V 108-Problem z głowy.

129 11 3
                                    

DAMIAN:
Po jakimś czasie zadzwonili do nas z Komendy. Córka naczelnika uciekła porywaczowi i poszła po pomoc.
Dziesięciolatka uciekła temu samemu mężczyźnie, który porwał naszą członkinie drużyny.
-Musimy natychmiast jechać!-Krzyknąłem.
-Damian..?-Podszedł do mnie Bruce.-Ja...
-Tak, wiem. Nie jesteś zadowolony że się znalazła.-Przewróciłem oczami.
-Nie. Chciałem Ci tylko powiedzieć że przemyślałem to wszystko i... Nie będę się już czepiać Roth.
Skamieniałem.
-Ty tak poważnie?-Uniosłem brew, zaintrygowany.
-Widzę że się o nią martwisz. To chyba świadczy o tym że ją kochasz i jesteś z nią szczęśliwy. Nic innego nie powinno mnie obchodzić.
Wpatrywałem się w niego. On naprawdę jest poważny? Chociaż w zasadzie... Kiedy on żartował?
Ucieszyłem się. Pierwszy powód, Raven się znalazła, a z drugiej mój ojciec właśnie ją zaakceptował. Będzie taka szczęśliwa, gdy wróci!
Pojechaliśmy we wskazane miejsce.
-Stare magazyny.-Zauważył Beast Boy.
-Który jest tym od porywacza?-Zapytała Tamaranka.
-To proste.-Odparłem.-Tam gdzie zbite okienko. Jakoś tak mówiła ta mała.
Obeszliśmy budynek. Na ostatniej prostej dostrzegłem zbitą szybę.
-Zatara!-Powiedział Mroczny Rycerz.
Kobieta teleportowała nas do środka.
Przed nami był szereg drzwi. Jedne z nich prowadziły do celi pełnej... przerażonych ludzi.
Zacząłem wypatrywać Kruka, ale nigdzie go nie było...
-Czy Tytanka Raven tu była?-Zapytałem.
-Tak. Walczyła z tym mężczyzną, ale przegrała. Zabrał ją gdzieś.-Powiedziała jakaś kobieta.
-Już dobrze. Jesteście bezpieczni.-Powiedziała Kory.
-Ten facet...-Podszedł do mnie pewien nastolatek.-Zwinął się z tą Tytanką. Kazał to przekazać.
Wcisnął mi jakąś kartkę.
Wkrótce problem będzie z głowy

|DAMIRAE| Po prostu mnie nie kochaj... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz