3. Spadła z balkonu

6.1K 269 104
                                    

Igor

— Podwieźć cię? — zaproponowałem, patrząc na idącą obok mnie blondynkę.

— Zaraz mam autobus. Nie trzeba — zapewniła, uśmiechając się lekko.

— Daj spokój. Chodź. Przecież nie wywiozę cię do lasu.

Chociaż...

— Nie chcę robić ci pro...

— Gdyby to był problem, nie proponowałbym tego — przerwałem jej. — To chyba logiczne?

Westchnęła zrezygnowana i ruszyła za mną do samochodu. Zajęliśmy miejsca, po czym odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę osiedla dziewczyny.

— Planujesz jakiś nowy kawałek? — Po dłuższej chwili dziewczyna przerwała panującą między nami niezręczną ciszę.

— Właściwie to tak — wyznałem. — Mam kilka pomysłów. Chcę wykorzystać ten cały szum wokół mnie. Wiesz, o co mi chodzi, prawda?

— Tak — skinęła głową. — Czyli kolejny kawałek lepszy od Bossmana? — uśmiechnęła się.

— To może być trudne. Ale kto wie? — wzruszyłem ramionami. — Muszę iść naprzód. Tak, aby z każdym numerem było coraz lepiej.

Dziewczyna skinęła głową, po czym zaczęła szukać czegoś w torebce. Sądząc po dźwiękach, jakie dobiegały do moich uszu, mogłem stwierdzić, że miała tam naprawdę dużo rzeczy.

— Masz może chusteczkę? — spytała po chwili.

— Wiesz co... Sam nie wiem. Sprawdź w schowku — poleciłem.

Zrobiła to, co kazałem, a ja w tym czasie uchyliłem okno i odpaliłem papierosa. Kiedy znów na nią spojrzałem, wpatrywała się we mnie z poważną miną, trzymając między palcami torebkę z niewielką, białą tabletką w środku.

— Bierzesz? — spytała, obracając w palcach swoje znalezisko.

— Okazjonalnie — skłamałem, nerwowo przygryzając wargę.

Zdecydowanie biorę częściej niż "okazjonalnie"

— I dlatego trzymasz to w schowku? — uniosła brwi, kiedy zatrzymałem się pod jej blokiem.

— O co ci chodzi? Przecież nie robię nic złego.

— Masz rację. Nie robisz — spojrzała na mnie z wyrzutem. —Tylko się niszczysz.

Rzuciła we mnie torebeczką i wysiadła z samochodu, trzaskając drzwiami.

Aha?

Ruszyłem w kierunku swojego bloku. Jadąc, złamałem chyba wszystkie zasady ruchu drogowego. Zachowanie dziewczyny kompletnie mnie zdezorientowało. Jeśli mam być szczery, to nie bardzo rozumiałem, o co jej chodziło. Nie zna mnie jakoś bardzo dobrze, więc po co miesza się w moje życie?

Po kilku minutach zaparkowałem samochód na parkingu i szybkim krokiem ruszyłem do odpowiedniego mieszkania.

Kiedy tylko wszedłem do środka, do moich nozdrzy dobiegł charakterystyczny zapach dymu papierosowego. Trzeba będzie porządnie tu wywietrzyć. Przecież tak się nie da funkcjonować.

— To twoja wina Bugajczyk — rzucił na powitanie, leżący na kanapie chłopak.

— Wlewałem w ciebie siłą? Nie? Więc to nie moja wina — ziewnąłem. Działanie narkotyków całkowicie ze mnie zeszło i dopiero teraz odczuł, jak bardzo zmęczony jestem. — Idę spać.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz