To przeze mnie Igor nie żyje. Gdyby nie musiał mnie ratować, nic by się nie stało.

Kurwa.

Kuba

Trzy dni później

Dziś odbył się pogrzeb Igora. Może i nie pamiętałem, jakim był człowiekiem. Jednak poczułem się tak, jakbym stracił człowieka, który był dla mnie naprawdę ważny. W końcu był moim ojcem, tak? To pewnie przez to.

Przyznaję, że popłakałem się na cmentarzu. Pogrzeby zawsze są smutne, jednak ten był wyjątkowy. Igor nie zmarł z własnej woli. Zmarł, bo jakiś debil dostał broń do rąk. Jak tak można? Jak można zabić niewinnego człowieka? Przecież trzeba być kompletnie pozbawionym uczuć.

— Jak się trzymasz? — spytała Oliwia, łapiąc za moją dłoń, uprzednio zabierając z niej papierosa i wyrzucając go na ziemię. — Nie truj się.

— Jakoś. — Wzruszyłem ramionami. — Wydaje mi się, że byłoby zdecydowanie ciężej, gdybym go pamiętał. Wiesz... Te wszystkie wspomnienia i tak dalej.

— Mimo wszystko był wspaniałym człowiekiem — wyznała, ciągnąc mnie w stronę, stojącej niedaleko ławki.

— Opowiesz mi coś o nim? — poprosiłem, siadając. — Matka unika jego tematu jak ognia. A odkąd dowiedziała się o jego śmierci jest jeszcze gorzej.

— Moja matka dużo opowiadała mi o przeszłości Igora, przy okazji mówienia o moim ojcu — westchnęła. — Nie miał zbyt kolorowej młodości. Lubił pakować się w kłopoty. Ale był na tyle zdeterminowany i uparty, że zawsze udawało mu się z nich jakoś wydostać. W dodatku podobno zachowywał się, jak zwykły skurwiel. Laski na jedną noc, kluby, alkohol, ćpanie. Miał wyjebane na wszystko i na wszystkich.

— Ale to tylko pozory — przerwałem jej, kiedy w mojej głowie, pojawiła się scena rozmowy z szatynem... Coś jakby sen na jawie. Nie wiem, jak inaczej to określić.

~~

Nie lubię tej laski — rzucił szatyn, kiedy wsiadłem do samochodu. Podążyłem za jego spojrzeniem, natrafiając na ciemnowłosą dziewczynę, z którą dopiero co się pożegnałem. — Co ty w niej widzisz? Nie ukrywajmy, ideałem partnerki to ona nie jest. I widzę, że to nie jest miłość.

Skąd ty to możesz wiedzieć? — Zapiąłem pas, spoglądając na niego spod uniesionych brwi.

Jesteś taki, jak ja — mruknął ruszając. — Też udajesz, że masz wyjebane. Robiłem to samo, kiedy byłem w twoim wieku.

Co masz na myśli?

Daj spokój, młody. Przecież widzę, że jej nie kochasz. I wiem, że chcesz przeżyć inną miłość. Bardziej prawdziwą. Ale wiem też, że tego nie pokażesz. Uwierz mi, te maski, które na siebie zakładasz, to nic dobrego.

Nie zakładam żadnych masek — zaprzeczyłem natychmiast.

Mnie nie oszukasz — zapewnił, zatrzymując się pod moim blokiem. — Charakter mamy podobny. Wiem, jak to jest, kiedy próbujesz przekonać wszystkich dookoła o tym, że nic cię nie rusza, a tak naprawdę problemy rozpierdalają cię od środka.

Od razu zauważyłem, że nieco odbiegł od tematu naszej rozmowy. Tylko dlaczego? Próbował mi coś przekazać w ten sposób?

~~

Otrząsnąłem się i spojrzałem na dziewczynę. Po raz pierwszy zdarzyło mi się coś takiego. Najgorsze jest to, że nie wiem, czy jest to wspomnienie, czy tylko wybryk mojej wyobraźni. Szczerze mówiąc, to mam nadzieję, że jednak chodzi o to pierwsze. Byłby to bardzo dobry znak.

— O czym tak myślałeś? — spytała.

— Wydaje mi się, że to powoli zaczyna do mnie wracać — mruknąłem. Wystarczyło raptem jedno wspomnienie, a ja już czułem się dużo gorzej ze świadomością, że Igor nie żyje. Chciałbym teraz móc z nim porozmawiać i dowiedzieć się czegokolwiek. Tak po prostu. — Wiesz... Wspomnienia i tak dalej.

— To dobrze. — Uśmiechnęła się lekko. — Oby tak dalej.

Mam tylko nadzieję, że moje własne wspomnienia mnie nie przerażą...

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz