2️⃣ 25. Jesteś niedoszłym samobójcą

1.7K 133 43
                                    

Igor

— Poznań, jesteście?! — krzyknął do mikrofonu Borowski, na co cała publika odpowiedziała głośnym krzykiem. Przyszło mnóstwo ludzi. To chyba jakiś rekord.

Kątem oka spojrzałem na bruneta. Cieszył się jak dziecko, które dostało upragnioną zabawkę. Cudowny widok. Widząc go, nie można było się nie uśmiechnąć.

Zaprosiliśmy na scenę kilka osób, a po chwili poleciały pierwsze nuty Bossmana. Śpiewając ten kawałek, nie mogłem przestać myśleć, że to od tego wszystko się zaczęło. Stałem się rozpoznawalny. Ale też zacząłem się staczać. Kto by pomyślał, że kariera może aż tak zmienić człowieka.

Rozejrzałem się po sali i wtedy ją dostrzegłem. Szarooka brunetka ruszała się w rytm muzyki, w towarzystwie wysokiego bruneta. Wróciła do dawnego koloru... Ewidentnie bardziej jej pasował. Jednak zastanawiało mnie, co ona tu robi. Nie widziałem jej odkąd kazałem jej wypierdalać z mojego życia. Unikała mnie, a teraz tak po prostu przychodzi na mój koncert?

Nigdy nie zrozumiem kobiet.

— Dziękujemy Poznaaań! — krzyknąłem, co zostało nagrodzone głośnymi krzykami i brawami. Było wręcz idealnie.

Teraz pora na zdjęcia... Muszę przyznać, że tego też mi brakowało. A kontakt z fanami jest wyjątkowo ważny. Musiałem nadrobić zaległości.

* * *

— Dobrze się czujesz? — rzuciłem do bruneta siedzącego na podłodze i opierającego się plecami o ścianę.

— Czuję się zajebiście. — Uśmiechnął się szczerze, patrząc na mnie. — Po prostu jestem zmęczony. Ostanio szybciej się męczę. Ale było warto.

— Zdecydowanie — usiadłem obok niego. — Niezły rozpierdol.

— To co? — Kacper i Dawid pojawili się przed nami. — Wracamy do hotelu? Czy jakiś klub?

— Hotel — odparłem, widząc jak bardzo zmęczony jest Borowski. Cały koncert to dla niego zdecydowanie za dużo. Nie powinien się aż tak przemęczać. Klub to bardzo zły pomysł. W końcu nie chcieliśmy żeby nam odleciał w pewnym momencie.

Zapakowaliśmy się do samochodu, a po kilkunastu minutach byliśmy już w hotelu.

— Padam — mruknął Borowski rzucając się na jedno z dwóch łóżek w naszym pokoju. Położyłem się na drugim i spojrzałem w sufit.

Udało nam się zagrać naprawdę świetny koncert. I to bez większych przygotowań. Imponujące.

Wiktorii więcej nie widziałem. Nie przyszła po zdjęcie, ani autograf. W zasadzie to sam tego chciałem, prawda? Nie mogłem mieć pretensji o to, że do mnie nie podeszła. W końcu sam kazałem jej wypierdalać.

Dziwnie się poczułem, kiedy ją zobaczyłem. Coś jakby tęsknota. Czy można tęsknić za kimś kogo chciało się pozbyć z życia?

A może nigdy nie chciałem jej się pozbyć?

Mimo wszystko, musiałem w końcu zapomnieć. Zacząć nowy rozdział. Ona najwyraźniej miała chłopaka. Ja miałem dziecko i chorego przyjaciela, którego nie mogłem zostawić. Nie zamierzałem pakować się w kolejne związki.

Co postanowiłem? Już nigdy się nie zakochać. Dziewczyny pozostawiają rany. Po co dodatkowo narażać się na kolejne blizny skoro można tego bardzo łatwo uniknąć?

Adrian

— Kurwa mać! — Otworzyłem oczy, słysząc huk i krzyk Bugajczyka.

Rozejrzałem się po pokoju zatrzymując swój wzrok na szatynie leżącym na podłodze.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz