Igor
— Co ty taki spięty? — rzuciłem do siedzącego na taborecie Gruszki.
Byłem już po badaniach. Oprócz kilku połamanych kości, nic mi nie jest. Jednak psychicznie czuję się o wiele gorzej. Świadomość, że Kuba jest w dużo gorszym stanie niż ja, była dla mnie czymś naprawdę okropnym.
— Nie wiem jak ci to powiedzieć — westchnął. — Przed salą siedzi kilka osób, które chciałyby się z tobą zobaczyć.
— Kto? Moja matka przyjechała? — Zmarszczyłem brwi. Skąd miałaby wiedzieć o wypadku?
— Nie. To coś gorszego. — Zaczął nerwowo bawić się palcami.
— Jezu, powiedz wprost człowieku.
— Czekają na ciebie twoje byłe — rzucił po chwili. — Wszystkie trzy.
Musiałem się powstrzymywać, aby nie wybuchnąć śmiechem. Wszytskie trzy? Tutaj? Cóż... Może być ciekawie. Wątpię, żeby się dogadały. Każda była kompletnie inna.
Z drugiej strony... Zawsze mogą się jakoś dogadać i złączyć swoje siły przeciwko mnie. W końcu każda z nich była tak samo fałszywa. Może Iza najmniej. Ale jednak. Powinienem się bać?
— Słuchasz mnie mnie? — Z moich jakże poważnych rozmyślań wyrwał mnie głos Dawida.
— Nie — mruknąłem.
— Jak zawsze. — Wyrzucił ręce w potwietrze. — Pytałem, czy chcesz z nimi pogadać.
— Niech będzie. — Wzruszyłbym ramionami, gdyby nie złamany obojczyk. Przeklęty wypadek. Praktycznie cały byłem połamany. Damn... — Ale pojedynczo. Nie potrzeba nam kolejnych ofiar.
— Jasne. Która pierwsza?
— Iza. Z nią rozmowa będzie najważniejsza. W sensie, że rozmowa o Kubie. Na pewno będzie miała do mnie pretensje o ten wypadek.
— Okej — rzucił, po czym opuścił salę.
Nie minęła minuta, kiedy blondynka usiadła na taborecie obok mnie. Przyjrzałem jej się uważnie. Zdecydowanie długo nie spała. I płakała. Było widać to już na pierwszy rzut oka.
— Jak to się stało? — spytała, przerywając panującą między nami ciszę. — Jak doszło do tego cholernego wypadku?
— Było ślisko. Chciałem uniknąć zderzenia z innym samochodem i... — urwałem, kiedy coś do mnie dotarło. Czarne BMW... Przecież ono jechało wprost na mnie. Po złym pasie. Cholera.
— Co? Coś nie tak? — zaniepokoiła się.
Byłem w zbyt dużym szoku, aby odpowiedzieć. Ktoś ewidentnie chciał się mnie pozbyć. Odniosłem wrażenie, że ma to związek z SMS-em od nieznanego numeru, który dostałem w ostatni czasie. Czemu tak bardzo zależy im na mojej śmierci? Nie mogą sobie po prostu odpuścić?
— M..mogłabyś... Mogłabyś zawołać Dawida? — poprosiłem drżącym głosem. Jeżeli moje przypuszczenia się sprawdzą, mogę być w niemałym niebezpieczeństwie.
Dziewczyna wyszła, a po chwili wróciła do sali w towarzystwie blondyna. Dawid usiadł na brzegu łóżka i przyjrzał mi się zaniepokojony.
— Co jest?
— Chodzi o wypadek — wyznałem. — Wydaje mi się, że to nie był zwykły wypadek.
— Co masz na myśli? — Zmarszczył czoło.
— Pamiętasz jak byłem w Amsterdamie?
— Ciężko zapomnieć — wyznał.
— Do wypadku doszło, ponieważ chciałem uniknąć zderzenia z czarnym BMW, które jechało naprzeciwko mnie. Po złym pasie — zaznaczyłem. — A kilka dni temu dostałem od tych ludzi kolejną wiadomość. Myślę, że to może mieć z tym coś wspólnego.
— Przecież ci ludzie siedzą.
— Takie grupy, składają się z więcej, niż kilku osób. Zazwyczaj są rozsiane w różnych miejscach. Szczerze? Zaczynam się teraz bać.
— Nie denerwuj się. Powinieneś odpoczywać. Daj mi ten telefon, pojadę z tym wszystkim na policję – rzucił.
— Nie wiem gdzie go mam — westchnąłem. — Niewykluczone, że zniszczył się podczas wypadku.
— Pogadam jeszcze z...
— Obudził się! — Przerwał nam krzyk Wiktorii, dobiegający zza drzwi. Po chwili brunetka pojawiła się w sali. — Kuba się obudził!
Iza wybiegła z sali, jak poparzona. Nie dziwię jej się. Gdybym tylko mógł, od razu byłbym przy nim. W końcu to mój syn. To chyba logiczne, że się o niego martwię?
Kuba
— Jak się czujesz? — spytał ciemnowłosy mężczyzna w białym stroju. Zapewne lekarz.
— Dziwnie — wyznałem, przyglądając się swoim dłoniom. — Wszystko mnie boli. A, i ciężko mi się oddycha.
— To zrozumiałe. W czasie wypadku, jedno ze złamanych żeber przebiło ci płuco. Ale z czasem powinno być lepiej.
— Jakiego wypadku? Jak ja właściwie się tu znalazłem? — zmarszczyłem brwi.
— Wpadliście w poślizg — wyjaśnił. — Na szczęście wszystko wskazuje na to, że obydwoje wyjdziecie z tego bez większych problemów.
— Boże, Kuba! — Do sali wbiegła wysoka blondynka.
— Kim pani jest? — spytałem, marszcząc brwi. Wyglądała całkiem znajomo. Kojarzyłem ją skądś. Ale za chuja, nie przypomnę sobie skąd.
Kobieta zatrzymała się w miejscu i spojrzała przerażona najpierw na mnie, a następnie na stojącego koło łóżka, lekarza. On również wyglądał na zaskoczonego.
— Najwyraźniej uszkodzenie tylnej części mózgu jest nieco poważniejsze, niż nam się wydawało i doprowadziło do zaników w pamięci — mruknął, wpatrując się w kobietę, która teraz stała koło mojego łóżka. — Najpewniej będzie to krótkotrwałe, jednak nie mogę tego potwierdzić w stu procentach.
— Co to znaczy? — wtrąciłem się.
— Z dnia na dzień możesz mieć jakieś przebłyski pamięci, ale może być też tak, że pojawią się one dopiero po dłuższym czasie — westchnął. 1 Oglądanie jakichś zdjęć, lub nawet rozmowa o innych ludziach, powinna pomóc wrócić do tych wspomnień. Ale proszę pamiętać, aby nie było ich za dużo na jedną chwilę. Stopniowo. Przepraszam państwa na moment.
Lekarz opuścił salę, a ja zostałem sam z tą blondyną. Wpatrywała się we mnie smutno. W jej spojrzeniu dało się dostrzec ogromną miłość i troskę.
— Jestem twoją matką, Kuba. — Uśmiechnęła się lekko, siadając na łóżku obok mnie. — Jak się czujesz skarbie?
— Okropnie — wyznałem. Nie miała powodu, aby kłamać, że jest moją matką prawda? Poza tym, czułem, że mogłem jej zaufać. Widać to było w jej oczach. — Wszystko mnie boli.
— Całe szczęście, że to tylko tak się skończyło. Nie wiem, co bym zrobiła gdybyś... — Urwała, patrząc na mnie załamana.
— Spokojnie. — Położyłem dłoń na jej ramieniu. — Żyję. Więc nie ma co, myśleć o tym, co by było gdyby.
— Masz rację. — Starła łzę z policzka.
Przyjrzałem jej się uważnie. Była naprawdę ładna. Zapewne w młodości, nie mogła odpędzić się od facetów. Nie wiem jak teraz, ale wydaje mi się, że na nudę narzekać nie może. Mój ojciec musi być pewnie o nią cholernie zazdrosny. Na jego miejscu, byłbym potwornie szczęśliwy, że mam taką żonę. Ale muszą się kochać, skoro mają ze sobą dziecko, prawda? Oczywiście mam tu na myśli siebie. A skoro ja już jestem praktycznie dorosły, to muszą być ze sobą dość długo. Tylko pogratulować takiej miłości.
— Mamo, kto jechał tym samochodem ze mną? — spytałem. — Kto jest drugim poszkodowanym?
— Igor — zmieszała się. — Twój wujek.
CZYTASZ
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanficCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...