Igor
— Tak. Wpadnij do Dawida o siedemnastej — rzuciłem do telefonu.
— Jasne.
— A, i kup mi fajki — poprosiłem.
— Wolno ci? — spytał podejrzliwie.
— Bądź dobrym synkiem i kup tatusiowi papieroski. — Uśmiechnąłem się, skręcając w odpowiednią ulicę.
— Dobra, dobra. Będę o piątej.
Rzuciłem telefon na fotel obok. Po kilku minutach dojechałem pod odpowiedni budynek. Wbiegłem do środka i zapukałem do drzwi. I tak już byłem spóźniony.
— Myślałam, że już nie przyjdziesz. — Wiktoria uśmiechnęła się szeroko, wypuszczając mnie do środka.
— Korki — wyjaśniłem. Oczywiście moment zawachania też miałem. Ale zdecydowanie było mi to potrzebne.
—Usiądź. Chcesz coś do picia?
— Wody — poprosiłem. Po chwili postawiła szklankę przede mną i usiadła na kanapie obok.
— Przejdźmy do rzeczy — westchnęła. — Dawid zapoznał mnie w pewnym stopniu z twoją sytuacją, jednak to nadal niewiele. Będziesz musiał ze mną współpracować, dobrze?
— Jasne. — Wysiliłem się na uśmiech, upijając trochę wody. Teraz zacząłem się jeszcze bardziej stresować. Chyba niepotrzebnie tu przychodziłem.
— Ostatnio dużo się wydarzyło w twoim życiu, prawda? Opowiesz mi o tym?
— Cóż... Ostatnie dwa miesiące były dla mnie czymś okropnym — westchnąłem. — Najpierw sprawa z moją żoną, a właściwie to już niedługo byłą żoną. Potem cały ten Amsterdam...
— Zacznijmy po kolei. Najpierw sprawa z twoją żoną. — Uśmiechnęła się do mnie lekko. — To przez to próbowałeś ze sobą skończyć, prawda?
— Można tak powiedzieć. — Wzruszyłem ramionami.
— Dlaczego?
— Zabolało mnie, że zrobiła mi coś takiego. Z moim dotychczas najlepszym kumplem. Nie wiem, jak to ująć... Dziwnie się czułem bez jej towarzystwa.
— Kochałeś ją. A ona cię zraniła — stwierdziła.
— Jak cholera. I to chyba najbardziej mnie bolało. To, że ją tak bardzo kochałem. Nadal kocham. Ale nie umiem wybaczyć jej tego, co mi zrobiła — wyznałem cicho. Wbrew pozorom, nie było mi łatwo mówić o tych rzeczach. To nadal mnie bolało, kiedy o tym opowiadałem, to wszystko do mnie wracało.
— I dlatego chciałeś skończyć to wszystko?
— Niezupełnie — westchnąłem. — Bardziej chodziło o to, że po raz kolejny życie mi się zjebało. W dodatku zaczęły do mni wracać wspomnienia z przeszłości, co tylko pogarszało moją sytuację. Próbowałem radzić sobie z tym wszystkim sam. Zacząłem pić. Ćpać. Ciąć się. Ale po pewnym czasie, nawet to przestało mi pomagać. Z dnia na dzień, czułem się coraz gorzej. Byłem wykończony. Miałem dość tego. Miałem dość patrzenia w oczy najbliższych, w których widziałem, jak bardzo ich zawiodłem. Sam siebie zawiodłem. — Zamrugałem kilka razy, aby odpędzić łzy napływające do oczu. Nie wypadało płakać przy niej. Jak by to wyglądało?
— Nie pomyślałeś, aby porozmawiać z kimś o swoich problemach? — spytała, patrząc na mnie z troską.
— Przez moment, faktycznie rozważałem coś takiego. Jednak stwierdziłem, że to bez sensu. Bo po co miałbym zawracać im głowę swoimi problemami, skoro mieli swoje?
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanfictionCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...