III 61-Nie umiesz kłamać.

180 13 3
                                    

DAMIAN:
Podparłem się na ramionach, a nastolatka pomogła mi wstać.
-Wszystko dobrze, Damian?-Podeszła do nas Anders.
-Już tak.-Spojrzałem wdzięcznie na swoją dziewczynę.
Wydawała się być zamyślona i trochę nieobecna. Czy to przez zmartwienie o mnie..?
Wezwaliśmy gliny, żeby skuli i zabrali Adonisa.
Zauważyłem porozrzucane po ulicy szczątki zbroi mężczyzny. Były poważnie uszkodzone i... zgniecione.
Zerknąłem na stojącą nieopodal Raven. Rozmawiała sama ze sobą. To znaczą tylko jedno. Trigon.
Zbliżyłem się do niej trochę. Byłem z tyłu więc mnie nie widziała, a jeśli rzeczywiście jest pochłonięta rozmową z ojcem nie wyczuje mnie. Zacząłem słuchać, jak ona sama, gdy ja rozmawiałem z Bruce'em.
-Ale opanowałam się.-Syknęła.
Moje podejrzenia są widocznie słuszne.
-To Ty byś go zabił! Nie ja!
O czym ona mówi?
-Rachel..?-Odezwałem się, a ona podskoczyła. Musiała nie wiedzieć że za nią stoję.
Odwróciła się nerwowo.
-Co...-Zacząłem, ale dziewczyna warknęła "przymknij się". Spojrzałem na nią zaskoczony.
-To było do ojca...-Powiedziała skruszona.
-O czym Ty mówiłaś?
-Nie mam pojęcia o czym mówisz.-Spuściła wzrok.
-Nie umiesz kłamać. O co chodzi z tym zabijaniem?-Przyjrzałem jej się badawczo.
Westchnęła ciężko.
-Kiedy straciłeś przytomność, trochę się wkurzyłam...
-Trigon?
Pokiwała głową.
-O mało nie zabiłam Adonisa. Gdyby nie Jaime... Ja... Byłabym morderczynią. Nie chcę taka być. Nie panuję nad tym!-Broniła się, a w oczach ponownie zaczęły błyszczeć łzy.
Ruszyłem w jej kierunku.
-Bałam się że zrobił Ci krzywdę... Że...
Zamknąłem ją pocałunkiem.
Oddała go i powoli mnie objęła.
-Gołąbki! Wracamy do Wieży!-Krzyknął Beast Boy.
-Nie znoszę go.-Spojrzałem jej w oczy.
Roth parsknęła i teleportowała nas z powrotem do Titans Tower.

|DAMIRAE| Po prostu mnie nie kochaj... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz