II 35-Wyjaśnienie postępowania.

173 12 4
                                    

RAVEN:
Siedziałam w swoim pokoju i medytowałam. Nagle poczułam czyjąś obecność za drzwiami. Ktoś, kogo naprawdę długo tu nie było.
-Raven..?-Wayne zapukał do drzwi.
Westchnęłam cicho i stanęłam w przejściu.
-Coś się stało że zaszczyciłeś mnie swoją obecnością?
Nie chciałam żeby to zabrzmiało tak lodowato. Ale taka była prawda. Nie przychodził ani nie rozmawiał ze mną z własnej woli od kilku miesięcy.
-Mogę?-Zapytał.
Wyczułam dobre intencje, co nieco mnie zaskoczyło, więc wpuściłam go do środka i zamknęłam za nim drzwi.
-Przyszedłem... przeprosić...-Wydukał.
Wiem że nie lubi tego słowa więc wybaczyłam mu ten niepewny ton.
-Dlaczego?-Spytałam.-Dlaczego teraz? Po tym wszystkim? Po komentarzach, docinkach...
Spuścił wzrok, zawstydzy.
-Beetle Cię przysłał. Prawda?
-Nie. Przyszedłem sam.-Odparł.-Aczkolwiek on trochę mnie naprowadził... Ostatnio nie byłem sobą.
-Byłeś jeszcze większym dupkiem niż zawsze.-Skwitowałam.
-Wiem. Przepraszam. Za to na obiedzie i w ogóle... Za wszystko. Za ostatnich kilka miesięcy.
-Dlaczego taki byłeś? Przez to że Cię odtrąciłam... Wtedy...
-Wiesz... Poczułem się lekko... urażony. Byłem też trochę upokorzony. Ale przede wszystkim smutny i zły.
-Zły?
-Na siebie. Na Ciebie. Na wszystko. I wtedy poznałem Alice. Była lekarstwem na te emocje. Zająłem się nią, by zapomnieć o Tobie, a potem się zakochałem. Wszystko zwaliłem na Ciebie.
Bolały mnie te słowa. Zarówno te o tym że wszystko poszło na mnie, ale te że pokochał Stacy piekły dużo bardziej.
-A teraz... Teraz nawet nie wiem czy ją jeszcze kiedyś zobaczę. Ujawniłem się i od tego czasu się do mnie nie odzywa.
Spojrzał na mnie.
-Przepraszam.-Dodał.
Podeszłam do niego i go przytuliłam.

|DAMIRAE| Po prostu mnie nie kochaj... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz